
Czy 1 września dzieci wrócą do szkół? Takie pytanie zadają sobie miliony nauczycieli, uczniów i ich rodziców w całej Polsce. Zdaniem ekspertów ten powrót powinien być opóźniony. Jednak jak zapowiedział Dariusz Piontkowski, Minister Edukacji Narodowej, na konferencji prasowej 5 sierpnia 2020 roku, rząd zaplanował powrót dzieci do placówek oświaty już na 1. września.
1 września uczniowie wracają do szkół. A my robimy wszystko, by uczyli się w bezpiecznych warunkach - powiedział minister Dariusz Piontkowski.
Swoje słowa minister Piontkowski podtrzymał również na konferencji 18 sierpnia, kiedy podkreślił, że nie ma żadnych przeciwwskazań co do tego, by dzieci powróciły do szkolnych ławek już we wrześniu.
Przewidujemy, że przytłaczająca większość szkół będzie działała normalnie - mówił Piontkowski.
Minister dodał, że to dyrektorzy placówek, po uprzedniej konsultacji ze stacją sanitarną i organem prowadzącym będą decydowali o ewentualnym przejściu na częściową lub całościową naukę zdalną. Ministerstwo jak na razie nie wprowadziło też obowiązku noszenia maseczek w szkole tak jak zrobiła to Słowacja. Decydują o tym niektórzy dyrektorzy szkół - na Podkarpaciu dzieci będą siedziały na lekcjach w przyłbicach. Minister Piontkowski nie uważa, by były konieczne takie obostrzenia.
Szkoła nie jest miejscem, gdzie od razu wszyscy się zarażą, jak tylko przyjdą – podsumował swoją wczorajszą wypowiedź Piontkowski.
Niestety słowa ministra nie przekonują epidemiologów, którzy podkreślają iż to właśnie powrót z wakacji może sprawić, że liczba zachorowań znacznie wzrośnie.
Eksperci ostrzegają przed powrotem dzieci do szkół we wrześniu
Z raportu przygotowanego przez zespół dr Franciszka Rakowskiego z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Uniwersytetu Warszawskiego (ICM) wynika, że powrót dzieci do szkolnych ławek tuż na początku września może być bardzo ryzykownym posunięciem. Naukowcy alarmują, że jeżeli otworzymy wszystkie placówki jednocześnie, to liczba dziennych zachorowań może wzrosnąć nawet do kilku tysięcy przypadków dziennie, informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
W efekcie nawet kilkadziesiąt powiatów znajdzie się na czerwonej liście z najbardziej dotkliwymi obostrzeniami – czytamy w dzienniku.
Z wyliczeń ekspertów wynika, że wskaźnik R, który pokazuje liczbę osób, jaką średnio zaraża jedna osoba z koronawirusem, po otwarciu szkół może wzrosnąć z 1,2 aż do 2.
Obecnie wynosi on mniej więcej 1,2. Kiedy wartość wskaźnika jest niższa niż jeden, pandemia wygasa – twierdzą eksperci
Naukowcy z ICM przekonują, że powinno się wstrzymać rozpoczęcie nauki w szkołach przynajmniej na dwa tygodnie - ma to być 14-dniowa „kwarantanna” dla uczniów - część z nich jest przecież na wakacjach zagranicą.
To moment, kiedy dzieci przywożą z wakacji choroby. Warto byłoby opóźnić otwarcie o dwa tygodnie ‒ tłumaczy gazecie dr Jakub Zieliński z ICM.
Naukowcy wskazują także, że rząd powinien przygotować jasne wytyczne, dotyczące oznak przemawiających do całkowitego zamknięcia szkoły i przejścia na tryb zdalny.
Zobacz także: Czy można drugi raz zarazić się koronawirusem?
Myślicie, że rząd weźmie pod uwagę apele naukowców i zmieni datę powrotu dzieci do szkół?