Brytyjskie media nie odpuszczają Meghan Markle i od czasu zapowiedzi słynnego już wywiadu u Oprah, wyciągają kolejne sprawy, które mogłyby nadszarpnąć wizerunek żony księcia Harry'ego. Szerokim echem na całym świecie odbił się donos ze strony dwóch pracowników Pałacu Kensington, że księżna Sussex miała dopuszczać się prześladowania. Pałac wydał wówczas oświadczenie, że przyjrzy się tej sprawie, jednak to nie jedyne kontrowersje.
Brytyjskie media sugerują, że była księżna Sussex poparła podejrzanego o morderstwo księcia koronnego i następcę tronu Arabii Saudyjskiej. Afera rozpętała się z powodu... kolczyków.
Zobacz także: Przyjrzyjcie się uważanie zdjęciom Meghan Markle... Tę jedną rzecz zawsze ma na sobie
Meghan Markle wywołała skandal. Wszystko przez kolczyki
Brytyjskie media wyciągnęły na światło dzienne wydarzenia, do których doszło jeszcze w 2018 roku. Podczas oficjalnej kolacji na Fidżi, a także miesiąc później podczas przyjęcia z okazji 70. urodzin księcia Karola w Pałacu Buckingham, Meghan Markle miała na sobie kolczyki, które były jej prezentem ślubnym od Muhammada ibn Salmana, księcia koronnego i następcy tronu Arabii Saudyjskiej.
Kontrowersje budzi nie tyle co przedmiot, jak darczyńca, który sprezentował je Meghan Markle. Jak się wówczas okazało, według raportu amerykańskiego wywiadu, trzy tygodnie przed wspomnianą kolacją na Fidżi, zlecił pojmanie i morderstwo saudyjskiego dziennikarza oraz felietonisty "The Washington Post" Jamala Khanshoggiego. Wówczas to były jeszcze tylko domysły, natomiast pod koniec lutego opublikowano raport wywiadu, który nie pozostawia złudzeń odnośnie jego winy.
Prawnicy reprezentujący Meghan Markle twierdzą, że księżna Sussex nie była świadoma przestępczej działalności następcy tronu Arabii Saudyjskiej. Podkreślają również, że pracownicy Pałacu wiedzieli, kto podarował kolczyki księżnej i nie ostrzegli jej przed krytyką, przez co dziś jest atakowana, a przez założenie kontrowersyjnej biżuterii przypisuje się jej mimowolne poparcie Muhammada ibn Salmana. Z kolei "The Telegraph" powołując na informatora zaznacza, że współpracownicy doradzali jej, by ich nie zakładała.