Reklama

Pandemia koronawirusa trwa w Polsce nieprzerwanie od marca. Liczba osób zarażonych COVID-19 obecnie osiągnęła stabilny poziom, a linia przyrostu zachorowań wydaje się wypłaszczać. Okazuje się jednak, że samo zarażenie koronawirusem i wyjście z choroby to nie wszystko. Pojawił się również zespół pocovidowy, który jest równie niebezpieczny, co sam wirus.

Reklama

Czym jest zespół pocovidowy?

Zespół pocovidowy to przypadłość, która atakuje organizm na kilka tygodni po przebytym koronawirusie. Dotyczy dzieci i młodzieży, która jak się okazuje coraz częściej trafia do szpitala z objawami i dolegliwościami PIMS, czyli pediatrycznego wieloukładowego zespołu zapalnego.

Zespół pocovidowy to stan zapalny wielu części naszego ciała. Organizm jest atakowany z wielu stron. I serce, i płuca, i przewód pokarmowy – czytamy wyjaśnienie lekarza Michała Podgórskiego z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi dla TVN24.

Większości dzieci, które wykazują objawy przeszło wcześniej zakażenie koronawirusem bezobjawowo.

Zobacz także: Minister zdrowia rozwiewa wątpliwości co do ilości osób na wigilii!

iStock

Jak się okazuje, pierwsze przejawy zespołu pocovidowego odnotowano już w kwietniu, a sytuacja zaalarmowała lekarzy z Wielkiej Brytanii. Dziś szacuje się, że więcej niż połowa, bo około 60 proc. dzieci, u których rozpoznało chorobę wymaga leczenia w warunkach intensywnej opieki medycznej. W Polsce pierwsze dziecko z zespołem pocovidowym zdiagnozowano w Warszawie. Następne przypadki PIMS odnotowano aż u dziewięciorga dzieci z Krakowa. Początkowo objawy przypisywano chorobie Kawasakiego, jednak dziś są już uznane za powikłania po koronawirusie.

Dziś bada się zależność koronawirusa od genów. Jak się okazuje, znaczenie może mieć wiek, bo najczęściej zespół pocovidowy dotyka dzieci od roku do 14 lat, ale też pochodzenie. Obecnie na Uniwersytecie Harvarda sprawdza się, czy dzieci cierpiące na PIMS wcześniej cierpiały na jakąś chorobę lub, czy są genetycznie obciążone. Obecnie w Polsce na zespół pocovidowy leczonych jest kilkanaścioro dzieci. Nie wiadomo jeszcze jaki wpływ na ich dalszy rozwój będzie miało pojawienie się choroby.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama