Zara, Vibrant Cities, Creatively Shanghai EDP

Kupiłam ten zapach bo wyczytałam że jest kopią serii kosmetyków z the rituals które zostały wycofane i to prawda. Przede wszystkim soczysta mandarynka, później drzewo i kardamon. Spędziłam trochę czasu na bliskim wschodzie i moim zdaniem kardamon jest subtelny ale na pewno wyczuwalny. Dla mnie jest to zapach spa, na bali. Egzotyka i orzeźwienie. Ja kupiłam w ciemno, myślę, że jeżeli ktoś lubi te nuty może kupować śmiało.

Trawałość jest średnia. Kilka godzin.

Mandarynkowo drzewna mgiełka

Szanghaj to mój faworyt z serii Vibrant Cities. Od razu porwał mnie swoją prostotą. W zasadzie to miks dwóch nut, które bez problemu nawet laik będzie w stanie rozpoznać. Znajdziemy tu energetyczną mandarynkę na cedrowym drzewie. Pomarańczowo-mandarynkowy ton na wstępie jest tak intensywny, że aż gryzie po nosie. Zapach wibruje i wręcz ocieka cytrusową soczystością. Kardamonu uraczyłam bardzo mało, ale jego obecność nadaje woni fajny, męskawy niuans. I to tyle!

W moim odczuciu perfumy idealnie się sprawdziły w layeringu, czyli jako baza lub dodatek do łączenia z innymi pachnidłami. Jeśli twórcom chodziło o tego typu kreatywność to owszem! Strzał w dziesiątkę.

Jeśli lubicie zapachy naturalne i bezpośrednio przedstawione to jest to coś dla Was. Mandarynki w autentycznym ich wydaniu, schłodzone cedrowymi nutami cudownie sprawdzą się latem i odświeżą w upalne dni. Z drugiej strony około Bożonarodzeniowy klimat wszechobecnych mandarynek może zaprowadzić Was na zupełnie inne skojarzenie. Myślę, że miłośnicy Aqua Allegorii Mandarine Basilic po prostu muszą poznać Creatively Shanghai.

Z pewnością nie lada minusem będzie tu kiepska trwałość, bo kompozycja ledwo się pojawi i po 2 godzinach znika bez śladu.

Ja jestem na tak, ale z powodu kiepskich parametrów traktuje te pozycje bardziej jako mgiełka zapachowa aniżeli perfumy.