Dolce & Gabbana, The Only One 2 EDP

ani tym bardziej pudrowy. Toż to wspaniała rodzina gourmand. I to nie byle jaka;)
Woń to owocowa, z aromatem kawowym , słodka i ulepna niby, ale po czasie jakby bardziej korzenna, drzewna.
Czuć różę..niesamowitą. pewnie czerwona bo taka upojna może być tylko czerwona ..
Czuję też owoce: jeżyny ...i gruszkę , ale wszystko jest pięknie zbilansowane o ile to w takich perfumach gourmand możliwe to tu się tak zadziało.
Zupełnie nie rozumiem opinii , że te perfumy się nie zmieniają...Zmieniają się i to bardzo..Może ja tak je czuję , a moja skóra je tak odbiera,,?
Nie są to też perfumy pudrowe...oj zupełnie nie...ktoś kto to napisał nie wąchał chyba pudrowych.
Nie wiem , ale z początku czuć słodycz, potem te nuty jakby stają się bardziej wyraziste i właśnie jakby korzenne? Lekko winne?
Kawę czuję na końcu ...tak leciutko gdzieś to umyka,to jest ..
Dlatego je kupiłam...dla tej kawy , ale nie żałuję bo to piękny i wbrew pozorom niespotykany zapach jest , który uwodzi , ale nienachalnie.
I nie ma w nim ze sztuczności..on po prostu jest prawdziwy...
Butelka piękna ..czerwona ..w formie jak ta z pierwowzoru.
U mnie trwają...cały dzień.

Flakon intensywnie czerwony, piękny. Zawartość słodka, pudrowa. Szkoda, że nie czuję niczego co by dodawało pikanterii temu zapachowi. Słodki puder. Zapach otulający,ale nie rozwija się. Niestety. Trwał na mnie kilka godzin. Otoczenie wyczuwało go z bliskiej odległości. Szału nie ma.

Perfumy należą do grupy owocowo-kwiatowych słodziaków dlatego też nie każdemu mogą przypaść do gustu.
Dla mnie zapach jest piękny, dosyć trwały i z warkoczem. Nadaje się raczej na chłodniejsze dni. Piękny flakonik.

Z początku wyczuwam kwaśne jeżyny w towarzystwie róży i fiołka oraz tonkę i kawę w przyjemnym, aksamitnym wydaniu. Ten etap nie utrzymuje się jednak długo, kawa i tonka całkowicie znikają. Kwaskowe jeżyny grają pierwsze skrzypce, a róża w kołderce z fiołka i delikatnych nut drzewnych tworzą kosmetyczne tło dla jeżyn. The Only One 2 osobiście mnie rozczarowały. Spodziewałam się słodkiej, zmysłowej kompozycji, współgrającej z kolorem flakonu, a otrzymałam balsam do ciała o zapachu kwaskowych jeżyn.

Zacznę trochę nietypowo bo od nazwy.
Jak pewnie wiadomo, "The only one" sugeruje coś wyjątkowego, niepowtarzalnego i unikalnego. Sam fakt, że the only one ma drugą edycję, nie jest już taki jedyny i wyjątkowy. Dla mnie to nieudany chwyt marketingowy, a dziwnym trafem, gdybym nie była wielką fanką DG to nie usłyszałabym o tej nowości.

Kompozycja zapachowa w pierwszej chwili nie rzuca na kolana. Bądźmy szczerzy, nie wymyślono niczego nowego, kawa i tonka jest wszędzie. Mieszanina La Nuit Tresor i trochę Opium YSL. Takie zapachy, które podobają się większości, ale tak jak produkty popularne, łatwo znikają w tłumie.

Zdecydowanie wolę zapachy, które wodzą za nos. Nie mają by tylko ładne i przyjemne, mają rzucać na kolana. Na początku myślałam, że to marna kopia popularnych kompozycji zapachowych, takich, jakich wiele. Po co tyle krzyku, skoro nie wymyślono niczego nowego? Ale jednak, po kilku godzinach noszenia, pozornie zwykłe połączenia przeistaczają się w coś wyjątkowego, otulają zapachem. Mimo, że gdybym tylko raz użyła perfum w drogerii, to nigdy bym ich nie kupiła, bo wydają się takie same, ale jednak, wraz z lepszym ich poznawaniem, zyskują moją aprobatę. Połączenia zapachowe gruszki z czerwoną różą przebijają się, tworząc niepowtarzalną aurę.

Jeszcze dużo czasu upłynie, zanim w pełni zrozumiem ten zapach.

Butelka jest bardzo ładna i elegancka, idealnie wpasowuje się w moje gusta.
Cóż, mogę liczyć, że ktoś z moich bliskich czyta moje recenzje i przy wyborze prezentu będzie mógł się sugerować moimi upodobaniami, hahaha!