Lancome, Hypnose Doll Eyes Mascara (Tusz do rzęs)

Do tej pory kochałam Hypnose, ale promocja mnie skusiła by spróbować czegoś nowego i padło na Hypnose Doll Eyes. Najpierw podchodziłam z dystansem do tego tuszu, ale okazał się bardzo fajny:
- Łatwo się nakłada
- kształt szczoteczki ułatwia aplikację w wewnętrznych kącikach oczu
- nie rozmazuje się wiele godzin
- łatwo się zmywa olejkiem do demakijaż

Polecam sprawdzić na własnych oczach

Jestem miłośniczką tuszy do rzęs, ale ten poza swoim ślicznym zapachem niczym szczególnym niestety się nie wyróżnia. To po prostu przyzwoity tusz, ale za taką cenę oczekiwałabym więcej. Mała pojemność.

Tusz ma bardzo wygodną szczoteczkę, jest ona tak wyprofilowana aby sięgnąć i pomalować nawet najkrótsze rzęsy. Zapewnia efekt ładnie rozczesanych, wydłużonych i pogrubionych rzęs.
Tusz trwa na swoim miejscu cały dzień, nie wymaga poprawek. Nie kruszy się
w ciągu dnia oraz nie rozmazuje się.
Co ważne zmywa się bardzo wygodnie każdym płynem do demakijażu.
Czerń zapewnia piękne podkreślenie oka. Warstwami można budować efekt końcowy.
Opakowanie jest bardzo solidne, wykonane w każdym szczególe na najwyższym poziomie.
Zdecydowanie to jeden z lepszych tuszy.
Wydajność idealna, a zapach też jest plusem.
Rzęsy lalki to faktycznie możliwe z tym tuszem.

Na tusz trafiłam na lotnisku w promocji. Skuszona dość atrakcyjną ceną postanowiłam kupić i od 3 lat jestem fanką tego tuszu. Ze względu an to, że mam dość głęboko osadzone oczy, potrzebuję tuszu, który będzie odporny na wycieranie i rozmazywanie. Tusz Lancôme zdecydowanie spełnia te oczekiwania. Malując rano oczy, jestem pewna, że tusz utrzyma się cały dzień. Dodatkowo pięknie rozczesuje i wydłuża rzęsy. Po dwóch warstwach efekty jest jak sztucznych rzęs. Ze względu na to, iż większość czasu pracuję z domu, czasem skuszona oszczędnościami kupuję jakiś tańszy, polecany tusz "na po domu" i za każdym razem w porównaniu z tuszem Lancome są to pieniądze wydane w błoto. Zdecydowanie mój numer jeden.

Polecam Doll eyes mój pierwszy tusz jaki używałam od Lancome. Na początku wydał mi się zbyt słaby, rzęsy miały wyglądać jak u lalki a tu jednak nie. Ale kiedy znajomi zaczęli mi mówić, czy coś zrobiłam z rzęsami, bo mam takie piękne wydłużone, to spojrzałam całkiem inaczej na ten tusz i dziś jest moim numer 1

Ten tusz ładnie rozdziela, podkręca rzęsy i ma interesujący zapach. Ale niestety bardzo się odbija na powiekach. Inne tusze Lacome są zdecydowanie trwalsze, a tu gwarantowana panda krótko po nałożeniu tuszu. Za te cenę chyba nie warto.

OPAKOWANIE:
Bardzo estetyczne i kobiece.

SZCZOTECZKA:
Jest dosyć duża, tradycyjna. Szczoteczka rozszerza się ku dołowi. Mimo tego, że jej rozmiar jest duży, nie utrudnia to aplikacji tuszu. Szczoteczka nie brudzi okolicy oka.

ZAPACH:
To zaskakuje, ale zapach tuszu jest naprawdę przyjemny!

EFEKT:
Tusz rzeczywiście pogrubia rzęsy, dodaje objętości, jednak nie wydłuża tak mocno.
Tusz nie kruszy się w trakcie dnia, czasami odbija się na górnej powiece.
Jest bardzo trwały a przy tym bardzo łatwo się zmywa płynem micelarnym np. Garniera.

Ogólnie jestem zadowolona, ale nie jest to efekt wow jakiego oczekiwałam. Znam wiele produktów z niższej półki cenowej, które lepiej spełniają swoje zadanie.

Testowałam miniaturę tego tuszu. Efekt jest dzienny i nienajgorszy- rzęsy długie i ładnie rozdzielone. Szczoteczka jest dziwna i mi nie odpowiada, bo ciężko mi było nią manewrować, szczególnie w kącikach oczu. Żeby uzyskać efekt, który lubię, musiałam nałożyć trzy warstwy.

Efekt faktycznie kojarzy mi się z doll eyes, ale nie jest wart tyle wysiłku ani ceny tego produktu.

Nie obsypuje się, ale pod koniec dnia miałam pod okiem lekką pandę.

Skuszona pozytywnymi opiniami zdecydowałam się na na zakup tego tuszu i wielkie rozczarowanie - tusz bardzo skleja rzęsy, które wyglądają po pomalowaniu jak nóżki owada, do tego efekt "pandy" pod oczami po kilku godzinach. Oprócz ładnego opakowania i zapachu, nie ma nic co byłoby godne dobrej opinii. Od takiej marki jak Lancome spodziewałam się o wiele więcej, mam wiele tuszy i nawet te na kilkanaście złotych i wypadają o wiele lepiej niż ten.

Chyba już nigdy nie wejdę do DOUGLAS . Zawsze mi źle doradzą. Zapłaciłam za podkład (okazał się kompletnie nie dla mnie) prawie 300 i około 150 za ten tusz. Szczoteczka idealna do kształtu pani oka usłyszałam. Kilka razy miałam klasyczną wersję, ale uważam , że obecnie tusze za 60 (w regularnych cenach są lepsze). Klasyczna nie osypywała się, a ta tak. Szczoteczka, dla mnie nic specjalnego. Patrząc na cenę bardzo słaba mascara.

Nazwa kojarzy mi się z odcinkiem "Strefy mroku" (genialna seria, szkoda, że już się takich nie kręci, i starsze Wizażanki pewnie to potwierdzą), w którym pewna kobieta była tak próżna, że zapragnęła być wiecznie piękna, i – prawem serialu - skończyła jako wystawowy manekin, zachowując oczywiście pełną świadomość. Brrr...

"Oczy lalki" to zatem jak dla mnie upiornie niemarketingowa nazwa, natomiast – bardzo adekwatna dla walorów tego tuszu, który rzęs ani nie wydłuża, ani nie podkręca, a pogrubia w taki sposób, że wydają się gęstsze, dokładnie rozdzielone i sterczące jak druciki – nie kocio zalotne, jak w klasycznym tuszu Hypnose, a układające się w taką okalającą oko "gwiazdeczkę" - faktycznie – jak u lalki.

Lalki ładnej i... z bezmyślnym wyrazem oczu – wręcz pożądanym przez pewien typ Mężczyzn.
Pozostaję zatem przy klasyku, i polecam go zdecydowanie bardziej (opinię też zamieściłam na Portalu), niż "Doll Eyes" – choć pachnie różami, ma śliczną buteleczkę w różany nadruk i poręczną, stożkowatą szczoteczkę.

Mimo, że lubię eksperymentować i testować nowości, to do tego tuszu często wracam. Po pierwsze pięknie pachnie, co już go wyróżnia na tle innych produktów. Szczoteczka jest wygodna, perfekcyjnie oddziela rzęsy, unosi je i wydłuża. Tusz się nie osypuje, jest trwały, ale równocześnie łatwo go zmyć podczas demakijażu. Wystarczy kilka pociągnięć i już mamy naprawdę dobry efekt. Jest wydajny i wart swojej ceny.