Indus Valley, Bio Organic, Henna Color Auburn (Farba do włosów na bazie henny `Kasztan`)

Ponieważ nie mogę dojść do ładu z używanymi przez wiele lat hennami marki Eld (niestety od kilku farbowań kolor po prostu nie chwyta moich włosów, kompletnie nie mam pojęcia czemu), postanowiłam poszukać alternatywy. Po zrobieniu researchu interesująca wydała się henna Indus Valley, kupiłam więc testowo jedno opakowanie. Od hennowania minęły ok. 3 tygodnie, więc mogę powoli startować z komentarzem na jej temat.

Proces farbowania standardowo - uciążliwy, bo wszystko wokół się brudzi mało estetyczną i trudną do usunięcia papką, a i zapach nie należy do najprzyjemniejszych na świecie. Mam też wrażenie, że silniej "wżera" się w skórę czy w materiał - niezmyte od razu z szyi czy uszu resztki henny pozostały na skórze jako pomarańczowe prześwity przez następne dni. Polecam zatem większą uważność przy aplikacji lub natychmiastowe zmywanie.

Co wyróżnia Indus Valley, to świetna kondycja włosów po farbowaniu. Po żadnej hennie nie były tak gęste, lśniące i gładkie, zwykle przez tydzień noszę puch i przesusz, a tu nic z tych rzeczy. Świetne odżywienie.

Kolor - nakładałam na włosy ciemny brąz z delikatnym rudawym połyskiem, wyszedł ładny ciemny rudy. Nie agresywny ani widoczny z daleka, ale zdecydowanie rudy. Po trzech tygodniach już niestety coraz bardziej zmywa się do ciemnego blondu, ale refleksy rudości mimo wszystko cały czas są obecne i pewnie będą jeszcze trochę. Nie ukrywam, marzy mi się henna, której żadne mycie nie ruszy, ale pewnie to marzenie ściętej głowy...

Opakowanie zawiera saszetkę, której zawartość starcza na półtorej farbowania. Polecam zatem od razu kupować kilka pudełek, chyba że ktoś ma krótkie włosy - moje są do łopatek i dość gęste, więc produktu potrzebuję sporo. :)

Gdyby była nieco trwalsza, byłaby ideałem, ale i tak daję 5 gwiazdek bo jest naprawdę spoko.