Reklama

Choć pozornie może się to wydawać nieprawdopodobne, to jednak wiele osób nosi maski przez kilka dni lub nawet tygodni. Niemiecki magazyn konsumencki K-Tipp przeprowadził badania, których wyniki okazały się druzgocące dla zdrowia, a szczególnie dla płuc, które przecież atakuje koronawirus.

Reklama

Jeśli również postępujecie w ten sposób, powinniście pomyśleć o jej dezynfekcji lub nawet wyrzuceniu...

Co dzieje się z maseczką, którą nosimy przez kilka dni?

Od kilku miesięcy toczy się spór o to czy maseczka chroni przed koronawirusem - a jeśli tak, to która będzie najskuteczniejsza - czy jednak nie. Inni są przekonani o tym, że zakrywanie ust i nosa w ogóle nie jest konieczne.

W całej tej publicznej batalii znajdują się też osoby, które używają jednej i tej samej maski przez kilka tygodni lub nawet miesięcy i nie dbają o jej dezynfekcję. Takie lekceważenie może mieć poważne konsekwencje zdrowotne.

Niemiecki magazyn konsumencki K-Tipp zbadał 20 zużytych maseczek osób codziennie podróżujących środkami transportu publicznego. Materiał został dokładnie przebadany, a wynik wcale nie zaskoczył naukowców. Co się okazało? Na maskach znajdowało się mnóstwo bakterii i - co gorsze - pleśni.

Aż 11 z 20 testowanych masek zawierało ponad 100 tys. kolonii bakterii, a trzy maski - ponad 1 mln. Mikrobiolodzy znaleźli na maseczkach też gronkowce (na 14 z 20 przebadanych). Znajdują się na nich również pleśnie i drożdże (na 15 z 20 testowanych).

Już z lekcji biologii wiadomo, że wilgotne oraz ciepłe środowisko - a takie tworzy się pod wpływem oddychania w maseczce - jest idealnym miejscem do rozmnażania bakterii oraz grzybów. Wyniki badań powinny przekonać każdego niedowiarka - maski trzeba wymieniać, gdy tylko staną się wilgotne.

Reklama

Niezależnie od tego czy wierzycie w koronawirusa, czy jednak uważacie to wszystko za spisek, noszenie tej samej maski wielokrotnie bez dezynfekowania jej nie wpływa korzystnie na zdrowie.

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane