Maja Bohosiewicz opublikowała na Instagramie post, w którym zwierza się fanom z fobii FOMO, na którą cierpi. Widać, że przeżywa prawdziwy dramat, a życie w blasku fleszy nie ułatwia jej powrotu do normalności. Niestety, jedna z fanek zarzuciła jej hipokryzję. Zgadzacie się z tym?

Reklama

Zobacz także: Maja Bohosiewicz pokazała męża... nago! "No prawdziwa PERŁA"

Maja Bohosiewicz cierpi na FOMO

Życie Mai Bohosiewicz kręci się wokół mediów społecznościowych i to właśnie one są głównym źródłem jej zarobków. I chociaż celebrytka nie może narzekać na niski stan konta, w jej życiu rozgrywa się prawdziwy dramat, o którym zdecydowała się poinformować fanów. Wbrew pozorom radosna i nienarzekająca na swój wygląd Maja, zmaga się z ciężką fobią, która dotyka coraz więcej osób.

FOMO, czyli Fear of Missing Out to permanentny lęk przed tym, że o czymś nie wiemy i coś nas omija. Obsesyjne sprawdzanie mediów społecznościowych daje nam wiedzę o tym, co robią nasi znajomi, gdzie są w danym momencie i jednocześnie powoduje dyskomfort, że nie ma nas z nimi. Momentem zwrotnym w życiu Mai były narodziny dziecka, po których życie celebrytki bardzo się zmieniło.

Chciałabym opowiedzieć wam o męczącym uczuciu, które targa mną od dawien dawna. Uczucie to zostało nazwane FOMO, czyli Fear Of Missing Out - a oznacza mniej więcej tyle, że osoba boi się, że coś ją ominie, dlatego stałe kontroluje wszystko z poziomu telefonu. Kosmos, co? - zaczęła.

Wspomniała także, jakie zmiany zaczęły zachodzić w niej wraz z pojawieniem się fobii.

Zobacz także
Spojrzałam na siebie, kiedy przepakowywałem walizkę z jednego wyjazdu na drugi w przeciągu kilku dni i poczułam zmęczenie zamiast radości na myśl o kolejnym wstaniu o 4 rano na lotnisko. Błaha rzecz, ale pomyślałam, że to chore, że myślę sobie: musimy wyjechać, lecieć, zwiedzać, oglądać - zamiast po prostu usiąść i odpocząć - wyznaje.

Celebrytka wyznała także, że ciągła obecność social mediów w jej życiu tylko potęguje jej zły stan psychiczny.

Do głowy wpadają kolejne myśli i kalkuluję, kto gdzie wyjechał, jak tam jest, dlaczego mnie tam nie ma. I tak zdałam sobie sprawę, że od kiedy urodziłam pierwsze dziecko, czyli od 5 lat, ciągle zastanawiam się, gdzie jest miejsce, w które mogę uciec, żeby być i czuć i popędzić dalej. Pamiętam, jak szlochałam w mieszkaniu, mając na rękach dwutygodniowe niemowlę, że gdzieś teraz blisko mnie moi znajomi sączą drinki przy ciepłym akompaniamencie letniego wiatru, a ja siedzę z zasłoniętymi roletami, udając, że słońce już zaszło, choć jest 20:00 - kontynuuje Maja. Teraz wiem, że było to FOMO (...). Wieczna pogoń za tym, aby coś się działo, nie pozwalała być zadowoloną z miejsca, w którym właśnie jestem i zawsze chciałam być z drugiej strony drzwi. Czy coś się zmieniło? Wyciszyłam telefon. I uczę się, że nie ścigam się w zawodach o najciekawsze życie na świecie. Choć czasem patrzę i czuję delikatne ukłucie w boku, że gdzieś tam teraz kolacja na wzgórzu, impreza w tawernie czy szampan w basenie.

Pod postem mai pojawiła się lawina komentarzy. Większość z nich niosły za sobą słowa wsparcia, jednak niektóre naprawdę dawały do myślenia. Jedna z fanek postanowiła wytknąć Bohosiewicz hipokryzję.

Jak dla mnie wyżej opisane jest to, co wszyscy wyprawiacie na Instagramie - prześciganie się, kto ma fajniejsze wakacje, ciuchy, kto lepiej spędza czas, idealizowanie wszystkiego i wszystkich. Sami napędzacie tę karuzelę - napisała.

Bohosiewicz postanowiła odpowiedzieć fance w dość zagadkowy sposób. Ma rację?

Ta gonitwa, choć dzieje się poza świadomością, bardziej męczy niż cieszy - czytamy.
Reklama

Zobacz także: Maja Bohosiewicz ogłosiła, że szuka asystentki, a w sieci zawrzało! Musiała szybko się wytłumaczyć!

Reklama
Reklama
Reklama