Wypłynęły zeznania kolejnej ofiary Dagmary Kaźmierskiej. Haracz to dopiero początek
Afera w związku z przeszłością Dagmary Kaźmierskiej nie cichnie, a na jaw wychodzą nowe fakty. Byłej już "Królowej życia" zarzuca się wiele, ale ten fakt to istne piekło!
Dagmara Kaźmierska od kilku tygodni jest na językach wielu. Była już "Królowa życia" musi się mierzyć z dużym hejtem, a to wszystko za sprawą jej odrażającej przeszłości Okazało się, że gwałty oraz pobicie ciężarnej kobiety to dopiero początek... Teraz głos zabrała kolejna z ofiar Kaźmierskiej- Bernadetta, która musiała płacić haracz za wolność. Zobaczcie sami!
Skandal wokół Dagmary Kaźmierskiej nabiera tempa. Kolejne zeznania ofiar "Królowej życia"
Kilka tygodni temu portal Goniec.pl opublikował zaskakujące doniesienia związane z przeszłością Dagmary Kaźmierskiej. Sprawa codziennie nabiera tempa i na światło dzienne wychodzą nowe okrucieństwa, których miała się dopuścić była już "Królowa życia". Okazuje się, że Kaźmierska znęcała się nad swoimi pracownicami, a teraz portal Goniec.pl dotarł do kolejnej pokrzywdzonej, która wyznała, że za swoją wolność musiała zapłacić haracz!
Bernadetta B. znana jako "Babsi" była jedną z najczęściej wybieranych panien do towarzystwa w agencji "Heidi". Kobieta jednak była przerażona atmosferą panującą w miejscu jej pracy, a to wszystko za sprawą Dagmary Kaźmierskiej, która stosowała na niej przemoc fizyczną i psychiczną. Okazało się, że "Babsi" coraz częściej się upijała i za to nakładano na nią kary finansowe. Kilkukrotnie kobieta doświadczyła przemocy ze strony jednego z alfonsów, który za każde nieposłuszeństwo wyrzucał dziewczynę z klubu.
- Zostałam też wyrzucona z klubu. Próbowałam potem wejść do agencji przez okno w dachu. Zobaczył to Henryk B. i w chwili, gdy byłam już na parapecie, on wypchnął mnie i w efekcie spadłam. Byłam cała potłuczona, obolała, miałam zdartą skórę na plecach. Około tygodnia nie mogłam pracować. Heniek się wystraszył i wpuścił mnie do klubu - mówiła Bernadetta B.
Co ciekawe, "Babsi" zaprzyjaźniła się z jednym ze swoich klientów, który zeznał, że kobieta zwierzała mu się z tego, jak Kaźmierska traktuje ją i inne pracownice.
Powiedziała mi, że z kwoty 150 zł za świadczenie usługi seksualnej otrzymywała od właścicielki pieniądze w kwocie 70 zł. Mówiła, że oszukuje ją właścicielka, wykorzystując to, że ona ma skłonność do alkoholu. Skarżyła się, że często Dagmara potrąca jej różne kwoty z pieniędzy, które zarobiła. Wiem, że był taki przypadek, że została wypchnięta przez zamknięte okno - przyznał Leszek.
Okazuje się również, że Bernadetta chciała uciec z agencji "Heidi". Pewnego razu zadzwoniła po swojego przyjaciela- Leszka, a on jak zwykle bez wahania przyjechał pod agencję.
Pojechałem i jak zwykle zatrzymałem się na stacji benzynowej. Po chwili przyszła Bernatka i wsiadła do mnie do samochodu. Widziałem, że od strony agencji idą dwaj mężczyźni. Rozpoznałem »Łysego«. Po chwili dogoniło mnie wiśniowe BMW. Wyprzedziło mnie i zajechało mi drogę. Z samochodu wyskoczył Heniek, który prowadził, i jeszcze drugi łysy mężczyzna. Podbiegli do mojego samochodu i otworzyli drzwi. Ja ruszyłem na wstecznym. Przypuszczałem, że może się coś nam stać i postanowiłem uciekać. Oni po chwili znowu dogonili mnie i zablokowali drogę.
Mężczyzna wyjawił, że za Bernadettę chcieli otrzymać 500 złotych i po opłaceniu mógł ją zabrać z agencji towarzyskiej. Leszek nie miał wówczas takich pieniędzy, więc podarował napastnikom 100 złotych, a oni wzięli od niego również dowód osobisty i dali czas "do jutra" na uregulowanie długu. Tak właśnie się stało! Leszek i Bernadetta przyjechali do agencji, aby uregulować dług. Wówczas Heniek zażądał jeszcze więcej pieniędzy!
Wręczyłem mu 400 zł i powiedziałem, by oddał mój dowód osobisty. Na to Heniek odpowiedział do mnie tak: »to pierwszą sprawę mamy załatwioną, a teraz jest druga sprawa«. Zapytałem się, o co mu chodzi. »Bernadetta odchodzi z tobą, to jak mam cię potraktować? Normalnie czy ulgowo? Na ile cię stać? Bo normalnie to kosztuje pięć tysięcy
Historia Bernadetty ma jednak swój przykry finał. Mimo że Leszek zapłacił wówczas oprawcom to kobieta zdecydowała się wrócić do agencji Kaźmierskiej, ponieważ czuła, że nie ma wyboru. Leszek wyjechał do pracy do Niemiec, aby odkuć się finansowo.
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uznał Henryka B. za winnego, skazując go na karę 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.
Zobacz także: Dagmara Kaźmierska chciała tylko nagrać syna na wakacjach. W okularach przeciwsłonecznych ukazał się jednak inny widok