Reklama

Sylwia Peretti, była gwiazda programu „Królowe życia”, zmaga się z niewyobrażalnym bólem po tragicznej śmierci swojego syna, Patryka, który zginął w wypadku samochodowym. Mimo upływu czasu, rana w jej sercu wciąż jest otwarta, a jej emocje są silne i nieustannie towarzyszą jej w codziennym życiu. W ostatnim czasie wzięła udział w pogrzebie Dominika, który podobnie jak jej syn, zbyt wcześnie opuścił ten świat. Sylwia opisała swoje uczucia i pokazała, jak trudny jest dla niej proces pogodzenia się z tak ogromną stratą. Jej słowa, pełne bólu, poruszają głęboko i przypominają, jak bardzo trudno przejść przez takie momenty w życiu.

Reklama

Intymny wpis Sylwii Peretti

Sylwia Peretti, wciąż pogrążona w bólu po tragicznej stracie swojego syna Patryka, doskonale rozumie, jak ogromnym ciężarem jest utrata dziecka. Na pogrzebie Dominika, chłopca, który odszedł zbyt wcześnie, celebrytka mogła podzielić się swoją żałobą z inną matką, której ból jest równie nie do opisania. Sylwia nie tylko opłakuje własnego syna, ale także łączy się w cierpieniu z innymi, co pokazuje, jak silną siłą staje się wspólnota bólu. Jej słowa poruszają głęboko i przypominają, że żałoba nie kończy się po pochowaniu bliskiej osoby – to proces, który trwa przez całe życie.

Za każdym razem, gdy jestem na pogrzebie, czuję też dziwny spokój. Ja już wiem, że to nie jest koniec. Całym sercem jestem dziś z jego bliskimi. Do zobaczenia, Dominik. Uściskaj ode mnie Patryka
napisała
Peretti
Instagram @sylwia_peretti
Reklama

Po ceremonii pogrzebowej Dominika, Sylwia Peretti wybrała się do Sopotu. To tam, nad wodą, Sylwia znalazła spokój. Jednak jej serce nadal jest rozbite, a rana po śmierci Patryka wciąż nie została zagojona.

Zamiast wracać do Krakowa, pojechałam do Sopotu. Tam, gdzie kończy się ląd, a morze potrafi unieść krzyk duszy. Wracałam z pogrzebu Dominika. W walizce wiozłam ciszę po ostatnim pożegnaniu. W sercu - ranę, która krwawi od prawie dwóch lat. Bo jak pogodzić się z tym, że już nigdy nie przytulę własnego dziecka? Dziś, kiedy przytuliłam jego mamę, poczułam, że nasze dusze przytuliły się mocniej niż nasze ciała. Na moment były jednością. Jedną duszą rozdartą przez śmierć. I dlatego o północy usiadłam na zimnym piasku. Zapaliłam dwa światełka — jedno dla Ciebie Synek. I drugie dla Ciebie Dominik. Bo tam, gdzie kończy się ląd, może zaczyna się droga... do Was.
Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane