Ewa Farna ostro o ruchu body positive. "Będziemy teraz pluć na wszystkie te szczupłe dziewczyny?!"
Ewa Farna opublikowała post, który jasno nawiązuje do afery, która rozpętała się pomiędzy Ewą Chodakowską a Mamą Ginekolog. Piosenkarka w ostrych słowach odniosła się do sprawy. Wiecie, po której stronie stanęła?
- Redakcja Wizaz.pl
Ewa Farna ceni swoją prywatność, a głos w mediach zabiera tylko w sprawach, które naprawdę ją poruszają. I chociaż w swoim instagramowym poście nie wspomina bezpośrednio Chodakowskiej i Sochacki-Wójcickiej, fani jasno zrozumieli, że jej słowa odnoszą się właśnie do kłótni obu pań. Koleżankę z branży postanowiła wesprzeć Marina, która zwierzyła się publicznie ze swoich kompleksów.
Przemiana Ewy Farnej
Ewa nigdy nie kreowała się na modelkę, a w swojej karierze jej waga i wygląd zewnętrzny zmieniały się wielokrotnie. Niedawno wraz z mężem - Martinem Chobotem powitali na świecie synka i cały świat piosenkarki wywrócił się do góry nogami. Jakiś czas temu Ewa rozpoczęła także walkę o powrót do szczupłej sylwetki i codziennością stały się dla niej codzienne spacery oraz przemyślany jadłospis. Musimy przyznać, że ta metamorfoza wyszła jej bardzo korzystnie!
Ewa Farna o body positive
W przeszłości przez wagę Ewy, internetowi hejterzy nie pozostawiali na piosenkarce suchej nitki. Dyskusja Chodakowskiej i Mamy Ginekolog, które wzajemnie oskarżały się o promowanie zdrowego stylu życia i otyłości stała się pretekstem do zabrania głosu przez Ewę.
Ja i body positive - zaczęła piosenkarka. Oj, jakby ten trend rządził już parę lat temu, pewnie bym nie dostawała takiego linczu, jak mi się obrywało przez lata, kiedy zmieniałam się z dziewczyny w kobietę... nie był to łatwy czas, kiedy przechodzisz przez etap samoakceptacji, przyjmowanie zmian Twojego ciała pod wpływem hormonów i dojrzewania, a ktoś Ci, za przeproszeniem, pierd*li, że już nie tak samo wyglądasz i powinnaś mniej jeść... (o konsekwencjach tego innym razem). Chcę Wam powiedzieć, że zawsze mocno starałam się podkreślać to, że fakt, iż nie ważę 50 czy nawet 60 kg, nie znaczy, że nie mam prawa być piosenkarką czy pojawiać się na okładkach... Szok - to nie znaczy też, że prowadzę niezdrowy styl życia!
Wyraziła także niepokój o osoby zatrudnione w branży modowej, które często muszą uciekać się do niebezpiecznych używek aby utrzymać status zawodowy. Według Ewy takie zachowania są społecznie akceptowalne.
Piosenkarka zauważyła także, że ruch body positive zapomniał, że najmniejsze rozmiary także są piękne. Tutaj jasno nawiązała do słów Mamy Ginekolog.
ALE! Zauważył też ktoś z Was jakiś taki odwrócony trend, że skoro bodypositive to będziemy teraz pluć na wszystkie te szczupłe dziewczyny?! Kochane - najważniejszą misją body positive jest to, że piękno i zdrowie nie musi mieć rozmiaru 34. Nie oznacza to jednak w żadnym wypadku ośmieszanie czy pozwolenie na hejt dla szczupłych czy wysportowanych sylwetek. Przecież to absurd. ZDROWIE najważniejsze.
Pod postem Ewy pojawiło się wiele komentarzy, jednak naszą uwagę zwrócił ten, opublikowany przez samą...Marinę. Zobaczcie, z jakimi problemami zmaga się od lat żona Wojtka Szczęsnego:
Ja non stop dostaję przytyki, że mam figurę 15-letniego chłopca... gdzie piersi, gdzie biodra. Tak źle i tak niedobrze. Każda z nas jest inna i to jest właśnie piękne. Buziaki!
Ewa pod swoim postem dostała on fanów wiele słów wsparcia. A wy, zgadzacie się z jej opinią?