
Roczna córeczka gwiazdy „Rancza” trafiła na SOR. Podczas zabawy w domu prawie doszło do tragedii
Magdalena Waligórska w zeszłym roku po raz drugi została mamą po. Aktorka, której popularność przyniosły takie seriale jak „Ranczo”, „Uzdrowisko” czy „Lombard. Życie pod zastaw”, podobnie jak w produkcjach, w których bierze udział, również w prywatnym życiu zmaga się z wieloma trudnościami. Okazuje się, że w domu artystki niedawno omal co nie doszło do tragedii. W trakcie zabawy jej roczna córeczka uległa poważnemu wypadkowi.
Roczna córeczka Magdaleny Waligórskiej trafiła na SOR
Magdalena Waligórska jest szczęśliwą żoną i mama dójki dzieci. W maju ubiegłego roku aktorka i jej mąż, Mateusz Lisiecki, powitali na świecie córkę, Natalię. Oprócz dziewczynki para ma jeszcze trzyletniego syna Piotrusia. Jak przyznaje artystka, choć stara się łączyć pracę zawodową z opieką nad maluchami, nie jest to łatwe, ponieważ jej pociechy mają ponadprzeciętny temperament. Dzieci są bardzo żwawe, radosne i wszędzie ich pełno, niestety rozpierająca je energia czasem jest tragiczna w skutkach.
W rozmowie z „Super Expressem” Magdalena Waligórska wyznała, że jej piętnastomiesięczna córeczka zdążyła już nieraz dać rodzicom do wiwatu, a domowe zabawy kończyły nie raz mogły zakończyć się prawdziwą tragedią.
Moja 15-miesięczna córeczka wyczynia niesamowite cuda ze swoim ciałem. Nie każdy jest w stanie złapać Natalię. My z mężem jakoś dajemy radę, ale nie każdy opiekun sobie radzi z jej energią i pomysłami - powiedziała w rozmowie z „Super Expressem”, Magdalena Waligórska.
Jednak niekiedy niewinne zabawy maluchów kończyły się też opłakanymi skutkami, a dzieci kilkukrotnie lądowały na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
Były SOR-y, klocki lego wbite w czoło, deska tarasowa odbita na czole, takie rzeczy mamy już za sobą – przyznaje aktorka. Żeby nie było śladu po tych dziecięcych szaleństwach kiedyś będzie potrzebny zabieg laserowy – dodała.
Perypetie rodziny Magdaleny Waligórskiej i jej męża Mateusza Lisieckiego udowadniają, że rodzic zawsze musi mieć oczy dookoła głowy. Niestety nie zawsze da się upilnować maluchy 24 godziny na dobę.