BasicLab Dermocosmetics, Famillias, Ochronny krem do rąk

Produkt zamknięty jest w białej, plastikowej tubce. Krem jest gęsty, a konsystencja sama w sobie tępa. Po rozsmarowaniu długo utrzymuje się tłusty film - pewnie warstwa ochronna. Zapach? Ciężki do określenia. Nie jest ani ładny, ani nie przeszkadza. Działanie bardzo dobre. Świetnie zabezpiecza dłonie np. przed warunkami atmosferycznymi. Na plus zasługuje fakt, że jest wydajny.

Krem długo się wchłania, pozostawiając na skórze nieprzyjemną tłustą warstwę- ręce są niezdatne do dotykania czegokolwiek bez brudzenia.... Może na noc jedynie, typowo chwile przed snem, ale dla mnie krem niepraktyczny. Nie kupie ponownie.

Dobry ale ustępuje pola nawilżającej wersji z BasicLab

Krem kupiłam z ciekawości, gdyż jego nawilżający brat z rodziny BasicLab jest moim faworytem jako krem na noc. Tutaj takie samo opakowanie, więc dzieli wszystkie minusy tubek z BasicLab :)

Sama konsystencja jest jednak inna - krem jest gęstszy, jakby bardziej tępy. W moim odczuciu nie rozprowadza się tak dobrze. Zapach też jest inny i mimo, że rzeczywiście przypomina mi proszek do prania - nie przeszkadza. Nie urzeka jednak.

Krem doskonale sprawdził mi się do smarowania twarzy dzieciom przed wyjściem ba mróz oraz do skory wokół nosa przy katarach.

Jeżeli chodzi o samą pielęgnację rąk, nie używam go na dzień, za długo utrzymuje się warstwa okluzyjna. Ze względu na lekko tępą konsystencję i mało urzekający zapach, noszenie tego kremu w dzień na dłoniach nie przynosi mi zwyczajnie przyjemności. Po prostu mam lepsze.

Myślę, że to jest właśnie przekleństwo tego kremu - byłby bardziej doceniany, gdyby czymś bardziej się wyróżniał. Bo w sumie jest bardzo dobry i pod względem długotrwałego działania jaki i składu. Ale są lepsze. Dlatego nie wrócę już do niego.

Z powodzeniem zużyję na noc jako kurację pod bawełniane rękawiczki.

Jak dla mnie zdecydowanie najlepszy krem do rąk!!! Moje ręce są suche, używanie produktów antybakteryjnych wysusza je jeszcze bardziej, także zawsze mam przy sobie krem do rąk. Bywały lepsze, gorsze, a ten jest po prostu idealny. Treściwy, porządnie nawilża, a przy tym szybko się wchłania nie pozostawiając tłustej warstwy.

Treściwy, świetnie nawilżający suche, spiechrznięte dłonie krem. Zostawia bardzo minimalną warstwę, która jednak nie jest tłusta i mi zupełnie nie przeszkadza. Po wielu kremach mam uczucie, że co prawda ze skórą dłoni jest lepiej, ale żeby cokolwiek zrobić, to te dłonie muszę umyć. Tutaj tak nie jest.

Polecałabym ten krem wszystkim i to bardzo - kosmetyki BasicLab w ogóle są naprawdę dobre i dopracowane, ale nad tym kremem pracował ktoś z kompletną anosmią. Zapach kremu jest bardzo intensywny, aż mi nos wykręca i wyjątkowo okropny. Cif, mleczko Cif w najczystszej postaci. Ohyda, która niestety trwa na dłoniach i czyni ten krem nieznośnym.

Wielka szkoda, bo krem sam w sobie świetny.

Potwierdzam, krem szybko i bardzo skutecznie regeneruje przesuszone dłonie.
Z czystego lenistwa na chwilę przeszłam na pielęgnację lżejszego kalibru (ten sam krem co do twarzy) i częste mycie oraz dezynfekcja szybko odbiły się na skórze rąk. Stała się pergaminowa, przesuszona i nawet łuszcząca. Szybko wygrzebany krem BasicLab poradził sobie z tym bez problemu w kilka dni.

Kosmetyk jest biały, gęsty jak maść, mimo to dobrze się rozsmarowuje i po chwili wchłania na tyle, że nie ma dyskomfortu tłustych dłoni, ale zostaje ochronny film. Przesusz znika. Dłonie są miękkie, nawilżone i odżywione (gliceryna, 7 olejów i alantoina robią robotę). Podrażnienia znikają (to z kolei zasługa glukonianów cynku i miedzi)

Opakowanie w formie wygodnej tuby, zamykanej na klik, bardzo ładne. Już przy okazji recenzji kremu na zimę Familias pisałam, że bardzo podoba mi się projekt graficzny opakowania i cieszę się, że powtarza się przy całej serii.

Jedyne, co mi naprawdę przeszkadzało to paskudny, cytrynowopodobny zapach mleczka Cif do szorowania (i widzę, że nie tylko mnie się tak skojarzył). Dziewczyny z BasicLab, zmieńcie ten zapach, błagam!

Od niedawna zaczęłam przyglądać się kosmetykom BasicLab i kupując krem do twarzy tej serii, kupiłam również krem do rąk. Moje pierwsze wrażenie; krem dosyć łatwo się rozsmarowuje i wchłania, pozostawiając delikatną przyjemną, warstwę, która mi osobiście nie przeszkadza. Krem świetnie nawilża dłonie, wygładza skórę i pozostawia, ją miękką w dotyku. Wszelkie przesuszenia i zaczerwienienia, a nawet podrażnienia po myciu naczyń znikają. Bardzo go polubiłam :)

Krem znajduję sie w plastikowej tubce o pojemności 75 ml i kosztuje 20 zł ale praktycznie cały czas można go dostać w obniżce -20%. Ja zapłaciłam za niego 15 zł z hakiem. Plastikowa tubka pochodzi z recyklingu, jest dość sztywna i pod koniec trudno wydobyć resztki kosmetyku, trzeba ją rozciąć, bo znajduje się tam całkiem sporo kremu.
Krem ma bogatą, kremową konsystencję, ale nie tłustą. Dość szybko się wchłania. Co prawda tuż po nałożeniu czuć mocniej wyczuwalną warstwę , ale ona po ok 2 min się wchłania. Dłonie są nawilżone, z delikatną ochronna powłoczką, ale nie są tłuste ani lepiące. Czuć tego mocne wygładzenie. Także jestem jak najbardziej zadowolona z działania i zgadzam się z obietnicami producenta.
Krem ma ciekawy zapach. Moja pierwsze skojarzenie to cytrynowy cif do mycia łazienki, ale o dziwo mimo takich skojarzeń polubiłam się z tym zapachem. Jest mocno cytrusowy, świeży, nie ciężki ani drażniący.
Wszystko w tym kremie oceniam na plus
+działanie
+naturalny skład
+niska cena
+wydajność
+zapach
Jeśli ktoś się jeszcze zastanawia, to uważam, że warto.

Krem ma dość treściwą konsystencję dlatego jak dla mnie na noc jest idealny. Szybko się wchłania, ale pozostawia lekką tłustą warstwę na skórze. Ładnie nawilża skórę. Przyjemnie pachnie i jest wydajny. Na okres jesienno-wiosenny jest idealny :)

Niestety, ten krem mnie nie zachwycił z dwóch powodów.
Po pierwsze, kremy do rąk stosuję tylko na noc, ponieważ w ciągu dnia z różnych względów nie mam możliwości smarowania rąk, ponieważ nie cierpię gdy wszystko naokoło jest tłuste, np. klawiatura, książki, zeszyty...
Zatem oczekuję od kremu maksymalnego nawilżenia i natłuszczenia jak np. w przypadku kremów Neutrogena.
BasicLab taki nie jest. Zapewne nadaje się kilkukrotnej aplikacji w ciągu dnia, ale gdy wykorzystywałam go do nocnej pielęgnacji, to budziłam się z przesuszonymi dłońmi.
Drugi problem to zbyt intensywny zapach, który bardzo mnie zaskoczył. Znam wiele kosmetyków tej firmy i z reguły mają bardzo delikatną, neutralną woń.

Krem jest bardzo wydajny i dobrze się wchłania, nawilża, odżywia oraz ma świetny skład. Używając go przez pierwsze dni byłam nieco rozczarowana ponieważ jak na tak wysoką cenę oczekiwałam nieco większego odżywienia. Po ok tygodniu zmieniłam jednak zdanie: po tym czasie skóra moich dłoni która zimą jest zawsze ekstremalnie wysuszona i podrażniona stała się zdecydowanie bardziej nawilżona i jędrna. .Zdecydowanie kosmetyk godny polecenia.

Jeden z moich ulubionych kremów do rąk

Krem ochronny do rąk Odżywienie i Regeneracja marki BasicLab zapakowany jest w silikonową tubę z ładną szatą graficzną i wygodnym zamknięciem na klik. Pojemność opakowania to 75 ml.
W składzie są oliwa z oliwek, olej słonecznikowy, masło shea, wit. E, gliceryna, pantenol, allantoina, ekstrakt z rozmarynu, oleje: lniany, makadamia, kokosowy, arganowy i awokado.
Konsystencja jest bardzo gęsta, lecz mimo yo krem rozprowadza się bardzo łatwo i szybko się wchłania. Nie pozostawia na skórze tłustej warstwy.
Zapach jest delikatny i przyjemny.
Kosmetyk świetnie radzi sobie z nawilżeniem skóry. Dzięki niemu jest ona gładka i odżywiona. Przede wszystkim jest zabezpieczona przed czynnikami zewnętrznymi.
Dodatkowy plus za brak w składzie silikonów, barwników i parabenów oraz za przystępną cenę.
Polecam