Reklama

Amerykański balayage to nowa alternatywa dla klasycznego balayage, Air Touch'a czy front balayage. Ostateczny efekt jest dość podobny - to jaśniejsze włosy z wyraźnymi pasemkami, ale tą amerykańską technikę wyróżnia fakt, że najpierw włosy trzeba przyciemnić.

Reklama

Jak wygląda amerykański balayage

Balayage z USA z pozoru nie różni się wiele od klasycznego rozjaśniania włosów - fryzjer wybiera drobne pasma z włosów, a następnie pokrywa je rozjaśniaczem oraz zamyka w folii. Rozjaśnione zostają jednak jedynie pasma na czubku głowy oraz przy twarzy. Pozostałe trzeba przyciemnić farbą na poziomie 7, czyli podobną do naturalnego, ciemnego blondu. Następnie włosy są tonowane do chłodnego odcienia.

W efekcie uzyskujemy wielowymiarowy blond, który wygląda lekko i naturalnie. Będzie świetny na obciętych na prosto włosach, w szczególności na krótkim lub średnim bobie. Taki kontrast między spodnią warstwą a jaśniejszą górą da także wrażenie, że włosy są zdecydowanie gęstsze. Przy ruchach głową ciemniejsza warstwa będzie delikatnie widoczna, ale spokojnie - nikt nie zauważy, że wasze włosy były rozjaśniane tylko od połowy głowy!

Komu pasuje amerykański balayage

Amerykański balayage to hit dla posiadaczek średniego, tak zwanego mysiego blondu, które marzą o zmianie odcienia włosów i dodaniu fryzurze więcej wyrazu. Sprawdzi się także u tych w was, które dotychczas miały bardzo jasne włosy i mają już spory odrost lub po prostu chcą nieco przyciemnić pasma, ale nadal pozostać blondynkami.

Ten rodzaj balayage tworzy także mało widoczny odrost, szczególnie jeśli nasze naturalne włosy są mocno zbliżone do koloru, którym przyciemniono spód fryzury. W efekcie włosy możemy farbować nawet rzadziej niż raz na pół roku. Taka metoda rozjaśniania sprawdzi się również u tych z was, które nigdy nie rozjaśniały włosów i chcą sprawdzić, jak będą wyglądać w nieco jaśniejszych włosach.

Reklama

Poprosicie o amerykański balayage swojego fryzjera?

Reklama
Reklama
Reklama