Anwen, Mint It Up, Szampon peelingujący

Szampon peelingujacy od Anwen, Mint it Up, kupiłam jakiś czas temu w drogerii internetowej. Miałam z nim już do czynienia w postaci saszetki, którą zabrałam kiedyś ze sobą w podróż. Nie polubiliśmy się, ale że było to jednorazowe użycie, postanowiłam że dam mu jeszcze szansę. Niestety… pełnowartościowa wersja utwierdziła mnie w przekonaniu, że zdecydowanie się nie lubimy.

Szampon jest dostępny w wielu miejscach, można zakupić go zarówno stacjonarnie jak i przez internet w wielu drogeriach internetowych. Ja swój egzemplarz, o ile dobrze pamiętam kupiłam na stronie Agnieszki Niedziełek www.napieknewlosy.pl, gdzie regularnie dokonuje włosowych zakupów.

Pojemność butelki to 200 ml, a ceny wahają się od 28 do 35 zł w zależności od sklepu. Zacznę od opakowania.

Szata graficzna typowa dla Anwen, miła dla oka. Minimalistyczna. Takie pasują mi najbardziej. Butelka również jest bardzo wygodna w użytkowaniu, drobinki z powodzeniem mieszczą się w otworze butelki.

Producent obiecuję, że drobinki z pestek moreli doskonale oczyszczają skórę głowy, usuwając przy tym nadmiar zrogowaciałego naskórka. W składzie znajdziemy również mocznik, który ma doskonale nawilżać skórę, a pochodną lukrecji zapobiegać nadmiernemu wydzielaniu sebum. Szampon rzekomo ma dodawać objętości fryzurze, a mięta zawarta w składzie pobudzać cebulki włosów do wzrostu. Wszystko brzmi pięknie, ale…

Po pierwsze: drobinki są zbyt duże i zbyt ostre. Mam wrażenie, że one kompletnie nie docierają do skóry głowy, a „jadę” nimi po łodydze włosa podczas mycia. Wypłukują się w porządku. Raczej nie zdarzyło mi się, żeby się nie wypłukały. W związku z tym moim zdaniem, działanie peelingujące: żadne. Objętość włosów? Niestety również nie w przypadku tego szamponu. Przyklapu nie ma, jednak kiedy producent obiecuje, że włosy zyskają większą objętość niż zazwyczaj, to liczę na to że tak będzie. Czy pobudza cebulki się wzrostu? Tutaj niestety ciężko jest mi to stwierdzić.

Podsumowując: nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Nie jest to ani szampon peelingujacy, ani dodający objętości. Nie spełnia żadnej z tych funkcji. Powoduje jedynie stres podczas użycia, że drobinki nadmiernie uszkodzą łodygę. Niestety, nie jest to produkt do którego wrócę, chyba że producent zdecyduje się zmienić jego formułę na inną.

Jestem posiadaczką wlosow wysokoporowatych. Skóra głowy mi się przetluszcza dość mocno, dlatego myję ją codziennie. Mocniejsze szampony stosuję 2x w tygodniu.
Szampon od Anwen nie sprawdza mi się jakoś rewelacyjnie. Kupiłam go z polecen wlosomaniaczek na tt.
U mnie mam wrażenie,że nie domywa skory glowy. Włosy po nim są jakieś takie sztywne, dziwne.
Na plus - efekt chłodzenia, zapach.

Odczuwalne odświeżenie

U mnie szampon sprawdził się bardzo dobrze. Lubię raz na jakiś czas, ( oby nie za często ) sięgnąć po jakiś mocniejszy szampon a ten przez peelingujące drobinki z pestek moreli w tej roli sprawdził się bardzo dobrze. Skóra głowy odczuwalnie odświeżona . Szampon z uwagi na to, że mam włosy wysokoporowate, gęste, suche loki, nie stosowałam często, ale co kilka , kilkanaście myć.
W szamponie odpowiadał mi miętowy zapach oraz to jakie przynosił fajne orzeźwienie, takie schłodzenie , z takim doświadczeniem spotkałam się pierwszy raz.
Z uwagi na drobinki peelingujące , nie polecam do częstego stosowania, ale koniecznie zachęcam do przetestowania i wyrobienia sobie własnej opinii.

Saszetki z szamponem peelingującym kupiłam dawno temu w drogerii Cocolita, wsadziłam do organizatora z wszelakimi próbkami i mini opakowaniami maseczek i scrubów i na dłuższy czas zapomniałam o nich. Niedawno jednak odczułam potrzebę oczyszczenia skóry głowy, dlatego sięgnęłam po nie.
Saszetka o miłej dla oka szacie graficznej liści mięty namalowanych akwarelą i nazwa kosmetyku w prostej ramce; łatwa do otwarcia poprzez boczne lekkie nacięcia, łatwo wycisnąć sam szampon, lecz większość drobinek pozostaje w rogach opakowania - trzeba trochę się pobawić aby je wydobyć.
Konsystencja płynnego przezroczystego żelu w odcieniu żółtawego naparu z liści mięty z wyraźnie odznaczającymi się drobinkami z pestek moreli, które nie mają ostrych krawędzi, są według mnie obłe.
Zapach mięty pieprzowej z czymś co przypomina mi białą herbatę, nie jest agresywny i nie drażni oczu i nosa, delikatnie utrzymuje się na skórze głowy przez 2 godziny od wysuszenia włosów.
Nałożony na mokre u nasady włosy i wmasowany w skalp roztoczył bardzo odświeżający zapach i dawał uczucie chłodu, jednak nie pienił się wcale. Spłukiwany po kilku minutach z lekkimi trudnościami w postaci drobinek, które nie chciały się wypłukać, dlatego trwało to stosunkowo dłużej niż zazwyczaj przy zwykłym szamponie.
Skóra głowy oczyszczona, odświeżona, dobrze przygotowana na zastosowanie wcierki; nie pojawił się świąd ani łupież, włosy odbite od nasady, nie ma obaw o przyklapnięte kosmyki. Włosy musiałam umyć później niż zazwyczaj, czyli po 4 dniach a nie jak normalnie 3 dnia.
Saszetka mająca pojemność 10ml to trochę zbyt dużo dla mnie, dlatego pojedyncze mini opakowanie zużyłam na dwa podejścia, a stosując szampon z peelingiem co 2-3 tygodnie 3 saszetki wystarczyły mi na długo.

Zacznę od tego ze mam gęste, dosyć grube włosy w typie wurly, wysokoporowate.
Markę Anwen bardzo lubię i mam wiele ulubieńców tej marki. Bardzo lubię testować ich nowe produkty.
Moja skóra głowy potrafi być kapryśna, dosyć często mnie swędzi wiec muszę dobrze dobierać produkty a także robić peelingi skalpu.
Szampon i peeling w jednym wydawał się super pomysłem. Działanie 2w1.
Szampon sam w sobie super się u mnie sprawdził, pięknie miętowo pachniał, czuć było takie konkretne odświeżenie i odbicie u nasady. Co do drobinek tu już było gorzej. Ciężko było mi dotrzeć nimi do skory głowy, a gdy już się to udało to nie czułam aby skalp był dobrze wypeelingowany. Drugi minus to wypłukanej tych drobinek… w przypadku moich gęstych włosów to naprawdę potrafiło trwać długo.
Wiem ze w moim przypadku peelingi kwasowe czy enzymatyczne są o wiele lepszym rozwiązaniem niż te mechaniczne z drobinkami.
Polecam osobom z rzadszym włosami które nie będą miały problemów z wypłukanej go, u mnie osobiście lepiej sprawdził się szampon kawowy z Anwen.

Kupiłam go zachęcona pozytywnymi opiniami. Okazało się, że fajnie odświeża skórę, dobrze oczyszcza, ale te drobinki pestek dla mnie są praktycznie nie do spłukania, chyba, że hektolitrami wody. Trzeba też pamiętać, żeby regularnie potrząsać butelką przed użyciem, bo drobinki przykleją się do dna na przysłowiowy amen.
Ostatecznie nie zużyłam do końca pierwszego opakowania, bo mi cierpliwości do tego spłukiwania nie starczyło.

Super oczyszcza skórę głowy, a to wszystko dzięki zawartości drobinek z pestek moreli. Ma przyjemny, świeży, miętowy zapach, który daje uczucie świeżości. Jest naprawdę mega wydajny, wystarczy użyć go 1-2 razy w tygodniu aby oczyścić skórę głowy nadmiaru zrogowaciałego naskórka, szampon dobrze się pieni, a drobinki łatwo się wypłukują. Włosy po myciu szamponem są odbite u nasady i zachowują dużej świeżości ????

Szampon peelingujący od Anwen kupiłam w drogerii Hebe. Nie ukrywam, że miałam wobec niego duże oczekiwania.
Szampon testowany na włosach wysokoporowatych, mocno przetłuszczających się.
Szampon ma mocno miętowy zapach, który daje duże uczucie orzeźwienia. Ma żelową konsystencję z dużą ilością pestek.
Bardzo dobrze się pieni i domywa skórę włosów, jednak te drobinki nie docierają do skóry głowy. Zazwyczaj gdzieś się zatrzymują na włosach podczas nakładania więc do peelingu dochodzi tylko z 1/3 tego co się nakłada przez co jest bardzo mało wydajny.
Po spłukaniu zostaje bardzo dużo pestek na włosach, których spotkanie nie jest łatwą sprawą. Zazwyczaj trzeba wczesać dwie partie odżywki, żeby porządnie się wszystko zmyło.
Zużyłam pół butelki produktu i na resztę totalnie nie mam cierpliwości ani ochoty. Szukam dalej ale po tym przeżyciu zapewne pójdzie w peelingi enzymatyczne.

Jego działanie oczyszczające jest stosunkowo mocne, bezpośrednio po umyciu głowy czuć odświeżenie, potęgowane za sprawą zawartości olejku z mięty pieprzowej.
Niestety jednocześnie spowodował u mnie podrażnienie i swędzenie, a włosy po jego użyciu aż prosiły się o odżywkę. Po kilkukrotnym użyciu oddałam go koleżance, z nadzieją, że może u niej się sprawdzi.
Większość drobinek peelingujących nie dociera do skóry, a jedynie wplątują się we włosy i wyjątkowo ciężko jest je wypłukać.
.

Używałam wiele produktów Anwen i niestety, ale ten szampon obok szamponu delikatnego do przetłuszczających się włosów jest moim ogromnym rozczarowaniem.

Myślałam, że szampon ten będzie super uzupełnieniem dla delikatnego szamponu Anwen. Zamiast tego otrzymałam szampon, który nie tylko mnie uczulił i skóra głowy bardzo swędziała, to na dodatek nie mogłam wypłukać z moich długich włosów tych drobinek i w rezultacie zdarzał mi się "wyciągać je" w ciągu dnia pomimo bardzo dokładnego wypłukania włosów, wyczesania i wysuszenia.

Poza tym zazwyczaj cała wanna jest w tych drobinkach i dodatkowo trzeba wymyć jeszcze wannę po użyciu tego produktu.

Szampon bardzo mocno wysuszył mi skórę głowy, zaczął pojawiać się łupież. Generalnie szamponu nawet nie zużyłam do końca bo przyprawił mi więcej szkód niż korzyści.

Nie jest wydajny - jest lejący, niby dobrze się pieni, a jednak na długie włosy trzeba zużyć sporo produktu by faktycznie uzyskać efekt czystych włosów.


Szampon ma ładne opakowanie, widać ile produktu zostało, etykieta też jest bardzo estetyczna. Co do zapachu - jest przyjemny i tyle.

Użyłam tylko saszetki i mówię nie..

Napiszę szczerze, że nie był to dobry pomysł.. Po nałożeniu i lekkiemu wtarciu na skórę głowy (wiadomo) dostanie się i na włosy, nie szkło później tego spłukać, gdyż ziarenka w ogóle nie rozpuściły się ????

Moje włosy to długie, typowe niskopory, które nie są zbyt wymagające. Na codzień używam delikatnych szamponów bez SLS i innych mocnych substancji myjących, a szampon peelingujący od anwen miał spełniać rolę peelingu i mocnego szamponu jednocześnie.
Opakowanie produktu to tubka z przezroczystego plastiku (co umożliwia obserwację ile produktu zużyliśmy), pokryta minimalistyczną etykietą z motywem roślin i czarnymi napisami, zamykana na zatrzask.
Zapach dość wyraźny, wyraźnie miętowy, ale nie duszący.
Szampon sam w sobie jest przezroczysty, ale posiada drobinki pestek moreli. Konsystencja dość wodnista, przelewająca się przez palce i ciężko pieniąca się we włosach - jednocześnie posiada drobinki, które ciężko wypłukuje się z włosów.
Niestety po każdym myciu skóra głowy była przesuszona, podrażniona i swędząca co było dla mnie dziwne, gdyż mój skalp ma zazwyczaj tendencję do przetłuszczania - z tego powodu nie wrócę do niego.
Moim zdaniem niestety nie warto - szczególnie porównując cenę do wydajności i działania.