Sara Boruc-Mannei należy do tych gwiazd, które chętnie dzielą się z fanami swoim prywatnym życiem. Zjawiskowa WAG za pośrednictwem śledzonego przez ponad 422 tys. osób instagramowego profilu, nie tylko chwali się kolejnymi zawodowymi projektami, czy modowymi inspiracjami, za które często jest krytykowana, ale też uroczymi scenami z życia rodzinnego. Niestety i te ostatnie często stają się powodem do hejtu. Niedawno Sarze dostało się za zbytnie rozpieszczanie rocznego synka - Noah i kupowanie mu za drogich ubrań. Później celebrytka została oskarżona o faworyzowanie jednego z dzieci. Co więcej Sara ostatnio była nieco przygnębiona i wyglądała na bardzo zmęczoną, co tłumaczyła trudnym czasem i dużymi zmianami w sowim życiu.

Reklama

Nie trzeba było długo czekać, by na blond piękność po raz kolejny spadła fala niepochlebnych komentarzy internautów, którzy wyśmiewali jej wygląd, a nawet zarzucali, że mąż ją okłamuje i zdradza z kochanką, z którą ma domniemane dziecko. Do tej pory Sara odpierała te zarzuty, a swój stan tłumaczyła stresem związanym z przeprowadzką z Wielkiej Brytanii do Polski. Teraz projektanta biżuterii postanowiła przerwać milczenie i zdradzić prawdziwy powód swojego melancholijnego nastroju. Okazuje się, że niedawno wyczuła niepokojącą zmianę w jednej piersi.

Sara Boruc wykryła zmianę w piersi. Celebrytka relacjonuje przebieg biopsji

Okazuje się, że przeprowadzka do Warszawy, czy plotki o domniemanej kochance męża to jedynie szczyt góry lodowej zmartwień Sary Boruc. Celebrytka zebrała się na odwagę i w obszernym InstaStories wyznała fanom, że poważnie obawia się o swoje zdrowie.

Mam bardzo ważną sprawę do przekazania Wam, dlatego posłuchajcie do końca, jeżeli możecie. Nawiązując do mojego ostatnio niezbyt cudownego humoru, coś w tym jest, rzeczywiście. Może nie to, co tam plotki kreują, natomiast rzeczywiście nie mam ostatnio aż tak mnóstwo powodów do uśmiechu. A powodem tego stanu jest taka mało przyjemna sprawa - rozpoczęła celebrytka.

Następnie Sara wyznała, że kilka tygodni temu zaobserwowała w swojej piersi niepokojącą zmianę.

Otóż jakieś cztery tygodnie temu odkryłam, że mam w piersi jakąś zmianę. Na początku wypierałam informację, starałam się skupić na innych rzeczach i okoliczności sprzyjały temu, żeby nie zwracać uwagi na tę drobnostkę - cudzysłowie, bo to nie jest nigdy drobnostka, zdrowie jest najważniejsze, pamiętajcie. W każdym razie byłam w trakcie przeprowadzki, dzieciaki zmieniały szkołę, tyle się działo, że łatwo było to odsunąć na dalszy plan. Ale codziennie, jak się wieczorem kładłam spać i codziennie, jak rano wstawałam, to też o tym myślałam – przyznała.
Instagram @mannei_is_her_name

Żona Artura Boruca wyznała, że na początku bała się pójść do lekarza i długo zwlekała, zanim się przemogła i udała do specjalisty.

Zobacz także
W końcu, po dwóch czy trzech tygodniach, wstyd się przyznać, zdobyłam się na odwagę i umówiłam się na USG. Na USG okazało się jednak, że konieczna będzie biopsja – przyznaje Sara Boruc.

Sara nie ukrywała, że oczekiwanie na wyniki biopsji to dla niej ogromny stres.

Nie opowiadam wam tego dlatego, że mam już wyniki i wszystko jest ok. Nie mam, czekam i czekanie jest najgorsze. Minął już tydzień, myślę, że w tym tygodniu będę miała wyniki. Trzymajcie za mnie kciuki. Staram się być dobrej myśli, chociaż nie jest łatwo. Ale po co wam to opowiadam? Po to, żebyście się badali (...) Róbcie to regularnie, bo to jest bardzo ważne. Badajcie się też sami, ja to sama wykryłam i dzięki temu też bardzo szybko zadziałałam. Róbcie to dla siebie, oszczędzicie sobie stresów i bólu - poleciła fanom celebrytka ze łzami w oczach.
Instagram @mannei_is_her_name
Biopsja nic nie boli, to jest delikatne nakłucie, został mi mały siniaczek. Także nic, w porównaniu ze strachem, który się przeżywa, oczekując na wyniki. Także róbcie USG, mammografię piersi i takie badania ogólne. Ja bardzo często wykonuję ogólnikowe badania krwi, żeby wiedzieć, że wszystko jest ok. I do tego was bardzo namawiam. Róbcie to regularnie i bądźcie dla siebie mili. Nie wyciągajcie pochopnych i krzywdzących wniosków (...) Jak widać, każdemu różne rzeczy mogą się przytrafić i często o tym zapominamy. Wydaje nam się, że jesteśmy tacy nietykalni, ponad wszystkim, a tak nie jest –zakończyła Sara.
Reklama

Trzymamy kciuki za Sarę i życzymy jej dużo zdrowia.

Reklama
Reklama
Reklama