
Adrianna Eisenbach zdobyła popularność dzięki kontrowersyjnemu programowi TTV „Królowe życie”, który w ciągu siedmiu sezonów wylansował wielu celebrytów, w tym główną gwiazdę show – Dagmarę Kaźmierską. Nie da się ukryć, że budzącej skrajne emocje tytułowej „królowej” skutecznie depczą po piętach inne uczestniczki programu, w tym Adrianna Eisenbach, która do „Królowych życia” dołączyła w 7. sezonie. Kobieta jest przedstawiana w show jako pewna siebie, bezkompromisowa wrocławska bizneswoman, prowadząca butik z ekskluzywną odzieżą.
Czerpiąca z życia to, co najlepsze Eisenbach, do tej pory wiodła spokojne życie w Niemczech, gdzie nadal mieszkają jej synowie, jednak kilka lat temu po burzliwym rozstaniu z mężem postanowiła wrócić do rodzimej Polski. To właśnie we Wrocławiu na oczach widzów TTV, Adrianna na nowo odnajduje siebie i realizuje marzenia.
Zobacz także: Rafał z "Królowych życia" ma... dziewczynę?! "Tylko krowa nie zmienia poglądów". Fani nie dowierzają
Metamorfoza Adrianny z „Królowych życia”
Choć Adrianna, podobnie do innych uczestniczek show TTV, obraca się w świecie mody i luksusu, to swoim wyglądem zdecydowanie odstaje od pozostałych tytułowych „królowych”. W jej garderobie próżno szukać uwielbianych przez Dagmarę Kaźmierską oraz Rafała i Gabriela futer, czy klasycznych sukienek, w jakich miłuje się Iza Macudzińska. Nowa uczestniczka „Królowych życia” preferuje bowiem bardziej odważne, kolorowe i odsłaniające ciało kreacje, których nie powstydziłaby się niejedna nastolatka.
Ekscentryczny styl i wyszukane dodatki to nie jedyne atrybuty wyróżniające „nową królową”. Adrianna to także miłośniczka kolorowych peruk, medycyny estetycznej i tatuaży, które zdobią aż… 95 proc. jej ciała!
Okazuje się, że Adrianna nie zawsze preferowała tak ekstrawagancki wizerunek. Wręcz przeciwnie! Stawiała na klasyczny makijaż w stylu smokey eye, a także krótkie pasma w kolorze ognistej czerwieni. Co ciekawe, zaledwie w 2017 roku nie miała też ani jednego tatuażu. Nie wierzycie? Gwiazda „Królowych życia” postanowiła rozliczyć się z przeszłością i pokazała zdjęcie sprzed lat. Co za metamorfoza!
Tak to było... 2017 grudzień i 2020 grudzień - malutka, drobniutka, zawsze uśmiechnięta... No chyba, że się wściekła to wtedy była może przez 5 minut niemiła, a później się ta złość zmyła. 160 wzrostu, waga około 50 kilo i nigdy chyba mi się więcej nie ważyło, ale za to o tatuażach mi się marzyło - napisała na Instagramie Ada.
Gwiazda TTV dodała, że proces tatuowania aż 95 proc. jej ciała zajął dwa lata. Przyznała także, że już marzy o kolejnych zdobieniach na swojej skórze.
No to się w dwa lata wytatuowałam i o twarzy też nie zapomniałam i ją zrobiłam na końcu, by być kompletną w końcu. Czy jeszcze będę więcej tatuować? To jest dobre pytanie, ale jeszcze troszkę na pewno coś zrobię, bo idei na tatuaże mam sporo, nie powiem... Miejsca mi tylko brakuje, ale na pewno jeszcze stopy wytatuuje, bo tam mam dwa wolne małe miejsca i to do tatuaży zachęca. Na twarzy się jeszcze zastanawiam, więc nawet nic nie zdradzam - czytamy na instagramowym profilu Ady.
Celebrytka dodała również, że obecny wizerunek znacząco wpłynął na jej samoocenę
Ja się z tym czuję spełniona, dlatego dalej się uśmiecham i jestem zachwycona. Kto nie lubi robić nie musi, kto się zainspiruje ten się skusi. Ile kosztowało wytatuować to całe ciało... Tego nawet nie wiem i wiedzieć nie chcę. Nikt chyba nie podsumowuje, ile czego w życiu konsumuje. Ile przepije, przenarkotyzuje czy się pobawi, a później do kibla wypluje. Więc moja decyzja była nie imprezować tylko się tatuować - przyznaje Ada.
Reakcja fanów była natychmiastowa. Internauci byli zachwyceni zestawieniem „przed” i „po” metamorfozie „królowej”.
Jak dwie różne kobiety. I obie przepiękne.
Tyle sesji w ciągu zaledwie 3 lat? Szacun za wytrzymałość .
Na pierwszym zdjęciu widzę piękną kobietę, na drugim wiedzę piękną pewną siebie kobietę, która czegoś chciała i to ma - czytamy w komentarzach.
Przypominamy, że to nie pierwszy raz, kiedy Adrianna Eisenbach podzieliła się z fanami swoim zdjęciem sprzed lat. Pod koniec 2019 roku celebrytka nie tylko opublikowała swoje zdjęcia z dzieciństwa, ale także te w naturalnej wersji, gdy jeszcze nie farbowała włosów.
Jaka grzywka zabójcza i te czarne włosy no chyba wtedy już czułam modne sztosy – podpisała wtedy zdjęcia sprzed lat Adrianna Eisenbach. Operacji plastycznych jeszcze nie miałam, to może dlatego siebie samą na tych zdjęciach poznałam. Tak się z tego uśmiałam, że aż się popłakałam – dodała.
Musimy przyznać, że w naturalnej wersji Adrianna wygląda jak zupełnie inna osoba. Ale jedno się nie zmieniło. Na każdym zdjęciu widać charakterystyczny dla „królowej” błysk w oku oraz uśmiech.
Co sądzicie o metamorfozie Adrianny? Dobra zmiana?