Chrissy Teigen i John Legend należą do tych gwiazd, które bardzo cenią sobie prywatność. Para długo ukrywała więc ciążę celebrytki i dopiero w sierpniu 2020 roku pochwaliła się fanom, że spodziewa się dziecka, prezentując w mediach społecznościowych rosnące krągłości modelki. Niestety, w trakcie ostatniego trymestru nastąpiły poważne komplikacje, a lekarzom nie udało się uratować nienarodzonego synka artystycznego małżeństwa. Teraz, rok po rodzinnej tragedii, modelka postanowiła udzielić obszernego wywiadu i wyznać, jak utrata dziecka w 20. tygodniu ciąży wpłynęła na jej małżeństwo, a także najbliższych.

Reklama

Okazuje się, że nie tylko Chrissy i John bardzo przeżyli stratę maleństwa. Również ich dzieci wciąż nie mogą zapomnieć o nienarodzonym braciszku. Doszło nawet do tego, że choć ciało małego Jacka już dawno zostało skremowane, pociechy pary traktują jego prochy tak, jakby chłopiec... żył!

Chrissy Teigen o podróżowaniu z prochami nienarodzonego syna

O tym dramacie mówił cały świat. 1. października Modelka Chrissy Teigen i wokalista John Legend tuż przed rozwiązaniem stracili swoje dziecko. Modelka poroniła w zaawansowanej ciąży, a tragedią, jaka spotkała jej rodzinę podzieliła się z fanami w pełnym bólu i cierpienia poście za pośrednictwem Instagrama, publikując pełne bólu zdjęcie z porodówki.

- Jesteśmy zszokowani i odczuwamy głęboki ból, o którym tylko słyszysz, to rodzaj bólu, jakiego nigdy wcześniej nie czuliśmy. Nie byliśmy w stanie zatrzymać krwawienia i podać dziecku potrzebnych mu płynów, pomimo transfuzji krwi. To po prostu nie wystarczyło – pisała wtedy Chrissy.
- Nigdy nie decydujemy o imionach naszych dzieci aż do ostatniej możliwej chwili po ich narodzinach, tuż przed opuszczeniem szpitala. Ale my, z jakiegoś powodu, zaczęliśmy nazywać tego małego chłopca w moim brzuchu Jackiem. Więc zawsze będzie dla nas Jackiem. Jack tak ciężko pracował, aby być częścią naszej małej rodziny i będzie nim na zawsze… – pisała dalej modelka. Do naszego Jacka: tak mi przykro, że kilka pierwszych chwil Twojego życia spotkało się z tak wieloma komplikacjami, że nie mogliśmy zapewnić Ci domu, którego potrzebowałeś do przetrwania. Zawsze będziemy Cię kochać… – dodała.

Teraz, gdy od dramatu minął rok, pogrążona w rozpaczy celebrytka zdecydowała się na kolejne intymne wyznanie. Celebrując pierwszą rocznicę straty swojego nienarodzonego synka, Jacka, Chrissy Teigen w rozmowie z portalem parentingowym - Scary Mommy - zdecydowała się opowiedzieć o pustce, jaka pojawiła się w jej życiu po poronieniu.

Teigen w wywiadzie zdradziła, że choć Jack umarł w 20 tygodniu ciąży, zawsze jest żywy w pamięci jej i jej bliskich. Co więcej, modelka wyznała, że prochy chłopca od czasu kremacji zawsze towarzyszą jej rodzinie... i to dosłownie. Artystyczne małżeństwo wybierając się na rodzinne wyprawy, zawsze zabiera ze sobą pudełko ze skremowanym ciałem nienarodzonego synka, o co szczególnie prosi dwójka ich dzieci -5-letnia Luna i 3-letni Miles.

Zobacz także

zapakować - mówi Chrissy Teigen w rozmowie z portalem Scary Mommy." /]

face to face/FaceToFace/REPORTER

To jeszcze nie wszystko! Pociechy Teigen i Legenda w specyficzny sposób troszczą się o pudełeczko z prochami nienarodzonego braciszka. Doszło nawet do tego, że traktują go tak, jakby mały Jack żył.

Modelka wspomniała też, że gdy syn oraz córka robią rysunki, przedstawiają na nich małego Jacka jako aniołka.

Dlaczego Chrissy Teigen poroniła w zaawansowanej ciąży?

Droga do rodzicielstwa Chrissy Teigen i Johna Legenda nie była łatwa. Para musiała walczyć o wszystkie swoje dzieci za pomocą in-vitro. I choć małżeństwo doczekało się dwójki wspaniałych pociech, 5-letniej Luny oraz 3-letniego Milesa, nie dane im było tulić w ramionach upragnionego trzeciego dziecka, któremu dali na imię Jack.

W czasie ostatnich tygodni ciąży, pojawiły się komplikacje, a Chrissy Teigen trafiła do szpitala z silnym krwawieniem. Pomimo iż specjaliści przeprowadzili transfuzję krwi, nie udało się uratować maleństwa.

- Moi lekarze zdiagnozowali u mnie częściowe przerwanie łożyska. Zawsze miałam problemy z łożyskiem. (...) Monitorowaliśmy to bardzo uważnie, mając nadzieję, że coś się zagoi i ustanie. W łóżku krwawiłam lekko, ale przez cały dzień, zmieniając własne pieluchy co kilka godzin, kiedy krew przeszkadzała mi w leżeniu – poinformowała Chrissy Teigen na swoim Instagramie. - Moje krwawienie stawało się coraz bardziej intensywne. Płynu wokół Jacka było coraz mniej, ledwo mógł się unosić. W niektórych momentach mogłam położyć się na plecach i poczuć jego ręce i nogi – dodała.

Po kilku dniach spędzonych w szpitalu lekarze poinformowali modelkę, że dalsza walka o życie nienarodzonego dziecka nie tylko nie sprawi, że stan jej synka się poprawi, a dziecko przeżyje poród, ale też może zagrażać śmierci celebrytki.

Reklama

Zobacz także: Mama Chrissy Teigen żegna zmarłego wnuczka. Opublikowała dramatyczne wideo

Cover Images/East News
Reklama
Reklama
Reklama