
Nie będzie "twindemii"? Dzięki Covid-19 mniej chorujemy na grypę
W Polsce od września do marca trwa sezon grypowy. Choć co roku na grypę choruje około 4 mln Polaków, szczepi się tylko 4 procent społeczeństwa. Grypa nie ma tak dużej śmiertelności jak koronawirus, bywa jednak niebezpieczna szczególnie dla osób starszych i z obniżoną odpornością. Eksperci dostrzegają jednak w tym roku prawdziwy fenomen - notujemy historycznie niską liczbę zachorowań na grypę.
Zobacz także: Koronawirus w Polsce: Epidemiolog zdradza prawdziwą liczbę zakażeń
Koronawirus a grypa
Na półkuli południowej sezon grypowy trwa od kwietnia do września. Oznacza to, że na przykład Australia ma już za sobą tzw. twindemię, czyli jednoczesną epidemię koronawirusa i wirusa grypy. Okazuje się, że w tym roku epidemii grypy tam w ogóle nie było. Zwykle co roku chorowało około 200 tys. Australijczyków. W 2020 zaraziło się grypą tylko 20 tys., czyli dziesięć razy mniej.
Najprawdopodobniej spowodowane jest to lock-downem, na który zdecydowały się australijskie władze na początku pandemii, co zbiegło się w czasie ze zwyczajowym wybuchem epidemii grypy. Ponadto, zaszczepialność na grypę wyniosła w tym roku ponad 45 procent.
To praktycznie nie był sezon. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy takich liczb - powiedział w rozmowie z CNN prof. Ian Barr, mikrobiolog i immunolog z Uniwersytetu w Melbourne.
Czy podobny scenariusz czeka Polskę? Zdania ekspertów są podzielone. Z jednej strony nadal się dystansujemy i nosimy maseczki, z drugiej jednak strony mamy o wiele niższy współczynnik szczepień na grypę.
Od marca zaczęliśmy przestrzegać wymogów sanitarnych - ograniczamy kontakty, nosimy maseczki, myjemy ręce, utrzymujemy dystans społeczny. To nie są metody, które mają powstrzymać COVID-19. Ograniczają one szerzenie się wszystkich wirusów przenoszonych drogą kropelkową, w tym przypadku również grypy. Statystyki tylko podkreślają, jak bardzo jest to skuteczne - wyjaśnia Prof. Włodzimierz Gut z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego
Choć wszyscy byśmy chcieli, aby epidemia grypy ominęła Polskę, na razie ciężko przewidywać, jak wiele zachorowań będziemy notować. Zły scenariusz to taki, w którym gabinety lekarskie będą oblegane przez pacjentów z kaszlem i gorączką, i u których ciężko będzie odróżnić Covid-19 od grypy.
Niewykluczone też, że będzie to tak zwany sezon "wysoki" ze znacznie wyższym odsetkiem zachorowań. Z pewnością natomiast można stwierdzić, że dojdzie do pokrycia się epidemii COVID-19 i masowych zakażeń wirusem grypy, co wystawi cały system opieki zdrowotnej na dużą próbę - uważa prof. Adam Antczak, kierownik Kliniki Pulmonologii Ogólnej i Onkologicznej UM w Łodzi
Dlatego tak ważne jest, aby w tym roku zaszczepiło się jak najwięcej osób, szczególnie tych z chorobami współistniejącymi i 75+. Problemem może być jednak dostępność szczepionek dla osób, których nie obejmuje refundacja. W tym roku rząd zamówił zaledwie 2 mln szczepionek przeciwko grypie.