Reklama

Pod koniec września Dorota Gardias dowiedziała się, że wychowawczyni w szkole jej córki jest zakażona koronawirusem. Kiedy zaczynała u siebie zauważać niepokojące objawy, zarówno sobie, jak i córce Hani zrobiła testy. Czuła np. delikatne drapanie w gardle. Na tym etapie nadal chodziła do pracy, a kiedy wyniki okazały się pozytywne, została w domu na kwarantannie. Jej choroba zaczęła się od lekkiego pokasływania, ale trzeciego dnia obudziła się z bardzo wysoką gorączką.

Reklama

Jakie objawy koronawirusa miała Dorota Gardias?

Najgorszy był ból oczu, tkliwość skóry w okolicach żeber i bardzo silny, migrenowy ból głowy. Nie mogłam przekręcić się na bok w łóżku, bo plecy bolały mnie już tak bardzo, jakby ktoś mnie pobił kijem. Gdy ktoś mnie pyta, skąd wiedziałam, że to jest „ta choroba”, odpowiadam, że nie miałam najmniejszych wątpliwości, bo nigdy wcześniej nie czułam się aż tak źle – mówi Gardias.

Kto w tym czasie pomagał Dorocie, która samotnie wychowuje 7-letnią córkę?

Na szczęście Haneczka miała tylko stan podgorączkowy i przechodziła tę chorobę prawie bezobjawowo. Pomagał nam tylko jej tata. Przychodził wyrzucić śmieci i zostawić nam na wycieraczce zakupy. Nie chciałam, by wchodził do środka, żeby się nie zaraził – tłumaczy dziennikarka.

Zobaczcie także: Dorota Gardias nie ma już koronawirusa, ale sąsiedzi omijają ją szerokim łukiem: "Boją się"

Instagram@dorotagardias

Najgorsze przyszło po kilku dniach, gdy Dorocie wydawało się, że zdrowieje.

Nagle nie mogłam w pełni nabrać powietrza do płuc. To jest okropne, niemoc, której nie sposób opisać! Uważam się za osobę opanowaną, ale w tym momencie płakałam. Łapałam oddech jak ryba wyrzucona z wody. W takiej sytuacji trzeba za wszelką cenę się opanować, bo panika sprawia, że jeszcze trudniej oddychać. I trzeba działać – mówi.

Dorota sama pojechała samochodem do szpitala i tam też została. Przez tydzień nie widziała ludzi ubranych inaczej niż w skafandry, maski i rękawice. Na szczęście prezenterka nie musiała być podpięta do respiratora, przyjmowała natomiast tlen.

Dorota mocno podkreśla: Kiedy powiedziałam w pracy, że zachorowałam, wszyscy z mojego bliskiego otoczenia zostali przebadani i mieli ujemne wyniki testów. Dla mnie to najlepszy dowód na to, że jeśli stosujemy reżim sanitarny, dezynfekujemy ręce i nosimy maski, czyli zachowujemy się rozsądnie, mamy szansę ochronić się przed chorobą.
Reklama

Teraz już Dorota Gardias jest zdrowa i wróciła do pracy.

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane