Reklama

Anna Wendzikowska nie ukrywa tego, że jest singielką i samotną mamą. Z byłymi partnerami doczekała się dwóch pięknych córek - Kornelii, która jest owocem relacji z Patrykiem Ignaczakiem oraz Antoniny, której ojcem jest Jan Bazyl. Mimo braku męskiego wsparcia gwiazda świetnie radzi sobie z opieką nad swoimi pociechami i dba o to, by niczego im nie brakowało. Oczywiście z pomocą alimentów, jakie otrzymuje od byłych partnerów. Niestety, nie każda kobieta ma tyle szczęścia.

Reklama

Anna Wendzikowska o alimenciarzach

W rozmowie z reporterem serwisu Party dziennikarka podzieliła się swoimi przemyśleniami w kwestii "alimenciarzy", czyli mężczyzn, którzy albo w ogóle nie płacą zasądzonych świadczeń, albo usiłują je obniżyć do minimum i walczą o każdą złotówkę.

Ta sytuacja nie wygląda dobrze dla kobiet, często się zdarza, że dochody są ukrywane. (...) Ze względu na to, że znakomita większość kobiet jest głównym rodzicem, to często zdarza się, że to mężczyzna ukrywa dochody. Dla mnie to jest niesamowicie żenująca sytuacja, bo dziecko jest wspólnie powołane na świat - mówiła

Na tym Anna Wendzikowska jednak nie zakończyła swojej wypowiedzi i zdradziła, że temat alimenciarzy zna z "własnego podwórka".

Znam ze swojego podwórka, że wydatki te w dużej części spadają na tego głównego rodzica i nagle okazuje się, że ten mężczyzna jest tak skrupulatny, robi takie wyliczenia, dolicza 500 plus, gdzie formalnie się nie wlicza i nagle okazuje się, że dokładność wyliczeń jest tak ogromna i nieadekwatna... - żaliła się

Wendzikowka dodała również, że wiele kobiet, które są w stanie same utrzymać dzieci, celem uniknięcia sporów z byłymi, odpuszcza w sprawie alimentów.

Reklama

Zgadzacie się z nią?

Reklama
Reklama
Reklama