Reklama

Podróże samolotem często bywają pełne nieoczekiwanych sytuacji, ale ta historia wywołała prawdziwą burzę w internecie. Klaudia Halejcio, znana aktorka i influencerka, podzieliła się w mediach społecznościowych incydentem, który wydarzył się na pokładzie samolotu. Podczas lotu doszło do sporu o miejsca. Jedna z pasażerek odmówiła zamiany, nie pozwalając usiąść dziecku przy oknie. Sprawa szybko nabrała rozgłosu, a emocje internautów sięgnęły zenitu. Teraz Halejcio i jej partner odnieśli się do sprawy.

Reklama

O co chodzi w aferze samolotowej?

Klaudia Halejcio i jej narzeczony Oskar Wojciechowski znaleźli się w centrum kontrowersji po tym, jak aktorka podzieliła się historią z podróży samolotem. Podczas lotu doszło do sytuacji, w której rodzina z dwójką dzieci - w tym chłopcem pragnącym siedzieć przy oknie - poprosiła pasażerkę o zamianę miejsc. Kobieta jednak odmówiła, co wywołało negatywne emocje u Halejcio. Aktorka postanowiła publicznie skomentować sytuację, podkreślając, że nie rozumie braku empatii wśród pasażerów. Jej wpis w mediach społecznościowych wywołał falę komentarzy, a sprawa stała się jednym z najgorętszych tematów w sieci.

Halejcio udostępniła relację narzeczonego

Na profilu Klaudii Halejcio pojawiło się oświadczenie Oskara Wojciechowskiego, partnera aktorki i influencerki. Wyjaśnił on, co miała na myśli Klaudia, nazywając pasażerkę "starą babą". Podkreślił też, że wypowiedziała to w emocjach.

Nie miało to na celu nikogo obrazić, lecz było wyrazem podkreślenia kontekstu sytuacji - chodziło o dorosłą kobietę, w pełni sprawną i świadomą, a nie o starszą osobę, której należałoby się szczególne wsparcie ze względu na wiek, zdrowie czy ograniczoną mobilność. W rzeczywistości była to kobieta w podobnym wieku co Klaudia, a więc rówieśniczka
- powiedział

Przyznał, że nie rozumie, dlaczego nie znalazła w sobie empatii, jaką posiadają on i Klaudia. Podkreślił też, że na pokładzie nie było możliwości zakupu miejsca, bo przyznawane są automatycznie, albo możliwe są przy zakupie biletu z większym wyprzedzeniem.

Jak można spojrzeć na kobietę, która w nosidełku trzyma noworodka, obok ma drugie dziecko, które chce usiąść przy oknie, i nie poczuć nawet cienia chęci, by po prostu się przesiąść?
- dodał Oskar

W końcowym oświadczeniu przyznał, że problemem jest ogólna frustracja ludzi, wynikająca z trudności życiowych i finansowych. Zasugerował, że negatywne reakcje pasażerów mogą wynikać z ich osobistych problemów, a nie rzeczywistej niechęci do pomocy rodzinie z dziećmi.

A najłatwiej wyżyć się na kimś, kogo nie znamy, ale kto stał się celem medialnej nagonki. Bo ktoś komuś pomógł. Bo ktoś się odezwał. Bo komuś się powiodło
- czytamy
oświadczenie u Halejcio
oświadczenie u Halejcio
Reklama

Jego wypowiedź spotkała się z różnymi reakcjami – część internautów zgodziła się, że ludzie bywają coraz bardziej zestresowani i mało życzliwi, inni uznali, że każdy ma prawo do swoich miejsc w samolocie, niezależnie od okoliczności. Sprawy nie uciszyła druga część wypowiedzi Oskara, w której mówi o użyczaniu swojego samochodu do zdjęć dzieciom. Wskazał, że pozwala zainteresowanym motoryzacją chłopcom fotografować Lamborgini. Komentarze nie cichną. Para z pewnością chciała jednak dobrze, a życzliwości i empatii, którą wzajemnie w sobie cenią, naprawdę gratulujemy!

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane