Szczere wyznanie Anny Wendzikowskiej: "To, co przeżyłam przez ostatnie dwa lata, to koszmar"
Popularna dziennikarka "Dzień dobry TVN" opowiedziała o swoim trudnym rozstaniu i samotnym macierzyństwie. Z ust Anny Wendzikowskiej padły gorzkie słowa o mężczyznach.

- Redakcja Wizaz.pl
Anna Wendzikowska mówi, że jej rodzina obecnie to trzy osoby: jej córki - Kornelia i Antonina oraz ona. W najnowszym podcaście "Tak mamy" opowiedziała z czym dla niej wiąże się samotne macierzyństwo. Wyznała też jak ułożyły jej się relacje z ojcem młodszej córki.
Anna Wendzikowska szczerze o swoim rozstaniu
Anna Wendzikowska udzieliła wywiadu Martynie Wyrzykowskiej i Natalii Hołowni, autorkom podcastu "Tak mamy" w portalu Ofeminin.pl. Dziennikarka "Dzień dobry TVN" mocno się otworzyła na tematy związane z jej życiem prywatnym i ostatnimi przeżyciami. W szczerej rozmowie dużo mówiła o tym jak to jest być samotną matką dwóch córek, ale też co przechodziła podczas rozstania.
To, co ja przeżyłam przez ostatnie dwa lata, to jest koszmar. Uważam, że to jest trudne, ale ważne, by starać się zachować stabilne środowisko dla dzieci - mówiła łamiącym się głosem w podcaście Wendzikowska.
Jak wyznała, musiała "postawić granicę" z tatą jej młodszej córki, Antoniny, który wyprowadził się, z drugiej jednak strony - jak mówi dziennikarka - cały czas próbował wracać. A to, jej zdaniem, tworzy "niestabilne emocjonalnie środowisko dla dzieci".
Zobacz także: Anna Wendzikowska w ogniu krytyki za zdjęcia z wakacji: "Pani tyłek opala a ludzie giną"
Wciągał ją trochę w takie... że on by chciał wrócić, że on nas kocha, że ja mu nie pozwalam itd. Wycofywał się, wracał, więc niestety mimo moich najszczerszych chęci żeby to była taka relacja przyjacielska, to nie byłam w stanie tego zapewnić i chronić jednocześnie dzieci - mówiła Wendzikowska prowadzącym podsast.

W pewnym momencie nawiązała do innych słynnych samotnych mam polskiego show-biznesu, Weroniki Rosati i Joanny Opozdy. W przypadku tej ostatniej rozstanie z Antonim Królikowskim zbiegło się z... narodzinami ich syna, Vincenta.
Tak sobie patrzę na te fajne dziewczyny dookoła, i tak sobie myślę, że mamy chyba jakiś tragiczny, ogromny kryzys męskości. A tak nie powinno być. Ten moment końcówki ciąży, urodzenia dziecka to jest jakiś koszmar dla kobiety. Te hormony, które w nas buzują, ten ogromny wysiłek organizmu naszego! To jest przecież tak, jakbyśmy miały przez dziewięć miesięcy pasożyta, który żywi się naszym organizmem, naszą energią... nami. I to jest naprawdę mentalnie i fizycznie, duży ciężar do uniesienia. A dziecko wspólne - zauważa Wendzikowska w rozmowie dla Ofeminin.pl.
I kończy myśl smutną konstatacją:
Źle spoglądam na mężczyzn, którzy w takiej sytuacji nie okazują się mężczyznami. Bo najważniejsza funkcja mężczyzny to być tym opiekunem, ramieniem - mówi.
Zgadzacie się z jej słowami?
Nasze akcje
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 16