Thierry Mugler, Alien, Beautyfying Body Lotion (Perfumowany balsam do ciała)

Intensywnie perfumowany balsam o poprawnym działaniu

Opakowanie: W mojej 50 ml wersji jest to fioletowa tubka z odkręcanym wieczkiem, niestety w trakcie użytkowania główka się oderwała i nie da się jej zamknąć, być może był to wadliwy egzemplarz

Konsystencja: Lekki i dość płynny krem o białym kolorze, łatwo się rozprowadza na skórze i szybko wchłania

Wydajność: Raczej niska przez wzgląd na dość płynną konsystencję

Zapach: Intensywny zapach Aliena, taki sam jak perfumy - kobiecy, tajemniczy, jaśminowy, lecz niezbyt słodki, przez długi czas utrzymuje się na skórze i na ubraniach do niej przylegających

Działanie: Poprawnie nawilża skórę, choć nie jest to działanie długotrwałe czy dogłębne, niemniej jednak jak na perfumowany lotion sprawdza się nieźle

Podsumowanie: Stosunkowo dobry balsam zapachowy do ciała. Nieźle nawilża, ale przede wszystkim nadaje skórze piękny i intensywny zapach. Do suchej skóry jest niewystarczający jako podstawa pielęgnacji, lecz jako perfumowany dodatek dobrze się sprawdza.

Jest to produkt dla osób lubiących perfumy odpowiadające temu balsamowi. Raczej nie jest to dla osób szukających dobrego nawilżacza. Nie nawilża bardzo mocno. Skóra nie jest ściągnięta, ale trochę mi tu czegoś brakuje. Balsam pachnie bardzo intensywnie, po jego użyciu można sobie odpuścić perfumy. Fajne są w nim rozświetlające drobinki, skóra wygląda bardzo ładnie i świetliście.

Kupiłam ten balsam wraz z wodą perfumowaną. Bardzo lubię produkty uzupełniające linie zapachowe, choć zazwyczaj nie mają one większych właściwości pielęgnacyjnych - ot, ładnie pachną, przedłużają trwałość perfum i czasami dodatkowo rozświetlają.
Tutaj spodziewałam się czegoś podobnego, a otrzymałam znacznie więcej - i jestem zadowolona na tyle, że zamierzam kupić kolejne opakowanie!

Balsam (choć bardziej lotion) jest niezwykle lekkim produktem, który (o dziwo!) naprawdę dobrze nawilża moją suchą skórę, wygładzając ją przy tym i zmiękczając. Wchłania się szybko, więc swobodnie możemy użyć go o poranku - bez obaw, nie zostawia on ani lepkiej, ani tłustej warstwy.
Koroną dzieła jest zapach - to bardzo dobrze odwzorowany aromat wody perfumowanej, jest może odrobinę słodszy, ale to stuprocentowy Alien.
Ogromnie zaskoczyła mnie trwałość tego aromatu - czasem stosuję balsam solo (bez EDP) i po porannej aplikacji wyczuwam go cały dzień! Nawet przy wejściu pod prysznic uderza mnie ten jaśminowy obłok, który zmywa dopiero mój żel do mycia ;). Gdy użyję balsamu i perfum, to mogę pachnie Alienem przez cały boży dzień, aż do prysznica, wówczas zapach perfum jest jeszcze bardziej intensywny i głębszy.

Na pochwałę zasługują również wydajność oraz fakt, iż produkt nie uczula i nie podrażnia mnie. Minusem może być cena regularna (ok 180 zł/200 ml), ale wierzcie mi - ten balsam jest tego wart :).
To kosmetyk, który z powodzeniem może zastąpić nam perfumy w ciepły, letni dzień i który naprawdę wspaniale nawilża, nawet tę mocno wysuszoną skórę.
Tutaj nawet opakowanie zachwyca, nawiązuje ono do linii zapachowej, poza tym jest funkcjonalne i dopracowane.

Cóż więcej mogę rzec - nie mogę się przyczepić do niczego (może poza ceną, bo gdyby był nieco tańszy, to mogłabym używać go na okrągło, bez wyrzutów sumienia :P) - produkt spełnia obietnice producenta, obłędnie pachnie i nie robi krzywdy wrażliwej skórze.
Polecam serdecznie, zwłaszcza wielbicielkom Aliena <3