The Ordinary, AHA 30% + BHA 2% Peeling Solution (Peeling kwasowy AHA 30% + BHA 2%)

Działa!

Mój ukochany peeling kwasowy od lat! Jest bardzo mocny, zostawiam go na skórze max. 7 min. Jest lekko żelowy, dobrze się go nakłada, ma dość intensywny zapach ale przyjemny. Jest również bardzo wydajny. Stosuję go raz w tygodniu, najczęściej w sobotę gdy mam self care day :) Moja skóra dzięki niemu jest oczyszczona, pięknie wygładzona, napięta i gotowa do przyjęcia pielęgnacji. Polecam go każdemu - kobietom i mężczyznom!

Skusiłam się na zakup bo był to jeden z najbardziej polecanych peelingów kwasowych na rynku, po pierwszym użyciu byłam zachwycona. Widziałam efekt wow i spodziewałam się tego za każdym razem, niestety rozczarowałam się. Przy kolejnych stosowaniach powiedziałabym że nie było efektów wcale, nic na skórze się nie zadziało.

Produkt bardzo fajnie złuszcza naskórek, skóra po użyciu pozostaje gładka, pełna blasku, odświeżona, przy regularnym stosowaniu widać poprawę z redukcją niedoskonałości, jeżeli macie cerę wrażliwą lub z widocznym łuszczeniem musicie uważać na ten produkt, ponieważ może podrażniać, jednak przy cerze, która nie ma zaburzonej bariery hydrolipidowej sprawdzi się świetnie

Używałam go kiedy był bardzo dużym viralem z nadzieją ze pomoże mi uporać się z kaszką na twarzy jednak niestety nie było po nim za dużych efektów, przeszkadzał mi tez trochę jego zapach, trochę podrażniał skórę. Na początku stosowania powodował jeszcze większy wysyp na twarzy.

Ten peeling stosuje w swojej pielęgnacji już prawie trzy lata. Jest to jeden z naprawdę niewielu kosmetyków, którym jestem wierna. I już z całą pewnością mogę powiedzieć, że będę wierna, dopóki tylko będzie produkowany.

Moja skóra jest mieszana w kierunku suchej. Mimo to, mam problemy z rozszerzonymi porami, tendencję do suchych skórek na nosie czy zanieczyszczeń. W okolicach okresu czasem dopadają mnie też jakieś drobne wypryski.

Peeling od The Ordinary radzi sobie dosłownie ze wszystkim, dodatkowo odżywiając moją skórę i zapewniając efekt glow. Moje koleżanki mówią, że mam na twarzy efekt lotniska - jest gładka i błyszcząca bez makijażu i zawsze pytają po czym mi się to robi, a ja zawsze polecam im wtedy ten peeling. Dodatkowo, w moim wieku (34) peeling świetnie radzi sobie ze zmarszczkami mimicznymi.

Stosuje go dwa razy w tygodniu, mniej więcej po 10 minut (czasem chwilę przedłużam nakładając peeling w wannie), nigdy nie nabawiłam się podrażnień, wręcz odwrotnie. Odkąd go stosuję moja skóra wygląda lepiej niż wtedy gdy byłam przed 30stka.

Wydajność jest bardzo dobra, jedną pipeta wystarcza mi na całą buzię. Cena peelingu jest niska porównując ją do działania i efektów, które możemy za jego pomocą uzyskać.

Zacznę od tego, że mam cerę mieszaną, ze skłonnością do niedoskonałości i nie są jej obce kwasy, nawet w wysokich stężeniach. Używałam tego peelingu w czasie kiedy moja skóra była w złym stanie i usilnie poszukiwałam produktu, który będzie w stanie ją uratować - nadmierne wydzielanie sebum, duża ilość niedoskonałości w postaci zaskórników (głównie zamkniętych) rozsianych praktycznie wszędzie na twarzy, nierówny koloryt, sporo przebarwień i przez masę pozytywnych opinii zdecydowałam się na ten produkt. Mam bardzo mieszane uczucia co do efektów, bo po pierwszych aplikacjach faktycznie skóra wyglądała trochę lepiej tzn była gładsza i bardziej promienna, ale w kwestii niedoskonałości czy przebarwień nic się nie działo. Przez kilka miesięcy, zgodnie z zaleceniami producenta regularnie nadkładałam ten peeling na twarz, aż w końcu dałam sobie spokój - efekty były bardzo mizerne. Nie zadowalał mnie chwilowy glow skóry, skoro dalej usiana była w zaskórnikach... Na marginesie ten glow był na prawdę chwilowy, bo skóra wracała do swojej normy już kilkanaście godzin po aplikacji, a i ten efekt wraz z upływem tygodni stawał się coraz mniej zauważalny. Niewiele też zmieniło się w ilości wydzielanego sebum, rozszerzonych porów i widoczności przebarwień. Myślę, że moja skóra po prostu nie polubiła się z tym peelingiem, choć teoretycznie jest on stricte skierowany do rozwiązywania problemów, z którymi się borykała. A co do opakowania i ogólnych wrażeń z samego procesu użytkowania - do opakowania nie mam zastrzeżeń, lubię kosmetyki w buteleczkach z pipetą. Peeling jest dość lejący, trzeba przyzwyczaić się do jego formuły i nauczyć się nakładać go tak, aby trafiał tylko na twarz a nie gdzieś dookoła zwłaszcza, że ma ciemny, czerwony kolor i słabo wygląda np na ubraniu ;) w ogólnym rozrachunku biorąc pod uwagę jego cenę, która nie jest wysoka i masę jednak pozytywnych opinii na jego temat myślę, że dobrze zrobiłam decydując się na jego zakup i sprawdzenie - przynajmniej nie będę się zastanawiać czy może to jest właśnie "tej jedyny" i spokojnie mogę skreślić go z listy.

Miałam ogromne oczekiwania i mocno się zawiodłam.
Mogę ze stu procentową pewnością stwierdzić, że poprawnie używałam tego kwasu i nie często, raz lub dwa razy w tygodniu, cienka warstwa i nigdy nie trzymałam za długo.

Mam skórę trądzikową ale bardzo wytrzymałą na peelingi, jednak po tym zauważyłam, że bariera ochronna została poważnie naruszona mimo sporej dawki nawilżenia, po zmyciu produktu zawsze czułam, że to było za mocne i krzywdzące dla mojej cery.
Suche skórki na nosie nie znikały po kwasie, a tylko robiły się większe
Na buzi zaczęły pojawiać się niedoskonałości głównie na żuchwie
Wągry na nosie z którymi walczę od lat tylko i wyłącznie się bardziej uwidaczniały
Przebarwienia pozostały nietknięte
Skóra bardziej się przetłuszczała

Jedyne co zauważyłam to wygładzenie ale co mi po tym jak stan skóry się pogarszał z każdym stosowaniem. Nie jest to produkt dla mnie

Dużo osób się boi tego produktu, jednak kiedy potrafimy go dobrze używać działa cuda. Koniecznie następnego dnia po użyciu nakładamy SPF!!! Ogólnie róbmy to na codzień. Skóra po tym produkcie jest tak oczyszczona, mięciutka… Zaskórniki na nosie schodzą, a także cały martwy naskórek. Polecam!

Świetny peeling, którego trzeba umieć prawidłowo używać

Mam skórę problematyczną, suchą i wrażliwą.
Jestem na ścieżce leczenia trądziku i takich rzeczy używam ostrożnie i raz w tygodniu.
Bardzo agresywny produkt i osoby z trądzikiem na twarzy i wrażliwą skórą muszą być bardzo ostrożne.
Peeling należy nakładać cienką warstwą - to bardzo ważne
Jako osoba z problematyczną skórą mogę powiedzieć, że ten peeling działa cuda na mojej skórze
Nie zalecam używania go w dużych ilościach na raz lub zbyt często

Mieszane uczucia

Peeling kupiłam skuszona pozytywnymi recenzjami na wizazu. Jest ok ale nie jest to miłość po grób ;)
Peelingu używam od ponad roku (już kilka buteleczek), regularnie 1/2 x w tygodniu. Skóra po użyciu jest miękka, gładka, pory oczyszczone. Efekt nie utrzymuje się jednak zbyt długo. Po kilku dniach cera znów jest w kiepskiej formie.

Dawka solidnego oczyszczenia

Określenie “krwawy peeling” dość długo trzymało mnie z daleka od tego produktu, miałam wizję swojej twarzy wyglądającej jak u hrabiego Draculi po sutym posiłku ;)
Ciekawość jednak zwyciężyła i stałam się posiadaczką buteleczki z czerwonym płynem.

Peeling zamknięto w szklanym opakowaniu z pipetą, która dobrze spełnia swoją rolę, nie zacina się i sprawnie nabiera produkt. Kolor istotnie krwawy, w butelce ciemny, po aplikacji wpadający w jaśniejszy odcień. Konsystencja specyficzna, to znaczy peeling jest płynny, wodnisty, ale też odrobinę lepki - krwawe skojarzenia jak najbardziej na miejscu, wyjątkowi wrażliwcy mogą się poczuć cokolwiek dziwnie.
Płyn rozprowadza się świetnie, z ładnym poślizgiem, skóra przybiera kolor bladoczerwony. Podczas pierwszych użyć tuż po aplikacji czułam delikatne mrowienie, później najwyraźniej się przyzwyczaiłam. Producent zaleca, aby peeling nakładać na maksymalnie 10 minut. Początkowo restrykcyjnie tego przestrzegałam, potem zdarzało mi się odrobinę przedłużać ten czas bez żadnych skutków ubocznych, ale było to naprawdę niewiele dłużej. Bohater niniejszej recenzji ładnie zmywa się wodą, nie zasycha na skórze.

A jak działanie? Otóż nierówne. Kilka pierwszych użyć to było prawdziwe “wow”, moja przetłuszczająca się cera była genialnie oczyszczona, gładka, pozbawiona nadmiaru sebum. Nie w nieskończoność, ale zawsze coś. Z czasem miałam wrażenie, że efekty są mniej spektakularne, nie było już aż takiego oczyszczenia i gładkości w dotyku. Ten trend się niestety utrzymał i gdyby krótko podsumować rezultaty, to peeling najpierw działa bardzo dobrze, a następnie “tylko” dobrze. Nadal uważam, że produkt The Ordinary jest godną uwagi ciekawostką, zwłaszcza pierwsze wrażenia są tego warte. Z czystym sumieniem polecam cerom tłustym i mieszanym, nie wiem czy dla innych peeling nie będzie zbyt intensywny.

Moim zdaniem efekty stosowania tego peelingu nie są warte męczarni, które trzeba przechodzić podczas jego aplikacji. Mówię tu o pieczeniu i szczypaniu skóry, które jest nie do zniesienia. Nieważne czy używałam produktu raz w tygodniu czy raz w miesiącu - zawsze kończyło się tak samo. Peeling działa i robi to co ma robić - złuszcza, wygładza, rozjaśnia, w efekcie na skórze pojawia się mniej niedoskonałości i zaskórników. Ale ja wolę poszukać jakiegoś innego produktu, który będzie mniej nieprzyjemny w stosowaniu. Do tego peelingu już nie wrócę.