Reklama

Premiery dokumentu "Harry i Meghan", który ukaże się na Netflix, już dziś. Po opublikowaniu dwóch zwiastunów produkcja zaczęła wzbudzać skrajne emocje. W Wielkiej Brytanii film określa się jako "bombę wymierzoną w rodzinę królewską". Zapowiedzi pokazują, że Sussexowie poruszą temat braku ochrony w pałacu Buckingham oraz bezwzględności brytyjskiej prasy. Podobno royalsi żyjący w Londynie mają już gotowe oświadczenie ws. dokumentu. Dziennikarze natomiast postanowili wypunktować manipulacje produkcji, które zauważyli jeszcze przed premierą.

Reklama

Ekspert wytyka nieścisłości w dokumencie Harry'ego i Meghan

Po tym, jak Netflix pokazał zwiastun filmu o Meghan Markle i księciu Harrym, brytyjskie media podniosły głos, oskarżając parę o ubarwianie rzeczywistości. Oberwało się także producentom za zbyt dużą fantazję w montażu. W zapowiedzi Harry nawiązuje m.in. do tragicznej historii matki i przyznaje, że mieszkając w Londynie, bał się o przyszłość swojej żony. Stwierdza też, że Meghan — podobnie jak księżna Diana — była atakowana przez prasę, a otoczenie było głuche na jej wołanie o pomoc.

Zobacz także: Meghan Markle pokazała syna. Internauci są zachwyceni Archiem: "Jaki słodziak"

RUBA/BackGrid UK /East News

Przywoływanie przeszłości przez Harry'ego nie spodobało się Richardowi Kayowi. Dziennikarz dobrze znał księżną Walii i napisał, co myśli o zagrywkach jej młodszego syna na łamach "Daily Mail". Podkreślił, że od dłuższego czasu książę Harry buduje swój wizerunek na historii tragicznie zmarłej matki. W dodatku z łatwością porównuje ją z Meghan Markle, co jest dalece niestosowne. Odniósł się również do braku ochrony kobiet w rodzinie królewskiej. Richard Kay wskazał, że materiał z księżną Dianą, który wykorzystał Netflix, został nakręcony po tym, jak królowa ludzkich serc sama zrezygnowała z ochrony policyjnej.

oskarża media — wyjaśnił." /]

RUBA/BackGrid UK /East News

Dokument "Harry i Meghan" Netflixa manipuluje widzami? Są dowody

Zarzuty wobec dokumentu o księciu Harrym i Meghan Markle ma również królewski korespondent, Robert Jobson. On także zwrócił uwagę na manipulowanie materiałami przez produkcję. W zwiastunie podkreśla się bezduszność brytyjskiej prasy takimi wypowiedziami: "Rozpętano wojnę przeciwko Meghan, na której mieli skorzystać inni", "Są przecieki, ale i zmyślone historie" czy "Zrozumiałam, że nigdy nie będą mnie chronić". W tle natomiast widzimy materiały wideo, na których paparazzi wypatrują Meghan i Harry'ego.

RUBA/BackGrid UK /East News

Jobson stwierdził, że taka narracja jest skandaliczna, ponieważ, w niektórych przypadkach Sussexowie nie tylko wiedzieli o obecności fotoreporterów, ale także sami się na nią zgodzili. Skąd to wie? Sam był w wąskim zespole, który otrzymał akredytację.

To zdjęcie, które wykorzystano w zapowiedzi filmu Netfliksa o Harrym i Meghan, ma sugerować naruszanie prywatności książęcej pary. To absolutny skandal. Zrobiono je w ramach akredytacji podczas wizyty w rezydencji arcybiskupa Tutu w Cape Town. Tylko trzy osoby otrzymały akredytację. Harry i Meghan zgodzili się na to. Byłem tam — napisał na Twitterze.
This photograph used by @Netflix and Harry and Meghan to suggest intrusion by the press is a complete travesty. It was taken from a accredited pool at Archbishop Tutu’s residence in Cape Town. Only 3 people were in the accredited position. H & M agreed the position. I was there. — Robert Jobson (@theroyaleditor) December 5, 2022

pic.twitter.com/nvjznlloLF

Zobacz także: Meghan Markle otrzymała groźby śmierci! "Obrzydliwe i bardzo realne"

Myślicie, że dokument, który miał pokazać prawdziwą historię Harry'ego i Meghan, pogrąży Sussexów?

A photo published in a Netflix trailer which purports to show journalists hounding Harry and Meghan was actually taken at a film premiere in 2011, — Press Gazette (@pressgazette) December 5, 2022
Reklama

the Sun reports https://t.co/9cfaSnZoY4

RUBA/BackGrid UK /East News
Reklama
Reklama
Reklama