Wyraźnie zaznaczona linia żuchwy, bez nadmiaru skóry czy drugiego podbródka jest teraz mocno w trendach. Nikt nie chce mieć delikatnej, owalnej twarzy, ale szczupłą, z widocznymi kośćmi. Widziałyśmy już wypełnianie tej okolicy kwasem hialuronowym, czyli tak zwaną wolumerię twarzy. Teraz prawdziwym viralem stała się teoretycznie mniej inwazyjna metoda, która polega na ćwiczeniu mięśni żuchwy. Eksperci jednak łapią się za głowę, bo taki trening może skończyć się dla nas bardzo boleśnie. Jeśli ten trend jeszcze bardziej nabierze na sile to przewidują, że gabinety stomatologiczne i fizjoterapeutyczne będą pękać w szwach z powodu jego powikłań.

Reklama

Niebezpieczny trend na kwadratową żuchwę z TikToka

Szczupłe, symetryczne rysy twarzy prezentują teraz niemal wszystkie gwiazdy i influencerzy w social mediach. My oczywiście chcemy wyglądać równie atrakcyjnie, dlatego szukamy sposobów na to, aby upodobnić się do supermodelek, gwiazd wielkiego kina czy blogerek, które śledzą miliony.

Niestety nie każdy z nas może pochwalić się naturalnie zarysowaną, rozbudowaną linią żuchwy. Z tego powodu internet zalał specjalny trening z użyciem silikonowej piłeczki, który ma przybliżyć nasze marzenia o kanciastej szczęce bez drugiego podbródka. Według TikTokerów wystarczy 20-30 minut codziennego przygryzania piłeczki, aby już po około dwóch miesiącach cieszyć się wyszczuplonym profilem. Taki "jaw training" ma rozbudować nam mięsień skroniowy, żwacz i przyśrodkowy, tak jak dzieje się to w przypadku ćwiczeń siłowych na pośladki czy ramiona.

Eksperci biją na alarm, że uzyskanie modnej, rozbudowanej żuchwy nie jest warte utraty zdrowia. A taki codzienny trening może sprawić, że szybko zwrócimy się do lekarza czy dentysty po pomoc z powodu bólu w okolicy głowy i szyi. To co nam grozi, to TMD czyli dysfunkcja stawu skroniowo-żuchwowego.

Siła, z jaką jest zaciskana (piłeczka), a według niektórych producentów wynosi ona nawet 20 kg, jest tak duża, że może doprowadzić do całego szeregu zgubnych konsekwencji. Jeśli dołożymy do tego fakt, że czynność tę powtarza się miesiącami, codziennie nawet przez pół godziny, doprowadzamy do przeciążenia mięśni i stawów, w efekcie mamy gotowy przepis na rozwój patologicznych zmian w stawach. I to na własne życzenie - mówi nam mgr Justyna Walczewska, fizjoterapeuta z centrum Medicover Stomatologia.

Fizjoterapeutka porównuje "jaw training" do żucia każdego dnia kilkudziesięciu gum lub zjadania pół kilograma orzechów na raz.

Zobacz także

Za nowym trendem idą bóle głowy i szyi, kłopoty z kręgosłupem, piszczenie w uszach, zgrzytanie zębami. Problemem może być także przerost mięśni w ćwiczonej okolicy, co jest charakterystyczne dla osób nałogowo żujących gumę. Ćwiczona w ten sposób żuchwa może być także bardziej narażona na urazy mechaniczne, przeskakiwanie, zwichnięcia, przemieszczenia.

Leczenie takiego urazu nie należy do najłatwiejszych ani do najtańszych. Wymaga regularnych wizyt w gabinecie i wielomiesięcznej rehabilitacji.

Trendy, które co chwilę podsuwa nam sieć, żyją krótko, jednak ze zdrowotnymi konsekwencjami eksperymentów możemy zostać na lata. Jeśli więc chcemy coś poprawić w swoim wyglądzie, w tym m.in. w konturach twarzy, warto zasięgnąć porady lekarza - podsumowuje fizjoterapeutka.
Reklama

Jeśli zależy nam na redukcji drugiego podbródka, możemy spróbować na przykład zabiegu lipolizy iniekcyjnej w gabinecie medycyny estetycznej. Wyraźny lifting policzków uzyskamy także za pomocą nici liftingujących. Zupełnie nieinwazyjna metoda to na przykład joga twarzy - to bezpieczne ćwiczenia, które poprawią symetrię twarzy.

Reklama
Reklama
Reklama