Małgorzata po kilku dniowej przerwie zamieściła dość obszerną relację na Instastory. Wyznała, że jej zniknięcie było spowodowane tym, że każdego dnia czekała, aż sytuacja się poprawi i będzie mogła przekazać dobre informacje. Postanowiła jednak, że chce żyć normalnie, więc wróciła do zamieszczania codziennych Instastory. Wspomniała też, że wszystkie zobowiązania, które miała wcześniej zaplanowane, musi i chce zrealizować, aby żyć normalnie.
Małgorzata Rozenek-Majdan przerywa milczenie na Instastory
Małgorzata w dość smutnym nastroju opowiedziała, jak bardzo przybił ją fakt udostępnionych wcześniej zdjęć z Ukrainy. Podczas trwającej tam wojny 18-miesięczne dziecko zmarło na oczach rodziców. Nawiązała do swojego synka, który jest w podobnym wieku i chciała postawić się na ich miejscu, co bardzo ją dotknęło.
Całą relację Małgorzata prowadziła na lotnisku, ponieważ jak sama zaznaczyła, jest w drodze do pracy. „Musimy zrobić wszystko, by nasz świat wyglądał normalniej”, dlatego pomimo przykrej sytuacji na świecie, postanowiła realizować wszystkie swoje zobowiązania. Wspomniała także, że podróżowanie jest aktualnie trudniejsze, ponieważ nie ma przy niej jej dzieci. Wraz z Radosławem wymieniła również kilka zdań przez telefon, gdzie opowiedział on Małgorzacie, o przykrych widokach na Dworcu Centralnym w Warszawie. Duże skupiska ludzi, którzy potrzebują pomocy, wywołały u niego spore przejęcie i współczucie.
Małgorzata doceniła także, starania innych osób, które mocno angażują się w pomoc. Cieszy się z faktu, że wokół siebie ma ludzi, którzy wykazali się ogromnym sercem i przyjęli Ukraińców pod swój dach. Aby wesprzeć potrzebujących, udostępniła linki do zbiórki pieniędzy i poprosiła o wsparcie. „Naprawdę, każda kwota ratuje. Bardzo was proszę, dorzućcie swoje kilka złotych” wspomniała. Małgosia umieściła jeszcze zdjęcie, że aktualnie znajduje się na lotnisku z podpisem #work. Tym akcentem chciała pokazać, że pomimo trudnych chwil warto dalej robić swoje.