Reklama

Paulina Smaszcz po tym jak przyspieszyła publiczne potwierdzenie związku Macieja Kurzajewskiego i Katarzyny Cichopek, a następnie pokłóciła się w social-mediach z Izabelą Janachowską, wciąż nie znika z pierwszych stron plotkarskich portali. Tym razem nazwała Macieja... pinokiem. Internauci zwracają jej uwagę, że być może jej obsesja na punkcie byłego męża jest zbyt duża.

Reklama

Paulina Smaszcz nazywa Macieja Kurzajewskiego pinokiem

Paulina Smaszcz kilka dni temu postanowiła ujawnić prawdę na temat losów psa Macieja Kurzajewskiego. W aferę o Bonia wciągnęła nawet matkę byłego męża. Aby utrzeć nosa byłej partnerce, prezenter pojawił się z owczarkiem na planie "Pytania na śniadanie", na dodatek w towarzystwie Katarzyny Cichopek. Paulina kontynuowała jednak wątek na swoim Instagramie, gdzie wyznała, że Bono potrzebuje kosztownego leczenia, a ostatnie miesiące spędził w obcym domu.

Ponieważ kobieta nie wyłączyła możliwości komentowania posta, w dyskusję mogli włączyć się internauci. Zarzucili jej, że zbyt mocno interesuje się losami Macieja Kurzajewskiego. Wtedy Smaszcz postanowiła zdementować te doniesienia i napisała:

Pinokio jest mi obojętny.

Zobacz także: Paulina Smaszcz nagrywa pod domem matki Macieja Kurzajewskiego - "jak stara, niechciana szafa"

Następnie, w kolejnym komentarzu, również nazwała byłego męża pinokiem. Tym razem jednak zagroziła, że jeśli nie skończy z kłamstwami, na jaw wyjdą jego kolejne przewinienia.

Dopóki PINOKIO nie przestanie kłamać i nie przeprosi moich synów, będę ujawniać jego kłamstwo za kłamstwem.
Reklama

O jakich kłamstwach mówi Paulina Smaszcz? Z pewnością niedługo się dowiemy...

Reklama
Reklama
Reklama