Znany wirusolog podał prawdopodobny termin, kiedy szkoły zaczną wycofywać się z nauki stacjonarnej. Jego zdaniem nie powinniśmy przyzwyczajać się do powrotu uczniów do szkół - nauka hybrydowa i zdalna szybko powróci.
Zobacz także: Sprawdź, kiedy szkoła może odesłać dziecko do domu
Koronawirus a powrót do szkół. Eksperci alarmują, że będzie więcej zakażeń
Zdaniem wirusologa, dr Pawła Grzesiowskiego, szkoły szybko staną się ogniskiem nowych zakażeń, szczególnie w strefach czerwonych i żółtych, gdzie reżim sanitarny powinien być większy, niż w strefach zielonych.
Szkoły będą nowym kanałem dystrybucji wirusa. Ale o ile w strefach zielonych do zakażeń w placówkach będzie dochodziło sporadycznie, o tyle w żółtych i czerwonych będzie ich więcej. W strefach czerwonych powszechne powinno być nauczanie zdalne - powiedział "Rzeczpospolitej" Grzesiowski.
Mimo to ministerstwo edukacji zapewnia, że szkoły są gotowe na przyjęcie uczniów, a powiatowe placówki sanepidu, które wydały pozwolenie na naukę hybrydową, wycofują się z decyzji. Dzieci mają zachowywać dystans i myć ręce, nie muszą jednak nosić maseczek - ani w klasach, ani na korytarzu. Zdaniem wirusologa w takim scenariuszu łatwo o wybuch epidemii.
Jeżeli puścimy wszystko na żywioł, za kilka tygodni trzeba będzie znów zamykać szkoły.
Naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego obliczyli, że ze wzrostem zakażeń po powrocie uczniów do szkół będziemy mierzyć się już w dwa tygodnie po 1 września. Scenariusz optymistyczny, to że chorych będzie przybywać dwukrotnie, co dwa tygodnie. Mniej optymistyczna wersja to, że chorych z tygodnia na tydzień będzie dwa razy więcej. O ile sami uczniowe mogą nie mieć objawów, infekcja w ciągu dwóch tygodni może rozwinąć się u kadry nauczycielskiej. Na razie szacuje się, że jeden chory zaraża jedną osobę. Zdaniem ekspertów Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Uniwersytetu Warszawskiego w szkołach wskaźnik ten wzrośnie do 1:2.