Reklama

Pomimo trwającej epidemii koronawirusa rząd zdecydował się na zniesienie części ograniczeń. Pierwszą ważną zmianą jest otwarcie centrów handlowych, a kolejną – ponowne uruchomienie żłobków i przedszkoli. Na tę decyzję premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego czekało wielu zdesperowanych rodziców, którzy z trudem łączyli pracę zawodową z opieką nad maluchami. Tymczasem zdaniem Porozumienia Pracowników Opieki Zdrowotnej premier i minister zdrowia zdecydowanie się pospieszyli...

Reklama

Fot.: iStock

Lekarze są przeciwni powrotowi dzieci do przedszkoli i żłobków

Zrzeszające lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej PPOZ zaapelowało do dyrektorów placówek, nauczycieli, wychowawców, burmistrzów, prezydentów i wójtów oraz rodziców i opiekunów najmłodszych, by nie posyłać dzieci do żłobków i przedszkoli. Zdaniem PPOZ decyzja premiera i ministra zdrowia jest "najgorszą, jaka mogła zapaść".

Powszechnie wiadomo, że zdecydowana większość dzieci to albo bezobjawowi nosiciele koronawirusa, albo bezobjawowi zakażeni. Powszechni roznosiciele. To pierwszy aspekt! – czytamy w apelu Porozumienia Pracowników Opieki Zdrowotnej. – Kolejne, również bardzo ważne, to: brak badań populacyjnych, które obrazowałyby, ilu tak naprawdę mamy zakażonych wśród naszych obywateli, ilu nosicieli, jaki jest poziom wytworzonych przeciwciał u ozdrowieńców! Ciągle za mało przeprowadzanych jest testów. Koronawirus i komplikacje, jakie może powodować, to nadal wielka niewiadoma!

Autorzy apelu zwracają uwagę na fakt, że w przychodniach, w których po przerwie wznowiono szczepienia, pracownicy zdrowia nadal starają się do minimum ograniczyć kontakty między dziećmi. I wobec tego powrót dzieci do żłobków i przedszkoli nazywają absurdem. Apelujący lekarze przywołują też niepokojące dane docierające z Wielkiej Brytanii, gdzie gdzie odnotowano wzrost liczby ciężkich zachorowań u najmniejszych dzieci:

Dzieci te często cierpią na bóle brzucha, zapalenie mięśnia sercowego, wymioty, biegunkę, także krwotoczną. Dochodzą obrzęki, problemy z oddychaniem. Póki co, nie wiemy, czy ostry stan zapalny wywołuje nowy patogen, czy też koronawirus znów się zmutował, a może skojarzył z innym drobnoustrojem.

Zdaniem Porozumienia Pracowników Opieki Zdrowotnej otwarcie żłobków i przedszkoli jest równoznaczne z otwarciem "szerokiego pola do wymiany wirusów". A konsekwencją tego może być niekontrolowany wybuch epidemii. Lekarze z PPOZ chcą, żeby żłobki i przedszkola zostały otwarte na samym końcu – po wcześniejszym odmrożeniu gospodarki. Ich zdaniem dzieci powinny zostać w domach do końca czerwca!

Apelujemy – zostawmy dzieci w domach, nie otwierajmy żłobków i przedszkoli. Chrońmy nasze dzieci i nasze domy rodzinne !!! Nie niszczmy tego, co udało się nam – w tym ciężkim czasie epidemii – przez ostatnie tygodnie wypracować!!! – kończą swój apel członkowie związku.
Reklama

Zobacz także: Godziny dla seniorów zniesione. Co to oznacza dla klientów i sklepów?Co ciekawe, nie tylko lekarze z PPOZ uważają, że decyzja o otwarciu żłobków i przedszkoli jest przedwczesna. Oprotestowały ją również władze samorządowe. Zdjęcie główne: iStock

Reklama
Reklama
Reklama