Afera wokół "Dziewczyn z Dubaju" trwa w najlepsze. Najgłośniejsza produkcja tego roku okazała się być powodem do ogromnej kłótni producentów. Ponieważ premiera filmu zbliża się wielkimi krokami, to ostatnie chwile, by dokonać w produkcji jakichkolwiek poprawek. Zdaniem Emila Stępnia jest już na takie za późno, a żal Dody i Marii Sadowskiej o to, że nie wpuszczono ich do studia montażowego, jest bezpodstawny. Wygląda więc na to, że dwoje producentów Doda i Emil Stępień zaprzeczają sobie nawzajem.

Reklama

Emil Stępień wydał oświadczenie, w którym atakuje Dodę. Wokalistka ma dość

Doda poinformowała fanów na swoim Instagramie, że jej były mąż nie pozwolił jej wejść do studia montażowego. Razem z reżyserką "Dziewczyn z Dubaju", Marią Sadowską, artystka nagrała głośne InstaStory tuż spod zatrzaśniętych drzwi montażowni. Fani natychmiast oburzyli się zachowaniem Emila Stępnia, który, zdaniem Dody zakazał wpuszczenia jej - producentki kreatywnej oraz Marii Sadowskiej - reżyserki - do studia, by dokończyć film.

Doda groziła nawet, że jeśli nie dokonana ostatecznych poprawek, nie podpisze się pod tym filmem. Wydarzenie wywołało ogromne wrażenie na fanach, którzy nie spodziewali się, że tak głośna i długo dopracowywana produkcja może mieć takie problemy.

dodaqueen/Instagram

Emil Stępień odpowiedział niemal na każdy zarzut, jaki padł w jego stronę. Zdążył już zarzucić Marii Sadowskiej i Dodzie brak talentu, czy niemówienie prawdy. W najnowszym oświadczeniu producenta możemy przeczytać jeszcze ostrzejsze słowa, którymi argumentuje, dlaczego nie zgodził się na wpuszczenie autorek filmu do studia:

Od początku produkcji pani Dorota i pani Sadowska były traktowane profesjonalnie, i także ich wcześniejsze zapewnienia o zadowoleniu z filmu oraz o zakończeniu prac, traktowałem jako opinie profesjonale i wiarygodne. Zadaję sobie teraz takie pytanie - czy wcześniejsze zapewnienia obu artystek powinienem traktować jako nieprawdziwe? Przecież i ja, i nasi goście z czerwcowych pokazów widzieli już film i wszyscy wypowiadali się o nim pozytywnie. Pani Wanda Rabczewska pozwoliła sobie nawet na stwierdzenie za pośrednictwem p. Doroty, że jest to „arcycdzieło” - zaznacza producent.

Zdaniem Emila Stępnia film został dokończony już w czerwcu, a próby dokonywania wszelkich poprawek na 6 tygodni przed premierą są niepoważne i nieprofesjonalne. Wygląda na to, że były mąż Dody po prostu boi się, że jeśli pozwoli na dokonywanie kolejnych zmian, premiera produkcji zostanie znów przesunięta. Zdaniem producenta już w tym momencie "Dziewczyny z Dubaju" są gotowe do dystrybucji i nie potrzebują żadnych poprawek:

Zobacz także

Doda odpowiada na zarzuty byłego męża: "Film nie jest gotowy!"

Doda nie pozostała dłużna swojemu byłemu mężowi i wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że wszyscy współtwórcy produkcji doskonale wiedzą, że film jeszcze nie jest gotowy. Co więcej, artystka ujawniła treść maili wymienianych z montażystą, w których dokładnie są opisane błędy, które należy jeszcze poprawić:

Ze względu na zbliżający się termin premiery „Dziewczyny z Dubaju” , chciałabym podsumować na jakim etapie znajduje się film i jeszcze raz podkreślić, że NIE JEST SKOŃCZONY, ZABEZPIECZONY I GOTOWY DO DYSTRYBUCJI jak twierdzi współproducent. Taką wiedzę mają wszyscy, którzy pracują przy filmie poza nim niestety. Poza skrótem, który podniesie wartość artystyczną i dopełni wizję reżyserki, pozostało: Korekcja barwna zakończyła się, graficy (VFX) dostraczyli efekty swojej pracy. Zgłosiliśmy nasze uwagi odności efektów, nie na wszystkie zostały naniesione poprawki. W międzyczasie pojawiły się kolejne uwagi. - wyjaśnia Doda.
dodaqueen/Instagram

Artystka opublikowała dokładną rozpiskę opisującą każdy błąd na ekranie. Doda przekonuje, że praca nad filmem wcale nie kończy się, jak twierdzi Emil Stępień długo przed publikacją, a trwa niemal do samej premiery:

Dodatkowo napisy końcowe, które powstały po pliku na Cannes, nie są dopracowane. Należałoby przygotować finalną wersję rolla, do czego potrzebny jest dokument z ostateczną jego treścią, zawierającą informacje nie tylko o treści, ale też o rozmieszczeniu napisów oraz logotypów. Czekamy również na poprawione napisy początkowe (zarówno w wersji angielskiej jak i polskiej). Po wprowadzeniu wszystkich zmian potrzebna będzie weryfikacja dźwięku. Jak widzicie praca Producenta kreatywnego nie kończy się nawet parę tygodni przed premierą. - wyjaśniła gwiazda w swoim oświadczeniu.

Doda niejednokrotnie przyznała, że jest jej bardzo przykro z powodu tego, że sprawa z niedogadaniem producentów wyszła na jaw. Dla całego filmu stanowi to mało chlubną promocję, chociaż czasem taki rodzaj "burzy" przyciąga jeszcze większą widownię.

Reklama

Nie wiadomo jednak, jak będzie ostatecznie. Zarówno pod oświadczeniem Dody jak i Emila Stępnia internauci deklarują, że po tej "aferze" nie mają już ochoty wybrać się do kin. Jednocześnie pojawiają się komentarze, w których internauci przyznają, że kłótnia producentów nie ma na nich wpływu, a kontrowersyjnej produkcji, tak świetnie promowanej teledyskiem Dody, wprost nie mogą się doczekać!

fot. Mateusz Motyczyński
Reklama
Reklama
Reklama