Indigo Nails Lab, Home Spa, Shea Sugar Body Scrub Seventh Heaven (Peeling do ciała)

generalnie nie jestem jakoś wybredna jeżeli chodzi o peelingi do ciała, więc i ten mi przypadł do gustu. generalnie widziałam ogromną poprawę z wyglądzie skóry. skóra po nim jest gładka, nawilżona i miękka. świetnie spisuje się w przygotowaniu skóry do depilacji. dodatkowo ślicznie pachnie więc dla mnie doświadczenia z tym peelingiem są w 100% pozytywne.

same plusy: zapach cudowny, grube ziarna idealne do ciała - korzystam na uda, przyjemna konsystencja.
Dodatkowo nawilża.
W tej cenie zdecydowanie warto

ten peeling ma plusy jak i minusy. plus to, że jest gęsty i faktycznie bardzo dobrze nawilża i oczyszcza skórę minusem jest jednak ten mdlący zapach - fakt bardzo lubię pachnące kosmetyki jednak akurat ta seria jest za bardzo mdląca. cena jak za kosmetyki tej marki to taka z górnej półki. Ogólnie polecam go bo jest to jeden z tych lepszych peelingów.

W końcu porządny peeling cukrowy. Świetna konsystencja, bardzo oleista ale w końcu mamy do czynienia z masłem shea, które jest gęste i treściwe oraz oleiste. Prawdą jest, że ciężko się go zmywa, bo po użyciu pozostawia na skórze porządną warstwę jakby oleju ale mi to na przykład nie przeszkadza. Wystarczy pod nieco cieplejszą wodą zmyć lekko tę wasrtwę - za to poziom nawilżenia po zastosowaniu jest tego wart.
Lubię go stosować latem przed wyjściem na zewnątrz, bo moje nogi wyglądają pięknie, nie wysuszają się od słońca i obłędnie pachnę.\
Po takim peelingu lepiej wykonuje się depilację a skóra jest gładka dłuższy czas i jeszcze raz powtórze...ZAPACH! Jeśli lubicie/znacie zapach siódmego nieba od Indigo to będziecie zachwycone jak ja.
Produkt jest drogi ale czasem są fajne promocje.
Zamknięty w słoiku z zakręcanym wieczkiem - klasycznie.

Ok, cena za peeling jest wysoka, ale działanie jest jej wart.
Elegancko nawilża skórę, pięknie pachnie, skóra jest delikatna, nawilżona. Do tego konsystencja peelingu jest bardzo fajna.

Produkty Indigo SPA znam nie od dziś.
Moje święte trio to: balsam, masełko shea i peeling.
Jego struktura idealnie peelinguje i wygładza skórę, a zawartość oleistej esencji sprawia, że akóra jest aksamitna i powleczona delikatnym filmem.
Producent oferuje kilka zapachów. Moim ulubionym na czas letni jest Arome99, zaś zimą kieruję się ku Love Story.
Peeling jest bardzo wydajny, starcza na długi okres czasu.

Peeling dostałam w prezencie co było dla mnie fajnym zaskoczeniem gdyż sama pewnie nie kupiła bym peelingu za 70 zł. Zaciekawiona tym produktem i jego składem zabrałam go do łazienki na test. Jak się okazało ku mojemu zaskoczeniu zapach peelingu Seventh Heaven znany mi z innych produktów tej marki o tym zapachu okazał się nie do zniesienia! Podejrzewam, że jest to wina nowej formuły jaką wprowadziło Indigo ponieważ nigdy nie miałam problemu z tym zapachem w innych produktach tej marki. Pierwsze skojarzenie po powąchaniu go- CMENTARZ! Totalna kapa.. no ale się nie poddałam zaczęłam nakładać na ciało. Jest to peeling cukrowy więc całkiem fajnie usunął martwy naskórek natomiast jego konsystencja jest bardzo oleista. Po spłukaniu zostawia on dość mocny, tłusty film na ciele. Osobiście jestem lekko rozczarowana tym produktem - nie jest fatalny ale też nie jest on wybitny.

Zakupiłam peeling w hurtowni kosmetycznej. W popularnych drogeriach go nie znajdziemy. Moją uwagę przyciągnęło eleganckie opakowanie oraz skład. Masło shea wraz z dodatkiem olejków: kokosowego, makadamia oraz migdałowego ma zbawienny wpływ na skórę. Pomyślałam też, że peeling za taką cenę musi być świetnej jakości. Pierwsze wrażenie tuż po otwarciu było całkiem dobre. Zapach okazał się przyjemny, a konsystencja po wypróbowaniu na dłoni także była w porządku. Pierwsze rozczarowanie nastąpiło przy próbie spłukania peelingu. Okazało się, że zostawia okropnie tłustą warstwę. Nawet parafinowe peelingi Ziai nie oblepiają skóry aż tak. W końcu przyszła kolej na wykonanie peelingu na całe ciało. Samo nakładanie i masowanie ciała było miłym doznaniem. Problem znowu pojawił się przy spłukiwaniu. Ta tłusta warstwa jest koszmarna. Pierwszym razem pomyślałam sobie że tak musi być i zostawiłam ją na ciele na noc. Niech działa cuda, pomyślałam. Oto jakie cuda zdziałała. Najpierw zostawiłam jej pewną część na ręczniku. Potem bluzka do spania aż się do mnie przykleiła. Czy też ja do niej...Ta samo działo się z pościelą. Nie czułam się jak po dobrym peelingu, który oczyszcza, odświeża i nawilża. W dodatku ta myśl, że wydałam 70 zł... Potem już wiedziałam, że skórę po wykonaniu peelingu muszę dokładnie umyć żelem pod prysznic. Bardzo podobny peeling uzyskałam kiedyś sama. Rozpuściłam masło shea w rondelku, dodałam do niego trochę oliwy z oliwek, sporo cukru oraz pomarańczowy olejek eteryczny. Kiedy ta mieszanina zastygła, miałam peeling podobny w konsystencji do Indigo, za dużo mniejsze pieniądze. O jakiej konsystencji mowa? Zwarta, zbita i rozpuszczająca się po kontakcie z ciepłem. Nie oszukujmy się masło shea oraz olejki nie są znowu tak drogie. Nawet przygotowanie 500 gramów peelingu na ich bazie nie powinno tyle kosztować. Nie żałowałabym wydanych pieniędzy, gdyby chociaż konsystencja była bardziej przyjazna. Być może peeling powinien zawierać mniej masła shea. Zamiast na początku składu, powinien być gdzieś w połowie, mimo jego cennych właściwości. Jedyna zaleta kosmetyku to jego zapach, choć też nie jest to nie wiadomo co. Nie polecam tego kosmetyku.

Zapowiadało się nieźle. Peeling dostałam w prezencie, a że uwielbiam peelingi to moja radość była podwójna. Oczyszczenie skóry to najważniejszy etap w mojej pielęgnacji. To podstawa do zdrowej i pięknej skóry.

Peeling zawiera bardzo dużo drobinek i bardzo dobrze poradził sobie z starciem martwego naskórka. Jednakże peeling ma strasznie tłustą konsystencję. Pozostawia skórę jak dla mnie nawet oleistą. Z jednej strony, ktoś by pomyślał, że super bo po prysznicu nie trzeba używać balsamu do ciału. Ale jaka w tym przyjemność kiedy po aplikacji tego peelingu skóra jest tak tłusta, że brudzę niemal wszystko? Byłam w szoku, bo nawet na wannie zostały oleiste plamy.

Musiałam ponownie cała się umyć (dość solidnie) żeby po kąpieli nie zbrudzić ręczników, piżamy i móc wejść do łóżka.

Produkt masakra jak dla mnie!!

Od peelingu, który kosztuje prawie 70zł mam nieco większe oczekiwania.
Tego, że jest to produkt luksusowy zaprzeczyć nie możemy, gdyż piękne opakowanie ze złotą nakrętką az zachęca do użycia i ten zapach...

Zapach Seventh Heaven sprawił ,że od razu pokochałam ten produkt. W trakcie stosowania aromat rozchodzi się po całej łazience i pozostaje na skórze nawet po spłukaniu.
Peeling z gatunku grubszych zdzieraków o miłej konsystencji, dobrze się rozprowadza.
Warto pochwalić produkt za bogaty skład, bo zawiera 12% masła shea, 11% oleju kokosowego, a ponadto olej migdałowy, olej macadamia i masło kakaowe

Jeśli lubicie peelingi, które pozostawiają niezwykle wyczuwalną i tłustą warstwę filmu po spłukaniu, po których trzeba myć ręce mydłem, gdyż sa tak tłuste jak po maśle....To ten produkt jest dla was!
Efekt widocznie odżywionej skóry jest już wyczuwalny po pierwszym użyciu.

Kolejny minus stosowania produktu z olejkami to pozostawienie tłustego osadu na brodziku/wannie - sprzątanie mamy gwarantowane.
Gdyby produkt kosztował mniej mogłabym mu te grzeszki wybaczyć z czystym sercem, jednak musiałam go zmęczyć z trudem, a kiedy już się skończył i opakowanie wylądowało w koszu poczułam ulgę....

Peeling w uroczym opakowaniu mega dużym - mamy go aż 500g!
Jeśli kochacie cukrowe peelingi, które pozostawiają na skórze "porządną" warstwę nawilżenia i tzw. wosku to ten produkt z pewnością jest dla was.
Lubię takie produkty, bo zaoszczędzam dzięki temu czas na nakładaniu balsamu - po wyjściu spod prysznica funduję sobie od razu dawkę mocnego nawilżenia.
Peeling dobrze złuszcza martwy naskórek, pozostawiając skórę miękką, wygładzoną i lśniącą. Po jego zastosowaniu niestety trzeba myć ręce, bo zostawia lepką warstwę, ale i brodzik.
Poprzez dużą zawartość olejków na wannie/brodziku pozostaje nam żółty nalot i niestety trzeba się z tym liczyć kupując produkt.

Efekt jaki peeling pozostawia na mojej skórze w zupełności rekompensuje mi ten ból sprzątania po nim - a do tego ten zapach, który dość długo utrzymuje się na skórze.
Produkt jest mega wydajny - w opakowaniu mamy go aż 500g! ! ! i starcza na długo

Najgorszy peeling jakiego używałam. Pozostawia okropnie tłustą warstwę, która odbiera całą przyjemność korzystania z produktu. Plami ubrania, ręczniki, ciężko z tej mazi domyć nawet wannę, dlatego po użyciu peelingu w grę wchodziło jedynie pójście spać, a rano prysznic, pranie pościeli i ręczników. Zapach, który na początku mnie urzekł po pewnym czasie używania produktu stał się zmorą. Produkt zawiera dużo cukrowych drobinek, jednak nie jestem w stanie powiedzieć, czy dobrze radził sobie z usuwaniem naskórka, jedyne odczucie jakie pozostawia, to uczucie oblepienia. Pomimo tego, że zostawiał na skórze gęstą maź następnego dnia miałam przesuszoną skórę.