Reklama

Ewa Szykulska jest jedną z gwiazd, które mimo upływu lat nie zdecydowały się na korzystanie z medycyny estetycznej czy chirurgii plastycznej. Aktorka w wywiadzie dla "Twojego Stylu" opowiedział o tym, jak postrzega starzenie się i zmiany, jakie upływ czasu dokonał na jej ciele.

Reklama

Ewa Szykulska w pięknych słowach o przemijaniu

Ewa Szykulska jest jedną z najbardziej znanych aktorek, które popularność zyskały w latach 70. i 80. Aktorka zagrała w takich kultowych produkcjach jak: "Samochodzik i templariusze", "Kariera Nikodema Dyzmy" czy "Vabank" i nie ukrywała w wielu wywiadach, że uroda pomaga, ale dziś sama akceptuje to, jak się zmienia z upływem czasu.

Dziś akceptuję to, co zrobił z nią czas. Bo nie ma innego wyjścia. Godzę się ze swoją zmęczoną życiem cielesnością. Tak wygląda kobieta, która ma przywilej żyć tyle, ile ja żyję. Pamiętam śliczną, filigranową Audrey Hepburn z filmu Śniadanie u Tiffany’ego. Była zachwycająca. Kiedyś natrafiłam na jej zdjęcia, gdy po zakończeniu kariery pracowała jako wolontariuszka w Afryce. Schorowana, pomarszczona jak wysuszona cytrynka i wciąż zachwycała. Coś sprawiało, że chciało się przytulić do jej zdjęcia. Starzenie może mieć ten rodzaj piękna. Nie wszyscy potrafią to dostrzec, ja tak. - mówiła w wywiadzie dla Twojego Stylu.
East News / TRICOLORS/East News

Ewa Szykulska dostrzega w starzeniu się coś wyjątkowego i choć doskonale wie, że w obecnych czasach można do woli korzystać z dobrodziejstwa medycyny estetycznej, to nigdy nie miała na to ochoty. Aktorka podkreśla, że widząc w lustrze odbicie swojej dojrzałej twarzy, nadal pamięta też swój wygląd z młodości i to, jak była widziana w oczach pierwszego męża:

Moje sprawy prywatne i zawodowe to niby jedno życie, a dwa różne światy. Stąd mam wrażenie, że prowadziłam podwójne życie. (...) Mimo związanej z wiekiem niemocy wyjazd na plan wprawia mnie w dobry nastrój. Pozwala mi myśleć, że starzenie się jest... potwornie interesujące mimo niedogodności. Widzę w lustrze dojrzałą panią (jeszcze), a wciąż pamiętam słowa Janusza Kondratiuka, mojego pierwszego męża, który mówił: Ona miała najgładsze ciałko na świecie!. I jeśli nie kpił, to się cieszę, bo jestem trochę próżna jak każda kobieta.
East News / TRICOLORS/

74-letnia aktorka z ogromnym dystansem i szacunkiem traktuje swoje życie, ciesząc się z małych drobnostek, które składają się na większą całość, choć życie mocno ją doświadczyło.

Moje szczęście składa się z małych radości, ktoś mógłby powiedzieć – nieistotnych. A ja je cały czas pracowicie zbieram, koralik po koraliku nawlekam na nitkę i zachwycam się, jaki z nich się robi ładny naszyjnik.

Ewa Szykulska jakiś czas temu musiała zmierzyć się ze śmiercią męża Zbigniewa Perneja, z którym spędziła wspólnie 44 lata. Para nie doczekała się dzieci, a ostatnio ze względu na troskę o zdrowie aktorka pożegnała się z paleniem papierosów. Ewa Szykulska przekazuje innym ważne, ale też nie zawsze dostrzegane wartości w codziennym pędzie. W wywiadzie dla PAP Life aktora mówiła: "Nie potrzebuję auta żeby brylować. Wystarczy mi, że jak się przekręci kluczyk i samochód jedzie".

East News / VIPHOTO

East News

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane