Reklama

Beata K. w czwartek, 2 września usłyszała zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Jak donosi dziennikarz TVN24, gwiazda podczas przesłuchania na komisariacie odmówiła składania wyjaśnień. Za to przestępstwo może jej grozić nawet do dwóch lat pozbawienia wolności. Nie jest to jednak pierwszy raz, kiedy wokalistka musi tłumaczyć się ze swojej jazdy. Jak podaje Fakt24 już w 2001 roku była uczestniczką wypadku drogowego i pojawiły się pierwsze podejrzenia o jazdę pod wypływem alkoholu.

Reklama

Beata K. Usłyszała zarzut prowadzenia pojazdu pod wypływem alkoholu. To jej nie pierwszy konflikt z prawem

Jak donosi Fakt to nie pierwsza kolizja drogowa Beaty K. W 2001 roku wokalistka uczestniczyła w wypadku - wjechała w jadącą z naprzeciwka taksówkę w Lublinie. Wypadek na szczęście nie był poważny - kobiecie nic się nie stało, a taksówkarz odniósł obrażenia głowy spowodowane odłamkami szkła. Wtedy kolizja była spowodowana trudnymi warunkami drogowymi - śniegiem i oblodzoną powierzchnią.

Zobacz także: Doda skomentowała zatrzymanie Beaty K. "Jechała bezmyślnie i głupio, ale..."

Niestety, tutaj w tle również pojawia się alkohol. Kiedy Beata K wraz z mężem wróciła na miejsce wypadku - po krótkiej wizycie w domu po dowód rejestracyjny - miała w wydychanym powietrzu 0,27 promila alkoholu. Ówczesny mąż wokalistki zeznał jednak w sądzie, że kobieta napiła się lampki koniaku w domu już po incydencie, by trochę się uspokoić.

Przestraszyłem się, widząc, jak źle się czuje. Pomyślałem, że to ją uspokoi – wyjaśniał Andrzej Pietras

Zobacz także: Beata Kozidrak szczerze o poprawianiu urody: "Nie będę się starzeć z godnością"

Reklama

Finalnie sprawa zakończyła się grzywną w wysokości 600 zł.

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane