Gdy wydawało się, że sytuacja z koronawirusem jest już w Europie opanowana, nastąpił gwałtowny wzrost zakażeń w wielu krajach. Dotychczas mówiono, że nawrotu choroby możemy spodziewać się jesienią, podczas sezonu grypowego, tymczasem wiele osób uważa, że już mamy do czynienia z drugą falą koronawirusa. Czy w takich warunkach szkoły powinny się otworzyć od 1 września?
Zobacz także: Nie chcesz wysyłać dziecka do szkoły przez koronawirusa? Zapłacisz nawet 10 tys. zł kary
Przesunięcie roku szkolnego z powodu koronawirusa
Stanowisko na ten temat objęło Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty, które wyraziło zaniepokojenie z powodu przywrócenia regularnych zajęć już za tydzień. Odnosząc się do badań Polskiej Akademii Nauk i Instytutu Biologii Doświadczalnej UW zauważono, że bezpieczniejszy byłby stopniowy powrót uczniów.
Mówią one wyraźnie, że rozpoczęcie roku szkolnego polegające na beztroskim powrocie wszystkich uczniów do szkół i niezaostrzeniu procedur bezpieczeństwa zaowocuje gwałtownym wzrostem liczby zachorowań. Może dziś sytuacja byłaby lepsza, lecz nie jest – po wakacyjnym rozluźnieniu zasad bezpieczeństwa - zaapelowało Stowarzyszenie.
Minister oświaty, Dariusz Piontkowski nie jest jednak zwolennikiem przesunięcia roku szkolnego i dodatkowej dwutygodniowej kwarantanny dla dzieci po powrocie z obozów i koloni.
Nie widać, by była większa grupa uczniów, która wyjeżdżała poza granice naszego kraju, a wypoczynek w kraju był organizowany według podobnych reguł, jak będą funkcjonowały szkoły. Nie mamy także sygnałów z kolonii i obozów, by była tam jakaś fala zachorowań, więc te dzieci nie są zagrożeniem, gdy wrócą do szkoły czy domu. A przecież każde dziecko, każdy nastolatek wychodzi codziennie na ulice, do sklepu, jakichś miejsc kulturalnych i tam równie dobrze może się zarazić.
Minister podczas konferencji prasowej zorganizowanej w Płonce Kościelnej na Podlasiu odpowiedział jednoznacznie - rok szkolny rozpocznie się bez zmian 1 września.
Potencjalne dwutygodniowe przesunięcie nauki lub nauka zdalna dotyczyć będzie tylko tych placówek, w których odnotowuje się liczne przypadki zakażeń, na przykład wśród kadry nauczycieli. Szkoły w strefach czerwonych oraz żółtych mogą także wystąpić do sanepidu z prośbą o naukę w systemie hybrydowym, aby ograniczyć transmisję wirusa.