Epidemia koronawirusa: U dwóch kotów stwierdzono obecność COVID-19!
Dwa domowe koty mieszkające na terenie stanu Nowy Jork zostały przetestowane na obecność wirusa SARS-CoV-2 z wynikiem pozytywnym. A pod koniec marca na COVID-19 zachorowały zwierzęta w nowojorskim zoo.

Miesiąc temu informowaliśmy o niepokojącym zachowaniu przerażonych epidemią koronawirusa Polaków. Bojący się zakażenia SARS-CoV-2 właściciele czworonogów zaczęli masowo porzucać swoich pupilów lub wręcz domagać się od weterynarzy ich uśpienia.Lekarze, naukowcy i przedstawiciele Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) uspokajali, twierdząc, że taka reakcja jest nie tylko przesadzona, ale wręcz nieuzasadniona. Tłumaczono, że nie ma dowodów, by twierdzić, że zwierzęta domowe mogą być źródłem infekcji albo zachorować na COVID-19. Najnowsze informacje z USA wskazują jednak na coś zupełnie innego...

Amerykańskie koty chore na COVID-19
W USA przetestowano dwa koty należące do dwóch różnych właścicieli i mieszkające w różnych rejonach stanu Nowy Jork. Zwierzęta najpierw zostały zbadane w prywatnym gabinecie weterynaryjnym, po czym wyniki przeprowadzonych na nich testów potwierdzono w rządowym laboratorium. Oba koty mają łagodne objawy koronawirusa – niewielki problemy z oddychaniem – i przewiduje się, że wkrótce wrócą do zdrowia.Jeden z kotów zachorował tydzień po tym, jak osoba, z którą mieszkał, zaczęła mieć problemy z układem oddechowym. I choć były to objawy mogące świadczyć o zakażeniu koronawirusem, człowiek ten nie został przetestowany na obecność SARS-CoV-2. Tymczasem żaden z ludzi, z którymi mieszka drugie chore zwierzę, nie jest zakażony wirusem.Informacje o chorych na COVID-29 kotach poprzedziły doniesienia o innych zakażonych zwierzętach. Na początku kwietnia obecność koronawirusa potwierdzono u siedmiu tygrysów i lwa żyjących w zoo w nowojorskim Bronksie. Przedstawiciel jednej z amerykańskich rządowych agencji zajmujących się kontrolą nad rozprzestrzenianiem się chorób (CDC) przekonuje, że doniesienia o zakażonych zwierzętach nie ma powinny być powodem do szczególnego niepokoju:
Tymczasem na oficjalnej stronie internetowej Światowej Organizacji zdrowia możemy znaleźć informacje na temat ryzyka zarażenia się koronawirusem od żywych zwierząt hodowlanych sprzedawanych na targach.
Wirus, który powoduje COVID-19 najprawdopodobniej ma swój rezerwuar (środowisko, w którym wirus rozmnaża, i które jest pierwszym ogniwem łańcucha epidemiologicznego) w nietoperzach, a przeniesienie wirusa na ludzi prawdopodobnie miało miejsce przez pośredniego zwierzęcego gospodarza – zwierzę domowe, dzikie lub udomowione dzikie zwierzę, które nie zostało jeszcze zidentyfikowane.
Równocześnie WHO zaleca, żeby osoby pozostające w kontakcie z żywymi zwierzętami sprzedawanymi na targach przestrzegały zasad higieny:
- dokładnie myły ręce po dotykaniu zwierząt,
- unikały dotykania rękami ust, nosa i oczu.
Według Światowej Organizacji Zdrowia powinno się unikać kontaktu z bezdomnymi zwierzętami przebywającym w pobliżu miejsc, gdzie sprzedawane są żywe zwierzęta lub produkty odzwierzęcy. Odradza też spożywania surowego mięsa czy nieprzegotowanego mleka.Zobacz także: Rozpoczęto testowanie niezwykle skutecznego leku na COVID-19. Jeżeli wyniki testów będą zadowalające, lek trafi do chorych już w połowie maja!Informacja o chorych na COVID-19 kotach może niepokoić. Nie możemy jednak zapominać o tym, że tylko jeden z właścicieli tych zwierząt zachorował na koronawirusa i wszystko wskazuje na to, że to człowiek zaraził swojego pupila. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że domowe zwierzęta – zwłaszcza takie, które nie mają kontaktu z dzikimi zwierzętami – nie powinny przenieść SARS-CoV-2 na swoich opiekunów. Chcąc jednak mieć pewność, że nic nam nie grozi, myjmy ręce po głaskaniu naszych psów czy kotów i nie przytulajmy do nich twarzy. Zdjęcie główne: iStock