Reklama

Powikłania po operacji, romans Księcia Williama i niespodziewana ciąża, to tylko niektóre z teorii dotyczących nietuzinkowej sytuacji rozgrywającej się na brytyjskiej ziemi. Nieobecność Kate Middleton motywuje fanów do tworzenia coraz to ciekawszych scenariuszy. W niektóre z nich naprawdę trudno jest uwierzyć. Prawdą jest jednak, że Księżna Walii ‘zapadła się pod ziemię’, a informacje przekazywane przez Pałac budzą wiele wątpliwości.

Reklama

Zniknięcie z mediów, wyretuszowane zdjęcia, domniemany sobowtór. Co się dzieje z Kate Middleton?

Kate Middleton ostatni raz pokazała się publicznie w grudniu zeszłego roku. Pod koniec miesiąca Pałac poinformował media, że Księżna będzie przechodzić planowaną operację brzucha. Zaniepokojeni fani z niecierpliwością czekali na informację dotyczącą stanu zdrowia wybranki przyszłego króla Wielkiej Brytanii.

Getty Images/MarkCuthbert

Niestety informacje przekazywane przez Rodzinę Królewską nie uspokoiły zmartwionych fanów. Co chwilę okazywało się, że rekonwalescencja Księżnej przedłuża się. Oliwy do ognia dolała publikacja wątpliwej jakości fotografii. Na zdjęciu uśmiechnięta Kate Middleton pozowała w otoczeniu swoich dzieci. “Pozowała” to jednak zbyt dużo powiedziane - internauci szybko zauważyli, że Księżna została wklejona do zdjęcia w programie graficznym. Na tyle nieumiejętnie, że po lekkim przybliżeniu było to widoczne gołym okiem. Kolejna fotografia, która pojawiła się w mediach, przedstawiała Kate Middleton siedzącą w samochodzie. I w tym przypadku internauci dopatrzyli się sporego retuszu.

Zobacz także: Ciąża kochanki Williama, załamanie nerwowe Kate i karetki pod posiadłością. Niepokojące wieści o rozwodzie royalsów

Tak sfabrykowane zdjęcia zmotywowały fanów do jeszcze większego powątpiewania w treści publikowane przez Pałac. Jakiś czas temu w sieci pojawił się film, na którym Kate Middleton robi zakupy w towarzystwie Księcia Williama. Wideo zostało nagrane w słabej rozdzielczości. W sieci bardzo szybko pojawiły się głosy, że na filmie nie widzimy Księżnej, ale osobę, która tylko ją przypomina. Pałac Buckingham został oskarżony o wynajęcie sobowtóra.

Zobacz także: Zabandażowane palce księżnej Kate i siniaki na szyi księcia Williama. Co się wydarzyło za zamkniętymi drzwiami u royalsów?

W sprawie Księżnej Walii interweniuje policja. Zamieszany ekskluzywny, londyński szpital

Zamieszanie wokół nieobecności Księżnej nie gaśnie, a domniemane przecieki z Pałacu tylko pobudzają wyobraźnię fanów. W oficjalnej wersji wydarzeń przedstawionej przez Rodzinę Królewską Kate Middleton ma dalej odpoczywać po operacji i wrócić do publicznych obowiązków po Wielkanocy. Internauci nie wierzą w tę wersję wydarzeń. W sieci pojawiły się teorie dotyczące rozwodu Pary Książęcej, ciąży domniemanej kochanki Księcia Williama, przemocy domowej wśród royalsów i załamania nerwowego Kate. Mimo, że w ostatnich dniach krążyły głosy o kolejnym oświadczeniu Pałacu w sprawie, do tej pory nie usłyszeliśmy żadnego komentarza.

Co ważne, w sprawę Kate Middleton zaangażowała się policja. Okazało się, że podczas pobytu Księżnej Walii w ekskluzywnym szpitalu The London Clinic, doszło do próby wykradzenia jej danych. W sprawę były zamieszane aż trzy osoby z personelu placówki, które próbowały przechwycić informacje dotyczące przebiegu leczenia Księżnej. Dyrektor szpitala zapowiedział, że każdy z nich odczuje poważne konsekwencje.

Wszyscy w The London Clinic doskonale zdają sobie sprawę z naszych indywidualnych, zawodowych, etycznych i prawnych obowiązków w zakresie poufności pacjentów. Jesteśmy niezwykle dumni z wyjątkowej opieki i dyskrecji, jaką staramy się zapewnić wszystkim naszym pacjentom, którzy każdego dnia obdarzają nas zaufaniem. W naszym szpitalu nie ma miejsca dla tych, którzy celowo naruszą zaufanie któregokolwiek z naszych pacjentów lub współpracowników - napisał w oświadczeniu.
Reklama

Próba wykradzenia danych osobowych to poważne naruszenie, które może wiązać się z karą pozbawienia wolności. Sprawą zainteresowała się policja, która rozpoczęła dochodzenie. Okazało się, że władze szpitala przekazały informacje o naruszeniu prawa dopiero tydzień po fakcie. Jeśli okaże się, że ze strony placówki doszło do zaniedbania, może zostać obciążona karą wynoszącą nawet 17 milionów funtów.

Getty Images/LeonNeal
Reklama
Reklama
Reklama