Laluna z "Królowych życia" została perfidnie okradziona przez fankę: "to już za wiele"
Laluna z "Królowych życia" została okrutnie okradziona! Jedna z fanek podstępem pragnie wybić się na popularności celebrytki i podstępem podrabia produkty z jej sklepu. A to jeszcze nie wszystko!
Kasia Laluna Alexander od lat bawi i wzrusza do łez miliony widzów "Królowych życia", dzieląc się z nimi nawet najbardziej intymnymi szczegółami swojej codzienności. Co więcej, idąc w ślady swoich koleżanek z programu, jak Dagmara Kaźmierska, Izabela Macudzińska, czy Anna Renusz, celebrytka nie tylko wpuściła kamery TTV do swojego życia, ale również regularnie prowadzi swoje instagramowe konto, które śledzi już ponad 300 tys. osób. To właśnie tam charyzmatyczna "Królowa życia" nie tylko swoje makijażowe, włosowe i modowe inspiracje, wspomnienia z egzotycznych wakacji, czy efekty kolejnych zabiegów upiększających, ale też chętnie reklamuje swój interes. Laluna to bowiem nie tylko osobowość telewizyjna, ale też prężnie działająca bizneswoman, która w swoim butiku sprzedaje nie tylko ekscentryczne kreacje, podobne do tych, w jakich występuje w hicie TTV, ale też rozmaite, uwielbiane przez gwiazdy peruki.
Celebrytka często prowadzi także liczne InstaStories, ukazując obserwatorom swoją codzienność. Tak też było i tym razem. Nie spodziewajcie się jednak zakupowego szaleństwa, czy kolejnej wycieczki w ciepłe kraje. Zamiast tego, rozżalona gwiazda TTV przyznała, że właśnie została perfidnie okradziona przez swoja fankę!
Zobacz także: Laluna z "Królowych życia" ma piękną córkę. Czemu nie pokazuje jej w programie?
Laluna z "Królowych życia" została okradziona przez fankę
Nie od dziś wiadomo, że Laluna uwielbia stale udoskonalać swój wizerunek. Gwiazda "Królowych życia" nie tylko decyduje się na popularne zabiegi kosmetyczne, inwestuje w paznokcie, czy luksusowe kreacje, ale też za jednym razem potrafi zafundować sobie serię kilku poważnych operacji plastycznych na raz, które wykonuje w zaprzyjaźnionej tureckiej klinice.
- Miałam robiony zabieg odsysania bardziej nóg, z tyłu ręce i plecy górne. Kocie oczy, lifting ust, lifting brwi, lifting policzków, czyli podciąganie. Nos, ale tylko czubek nosa mniejszy leciutko, zadarty do góry. Liposukcja mocna podbródka - chwaliła się niedawno swoimi ostatnimi zabiegami Laluna.
Poza tym, Kasia ma również powiększone piersi, pośladki, a także usta, a także uwielbia peruki.
Jej słabość do peruk szybko przerodziła się również w wyjątkowo intratne zajęcie. "Królowa" otworzyła własny butik, w którym sprzedaje specjalnie zaprojektowane i wyselekcjonowane peruki. Jak się jednak okazuje, sukces gwiazdy TTV oraz jej dobre imię ostatnio poważnie ucierpiały, a wszystko za sprawą oszustki, pragnącej wzbogacić się kosztem tytułowej "Królowej" i jej biznesu.
Zobacz także: "Królowe życia": Laluna chudnie w oczach. "Czuję się zdecydowanie lepiej"
Na InstaStories Lalunu pojawiło się zdjęcie, które zmroziło krew w żyłach fanów celebrytki. Jak przyznała kochająca modę, kreatorka stylu, jedna z jej zagorzałych fanek postanowiła perfidnie wykorzystać i okraść swoją idolkę. Gwiazda "Królowych życia" zdradziła, że właścicielka jednego z internetowych butików, pragnąć wybić się na popularności Laluny, postanowiła sprzedawać w sieci skopiowane projekty jej marki. Co więcej, kobieta była na tyle bezczelna, że pokusiła się nie tylko na plagiat produktów, ale też zdjęć ze sklepu gwiazdy TTV. A to dopiero początek!
- Ten butik chciał wyłudzać pieniądze moim imieniem - Informuje na Instagramie Laluna.
Jak się później okazało, właścicielka sklepu nie tylko udawała w sieci, że współpracuje z Laluną, dlatego też korzysta z jej projektów i zdjęć, ale zdecydowała się na jeszcze bardziej okrutne posunięcie. Kobieta pobierała od swoich klientów kilkuset złotową zaliczkę, a następnie informowała, że zakupione w ten sposób produkty zostaną wysłane przez samą Lalunę.
- Nasza nowość od Laluny już od 650 zł. W jej imieniu pobieramy pieniądze, wysyłka od samej Królowej - informuje butik swoich klientów.
Tak bezczelne i nielegalne praktyki sprawiły, że Laluna nie tylko zdecydowała się upublicznić nazwę sklepu, ale też prywatną rozmowę z właścicielką. Jak się okazało, jedyną reakcją pani na słowa "Królowej" było przekleństwo.
Myślicie, że sprawa zakończy się w sądzie.