Kinga Rusin zrelacjonowała na Instagramie wizytę z uznawanej za najlepszą restaurację Kanady 2022 roku w Vancouver. Wątpliwości, co do prawdziwości tej wizyty wzbudziły dwie rzeczy: jej deklaracja, że dostała się tam bez wcześniejszej rezerwacji oraz fakt, że udostępniła w poście zdjęcia z menu dostępne online, a nie swoje własne fotografie. Teraz odniosła się do tych zarzutów.
Kinga Rusin tłumaczy się z wizyty w restauracji
Kinga Rusin po relacji z Vancouver dostała wiadomość prywatną od jednego z plotkarskich portali, która bardzo ją zdziwiła i wydała jej się kuriozalna. Zapytano ją o prawdziwość jej wizyty w topowej kanadyjskiej restauracji.
To jakiś żart? - napisała na Instagramie.
Następnie wyjaśniła, że użyła zdjęć ze strony internetowej tego miejsca tylko dlatego, że te wykonane przez nią nie pokazywały piękna ich dań i nie były najlepszej jakości. Na poparcie swoich słów udostępniła na InstaStories jedno zdjęcie wykonane przez nią, które zestawiła z profesjonalną fotografią.
Dostałam na priv kuriozalne pytania od plotkarskiego portalu, czy oby na pewno byłam w restauracji Published on Main (najlepsza restauracja Kanady 2022), bo nie zamieściłam swoich własnych zdjęć dań, tylko te - lepszej jakości ze strony restauracji (o czym zresztą od razu poinformowałam w ps. do ostatniego postu i nie, nie zrobiłam tego po otrzymaniu pytania od nich) I zaczęło się "dziennikarskie śledztwo, czy aby na pewno tam byliśmy. Dobrze, że miałam jedno własne zdjęcie jednej z potraw (udostępniam w galerii), bo inaczej wybuchłaby wielka afera.
Zobacz także: Małgorzata Rozenek-Majdan zakpiła z Kingi Rusin na Instagramie
Rusin była zdziwiona, że ktokolwiek mógł pomyśleć o tym, że sfingowała swoją wizytę w takim miejscu.
Serio? Jeszcze potrzebny wyciąg z karty? Naprawdę znacie ludzi, którzy udają, że byli w jakichś restauracjach?
Na koniec dodała, że publikując swoje własne zdjęcia, po prostu nie pokazałaby w pełni restauracyjnego kunsztu tamtejszych szefów kuchni. Wierzycie jej?