Nie lubię swojego życia - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Forum plotkowe

Notka

Forum plotkowe Zapraszamy do plotkowania. Na forum plotkowym nie musisz się trzymać tematyki urodowej. Tutaj porozmawiasz o wszystkim co cię interesuje, denerwuje i zadziwia.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2006-04-09, 08:56   #1
krzysztof25
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 236

Nie lubię swojego życia


Mam 25 lat, ale moje życie jest takie jakieś "puste". Nie mam w zasadzie przyjaciół, nigdy nie miałem dziewczyny, jestem na ostatnim roku studiów i zastanawiam się co będzie potem. Póki się uczyłem przez te wszystkie lata to jakoś było, a jak skończę studia, to co będzie? Zero przyjaciół, zero perspektyw... Próbowałem już raz się zabić jakiś czas temu. Myślałem, że jak połknę tabletki, to umrę szybko i bezboleśnie, ale serce zaczęło mi mocno walić, więc się przestraszyłem i sam zadzwoniłem po pogotowie. Chodziłem już do psychiatry i do psychologa, ale panie stwierdziły, że nie potrafią mi pomóc. Nie wiem co mam robić. Do d... z takim życiem
krzysztof25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 09:34   #2
Joey
Zakorzenienie
 
Avatar Joey
 
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 3 390
Dot.: Nie lubię swojego życia

Jak to stwierdziły, że "nie mogą Ci pomóc"? Nie rozumiem... Tak po prostu Ci powiedziały? Że niby "aż tak źle z Tobą"? Może trafiłeś na niewłaściwe osoby?

Nie bardzo wiem co Ci poradzić. Mogłabym Ci powiedzieć, że ukończenie studiów wcale nie oznacza końca wszystkiego. Pójdziesz do pracy, zaczniesz "nowe życie", poznasz nowych ludzi, może też jakąś kobietę. Teraz jest dobry moment, żeby się zmienić, żeby potem zacząć wszystko od nowa w nowym środowisku. Tylko, że Ty to pewnie już wiesz i skoro Ciebie ta perspektywa nie cieszy, to przypuszczam, że problem leży gdzieś głębiej i na nic się zda takie gadanie.

Sama nie wiem co Ci doradzić. Może znajdz jakiegoś innego psychologa, bo strasznie trudno jest z czegoś takiego wyjść samemu. Mogę Ci też polecić przeczytanie takiej książki "Przebudzenie" Anthony'ego de Mello. Myślę, że bardzo pomaga "odnaleźć sens".
Joey jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 09:34   #3
cattt
Mrs Mrau
 
Avatar cattt
 
Zarejestrowany: 2004-09
Wiadomości: 10 218
Dot.: Nie lubię swojego życia

Cześć Krzysiek
Dobrze,że się przestraszyłeś i chwyciłes za telefon
Wierz mi lub nie,ale powodzenie w życiu w bardzo duzym stopniu zależy od nastawienia do niego
Może warto pomyśleć nad jakimiś zmianami? Nie mówię tu o jakiś radykalnych ale o stopniowych małych krokach.Możesz potraktowac ukończenie studiów jako punkt wyjścia-nowy etap życia.Staraj się swoje pesymistyczne nastawienie zmieniac stopniowo.Skup się na rzeczach ,które sprawiają Ci przyjemnosc,któe CIę uszczęśliwiają choćby nawet na chwilę
Jedno jest pewne-nie można się od razu poddawać.
Kurczę, właśnie o to chodzi,żeby przetrwać burzę i potem zacząć się grzać w ciepłym słońcu choćby nawet nie wiem jaka silna i niszczycielska była.Trzeba zawsze mieć nadzieję i ściskać w dłoni marzenia które w wielu sytuacjach dają ogromną siłę.
Szczęściu trzeba pomóc Ono samo nie zaczepi Cię na ulicy i nie powie "Hej!już jestem,wybacz za tyle lat spóźnienia".
Szczęście składa się z wielu cześci,każdy człowiek sam je buduje,wyznacza sobie cele,realizuje je..i tak przez całe życie.
Małe radości budują wielkie szczęście.
Fakt,trzeba mieć wiele siły i samozaparcia aby je zdobyć,utrzymać...ale to właśnie o to chodzi.Trzeba deptać problemom palce u nóg i kopać w tyłki niepowodzenia
Rezygnując z radości życia kiedy właściwie jesteś dopiero na jego starcie (jesteś młody masz przecież dopiero 25) pozbawiasz się wielu rzeczy,doznań,znajomości, których mógłbyś doświadczyć,bo poprostu nie dajesz sobie nawet na to szansy.A ten stan w którym właśnie jesteś tak bym nazwała-rezygnacją.To takie samospełniające się proroctwo.
Krzysiek,będziesz potrzebował wiele siły,dużej cierpliwości,samozaparcia ,ale mówię Ci( w właściwie pisze) WARTO.Zacznij od małych kroków,skup się na tym co daje Ci przyjemnośc,przemyśl dokładnie co sparwiłoby Ci wielką radosć i ile siły będziesz musiał to włożyć i zacznij coś robić aby to osiągnoć,weź się do roboty.
Zacznij od nowa,daj sobie szansę,proszę

Przecież szczęście jest względne
cattt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 09:35   #4
cattt
Mrs Mrau
 
Avatar cattt
 
Zarejestrowany: 2004-09
Wiadomości: 10 218
Dot.: Nie lubię swojego życia

Cytat:
Napisane przez Joey
Mogę Ci też polecić przeczytanie takiej książki "Przebudzenie" Anthony'ego de Mello. Myślę, że bardzo pomaga "odnaleźć sens".
uwielbiam,ubóstwiam,polec am
cattt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 09:41   #5
Joey
Zakorzenienie
 
Avatar Joey
 
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 3 390
Dot.: Nie lubię swojego życia

Cytat:
Napisane przez cattt
uwielbiam,ubóstwiam,polec am
No ja też uwielbiam i ubóstwiam

edit: Krzysiek, znalazłam stronę gdzie można to przeczytać w necie: http://integra.xtr.pl/teksty/Przebudzenie/249-ind.htm
Joey jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 09:51   #6
ghola_ver2
Raczkowanie
 
Avatar ghola_ver2
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 83
Dot.: Nie lubię swojego życia

ludzi, którzy się w pewnym momencie zagubili, możesz spotykać na ulicy od metra.

ta pani, która spieszy się do pracy, by pracoholicznym nawykiem zapomnieć, o pustym mieszkaniu, nie zrealizowanym marzeniu o dziecku i o wakacjach w Tunezji z miłym gościem, co można z nim na disco wyskoczyć, i pogadać i zrobić jeszcze 5.000 fajnych rzeczy

też czeka, na swoje szczęście.


albo krok po kroku popracujesz nad sobą
i pewnego dnia, zatrzymasz, spytasz sie dokąd się tak spieszy i zaprosisz na kawę

albo nic z tego nie będzie
ona się zmarnuje i Ty się zmarnujesz
i zero pożytku

nie chce mi się wierzyć, że:
- żadna Ci się nie podoba,
- tak naprawdę, to żadnej nie chcesz
- że tak jak nikogo obok nie ma to jest super
- że to tak trudno uwierzyć komuś i dać pewność, że to Ty jestes ten gość, dla którego warto urwać się z pracy 2h wcześniej i iść do kina
ghola_ver2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 10:02   #7
YenneferD
Zakorzenienie
 
Avatar YenneferD
 
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Koszalin
Wiadomości: 7 772
GG do YenneferD
Dot.: Nie lubię swojego życia

Krzysztofie, a może żyj na przekór... To była moja metoda, gdy porządnie dostałam od życia w dupę, gdy nie widziałam sensu, żadnych perspektyw, straciłam cały mój optymizm... Udało mi się obudzić w sobie przekorę, powiedziałam sobie "nie poddam się tak łatwo, jeszcze Wam pokażę na co mnie stać" i tak trwałam, a potem już jakoś poszło... Pomógł mi też wolontariat (w moim przypadku była to działalność w organizacji pozarządowej) - zobaczyłam, że jestem potrzebna innym, że mogę pomóc, że moje problemy wbrew pozorom nie są aż tak wielkie, słowem, odnalazłam zgubioną perspektywę...

Może spróbuj znaleźć innego lekarza... Może jakieś spotkania grupowe, na których być może będziesz mógł zdobyć nowych przyjaciół. Ciężko doradzić coś jeszcze, bo nie wiem przecież, jaka jest Twoja sytuacja rodzinna, życiowa. Ale masz 25 lat, to jest dopiero początek życia, czeka Cię jeszcze wiele wspaniałych chwil, jestem tego pewna Musisz tylko dać im szansę, otworzyć się na nie Trzymam kciuki za Ciebie i wierzę, że dasz sobie radę

A z książek de Mello jest naprawdę fantastyczny. Książka Francois Lelord "Podróże Hektora czyli poszukiwanie szczęścia" tez może coś pomóc

Trzymaj się ciepło
__________________
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.

TELEPORT czyli niedzielne zapiski <- Bloguję
YenneferD jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2006-04-09, 10:10   #8
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Nie lubię swojego życia

Hej, Krzysztof
Po pierwsze, bardzo dobrze, że zadzwoniłeś, że nie podałeś się - bo gdybyś się poddał, nie zdecydowałbyś się na telefon, tylko pozwolił tym tabletkom działać.
Jak dawno temu to było? Ile czasu trwała terapia u psychologa i psychiatry?
I jak to możliwe, że po prostu stwierdzili, że "nie mogą pomóc"? Może warto poszukać innego, lepszego lekarza?

Piszesz, że nie masz przyjaciół. Dlaczego? W końcu choćby na studiach spotykasz nowych ludzi, poznajesz ich. Masz kolegów, koleżanki? Może tylko Ci się wydaje, że jesteś sam? Może po prostu nie dostrzegasz kogoś, kto jest obok Ciebie?

Będę szczera. Mam wrażenie, że masz mocno zaniżone poczucie własnej wartości. Dlaczego nie wierzysz, że coś wspaniałego na Ciebie czeka? Jesteś młody, dopiero kończysz studia, zaczniesz pewnien nowy etap życia. Możesz uznać skończenie studiów za początek czegoś nowego i zacząć zmieniać swoje życie. Bo tak naprawdę, to Ty jesteś kowalem swojego losu i masz wpływ na otaczający Cię swiat, na swoje podejście do innych, na to, jak ten świat postrzegasz.

Teraz trochę rad praktycznych Może terapia grupowa, jakieś miejsce, gdzie spotkałbyś nowych ludzi, ludzi w często podobnej sytuacji... Albo wolontariat, który daje poczucie bycia komuś potrzebnym
Przemyśl to


Edycja - Yenn, widzę, że częściowo napisałyśmy to samo
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 10:18   #9
Fresa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 26 228
Dot.: Nie lubię swojego życia

Wiesz, 25 lat to bardzo piękny wiek.Piękny,aby wszystko zaczynać,a nie kończyć .Masz przed sobą całe życie,kończysz studia.To ,że teraz nie masz przyjaciół,dziewczyny nie oznacza,że nie jesteś nic warty,że tak już będzie zawsze.Rozejrzyj się wkoło ciebie,nie tylko w najbliższym otoczeniu,ale poobserwuj ludzi.Każdy ma jakieś własne problemy,z którymi stara się walczyć,a nie poddawać.Spróbuj tak samo,może za bardzo pochłaniała cię nauka przez te lata i dlatego nie było w twoim życiu miejsca na przyjacół,spotkania z dziewczynami,znajomośći?N adeszła pora by to zmienić,dołacz do kolegów z roku,gdy rozmawiają,gdy się śmieją,na pewno cię nie odtrącą.Może jesteś zamknięty w sobie-otwórz się na ludzi,nie chowaj przed nimi.
__________________



Fresa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 10:48   #10
YenneferD
Zakorzenienie
 
Avatar YenneferD
 
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Koszalin
Wiadomości: 7 772
GG do YenneferD
Dot.: Nie lubię swojego życia

Cytat:
Napisane przez lexie
Edycja - Yenn, widzę, że częściowo napisałyśmy to samo
Faktycznie
__________________
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.

TELEPORT czyli niedzielne zapiski <- Bloguję
YenneferD jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 10:50   #11
cheer
Zakorzenienie
 
Avatar cheer
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 4 525
Dot.: Nie lubię swojego życia

Cytat:
Napisane przez krzysztof25
Póki się uczyłem przez te wszystkie lata to jakoś było,
Widzisz, sam przyznajesz, że "jakoś było", czyli nie mogło i nie może być aż tak źle. Poza tym przyłączam się do wypowiedzi dziewczyn. Nigdy nie może być aż tak źle, żeby nie mogło być gorzej, zawsze, z każdej sytuacji, można wyciągnąć jakieś pozytywne wnioski - i mówi to absolutna pesymistka! Tak! Jeżeli zadzwoniłeś, to znaczy, że chcesz żyć, a to znaczy już bardzo wiele. Nie poddawaj się!
__________________
Wymienię
cheer jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2006-04-09, 11:26   #12
Alithia
Zadomowienie
 
Avatar Alithia
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 337
GG do Alithia Send a message via Skype™ to Alithia
Dot.: Nie lubię swojego życia

Sama do niedawna byłam w takim stanie..... Mma bardoz ciezko chorego tate, ciekz asytuacje w domu i sma urodzialm sie bardoz chora z czym borykam sie do dzis. Rozumiem co co chodiz....tylko ze z tą róznicą ze ja miąłam i mam przyjaiciól choc niewielu i to oni pomogli mi ale w bardoz małym stopniu...pomogli mi tyloo w inny sposób sppojrzec na siebei i swoej zycie i postanowłaim wziac sie w garsc....pomogly tez leki od lekarza. Moze powinienes udac sie do kogos bardziej kompetentnego od tatmtych pań.

Od pewnego czasu częseiej sie uśmuecham, stram sie bezinteresownei pomagac innym, czasem zupełnei obcym ludzom i od tego momentu ludzi eusmeichaja sie do mnei i zyskałam paru nowych dobrych znajomych, z oscylacja na przyszłych przyjaciól, ale to musi zajac duzo czasu bo jestem osoba bardoz neiufną....
Wszytsko tkwi w nas i to my musimy w sobei znaleźc siłe zeby zmeinci to co nas boli....bo nikt iny tego za nas ne zrobi...A jeszcze jakis czas temy mysłam ze to wszystkeimu winien jest świat i ze toon ma sie zmienic i ludzioe wokl mnie....
Czasem wystarczy tylko zmnienci środowisko otaczjacyh nas ludzi,., lub zacząc sie do nich usmeichac....
Ale wiedz ze dluga droga przed Tobą... Moja droga jeszze trwa....
Moaj goraca rada tyo posuzkac dobrego lekarza, kóry bedzie chciał Ci pomóc a nie Cie zbyc z niczym.... Mnei właśnie taki lekarz pomógł....
A po dóch próbach samobójstaw zostały mi tylko blizny które do dzis staram sie maskowac jak tylko moge, bo nei chce zeby mi o nicyzm o bylo wtedy przypominały..... wiem ze teraz tego nigdy nie zrobie...

Na pewno chcesz zyc skoro zadzwoniłes. Musisz znalezc w sobei tyle siły zeby chciec poszukac pomocy u własiwych osób a najdzies ztej siły jeszcze wiecej!!!!

Ja trzymam kciuki i zycze duzo siły i wiary w siebie!!!!!!
__________________
Skąd wiesz jak smakuje jabłko, jeśli patrzysz tylko na drzewo.
Skąd wiesz jak smakuje miód, kiedy patrzysz tylko na pszczoły.
Nie oceniaj mnie....


Moje blogowanie:
http://okiemidlonmi.blogspot.com/




Alithia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 11:40   #13
nula88
Zadomowienie
 
Avatar nula88
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 1 295
GG do nula88
Dot.: Nie lubię swojego życia

Przede wszystkim pamiętaj, że ludzie chcą przebywać z tymi, którzy cieszą się życiem. Jeśli zmieni się Twoje podejście do niego, będziesz się dużo uśmiechał, nie ma siły, żeby inni tego nie zauważyli i zaczęli chcieć z Tobą przebywać, a nawet nie wiesz ile przyjaźni może z tego wyniknąć. Już nie wspomnę o miłości
"Nigdy nie przestawaj się uśmiechać, nawet kiedy jesteś smutny, bo w każdej chwili możesz spotkać kogoś, kto zakocha się w Twoim uśmiechu"
A spokoju, oparcia, zrozumienia szukaj w Bogu
POzdrawiam serdecznie
__________________

nula88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 12:12   #14
23jag23
Raczkowanie
 
Avatar 23jag23
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 69
Dot.: Nie lubię swojego życia

powiem Ci że nie potrzebnie się boisz....
Każdy tak ma.
Ja też nienawidzę zmian- stabilność jest super-ale nie należy panikować na zapas.
Z tego co napisałeś to jesteś bardzo miłym chłopakiem i napewno odnajdziesz swoją połówkę jabłka.
Moja koleżanka też miała taki problem - ma kompleks dużych ud - szukała chłopaka na siłę i nic z tego niewychodziło - tylko jeszcze bardziej się dobijała.
Jak już sił nie miała na dyskoteki i takie tam to zrezygnowała.
Zajęła się życiem, dała sobie spokój z zamiartwianiem się i ......... po ok. miesiącu odnalazł ją ON.

Nasze czasy są okrutne, ponieważ stworzyły model człowieka szczęśliwego z gromada przyjaciół, pięknego zadbanego i dobrze ubranego.........

Każdemu z nas jest trudno temu wzorcowi dorównać, ale jak dłużej się zastanowimy to taki obraz widzimy tylko na reklamach margaryny lub w serialach. w życiu każdy z nas ma jakiś problem mniejszy lub większy ale go ma.

Mam nadzieję że odnajdzie sie twoja połówka- pamiętaj nic na siłę........
23jag23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 12:21   #15
Germini
Zakorzenienie
 
Avatar Germini
 
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 4 079
Dot.: Nie lubię swojego życia

piszesz, ze nie lubisz swojego zycia - ale to Ty je takim stworzyles.
tylko i wylacznie od Ciebie zalezy, jak ono bedzie dalej wygladac i czy bedziesz w stanie je polubic.
pomysl, jak ono mialoby wygladac, zebys byl z niego zadowolony - i zmierzaj w tym kierunku.
i nie mow, ze nie potrafisz.
wszystko lezy w Twoich rekach.

3mam kciuki
__________________
Germini jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 19:42   #16
krzysztof25
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 236
Dot.: Nie lubię swojego życia

Dzięki Wam wszystkim za odpowiedzi. Trochę się tego uzbierało, więc wybaczcie, że może nie odpowiem dokładnie na wszystkie, ale postaram się przynajmniej na te moim zdaniem najważniejsze. Nie mogłem niestety odpisywać na bieżąco więc muszę muszę teraz tak "po łebkach".

--> Joey
Właściwie to wręcz przeciwnie. Pani psychiatra powiedziała, że nie wydaje jej się, żebym potrzebował pomocy psychiatry. W zasadzie razem doszliśmy do takiego wniosku. Powiedziała, że w razie czego zawsze mogę się z nią umówić na wizytę, jeśli będę tego potrzebował. Stwierdziła, że nie zmieni mnie "na siłę" i ja to rozumiem. Wiem, że ja też musiałbym zrobić coś w tym kierunku, tylko, że nie bardzo wiem, czy chcę. Skomplikowane, co? No, niestety. Jak jej powiedziałem, wiem że w każdej sytuacji są wady i zalety. Gdybym był inny też by tak było. Wiem, że większość ludzi, że koniec pewnego etapu (np. studiów), nie oznacza końca wszystkiego, ale w moim wypadku zawsze tak było. Wiem, że to moja wina, no ale cóż nie potrafię utrzymywać przyjaźni. Koniec podstawówki oznaczał koniec kontaktów ze znajomymi z tej szkoły, podobnie było z LO.
Co do książki "Przebudzenie", to polecała mi ją też pani psycholog. Ściągnąłem ją sobie nawet na komputer, ale jakoś zupełnie o niej zapomniałem. Myślę, że będę musiał się "zebrać" i ją przeczytać.

--> ghola_ver2
No faktycznie, niektóre dziewczyny mi się podobają (na pierwszy rzut oka ), no ale jak ja niby mam do nich "zagadać". Zawsze uważałem "podrywanie" za żałosne (to jest moje zdanie, więc proszę się nie "burzyć" ), a poza tym należę do ludzi, którzy niepytani raczej się nie odzywają i nie mam o czym z nieznajomymi rozmawiać, gdyż zapewniam Was, że nawet w kwestii pogody miałbym z pewnością inne zdanie, a wiem, że często od tego zaczyna się gadkę z nieznajomymi (jak dla mnie kretyński temat, ale to oczywiście znów jest tylko moje zdanie). Z tym chceniem czy niechceniem to też jest różnie. Owszem może i fajnie by było mieć kogoś, kto na mnie czeka, ale znam kilka dziewczyn od strony koleżeńskiej i wiem, że jako koleżanki są w zasadzie w porządku, ale wiem, że na dłuższą metę nie wytrzymałbym z nimi. Nigdy nie traktowałem dziewczyn jako coś więcej niż tylko koleżanki. Jeśli chodzi o to wyjście do kina, to właśnie z tym może być problem. (zwłaszcza w zimie). Już wyjaśniam dlaczego. Chodzi o to, że należę do ludzi, którym jest zawsze ciepło i w zimie nigdy nie noszę kurtki, szalika, czapki itp. (tej zimy oczywiście też nie nosiłem). Przez to oczywiście zwracam na siebie uwagę, więc boję się chodzić wieczorami, a zimą szybko się robi ciemno.

--> lexie
Próba samobójcza miała miejsce 2 lata temu. Spędziłem tydzień w szpitalu psychiatrycznym, a do psychologa wybrałem się dopiero jakieś pół roku temu. Główną przyczyną tego, że nie mam przyjaciół jest pewnie to, że nie wychodzę nigdzie wieczorami i jestem zamknięty w sobie. Przez te wszystkie lata nauczyłem się "grania" tzn. nie pokazuję ludziom swoich prawdziwych emocji. Owszem na studiach poznaje się ludzi, ale ja nigdy nie byłem z nikim związany. Zawsze traktowałem ludzi wg zasady "Są to są - nie ma, to nie ma"

--> cheer
Prawie codziennie myślę o tym, że nie chciałbym żyć, ale jakoś nie potrafię się zabić. Chciałem zabić się bezboleśnie, ale rozmawiałem z panią psychiatrą na ten temat i ona powiedziała mi, że w zasadzie nie da się tego zrobić, bo to, że serce mi waliło po wzięciu tabletek, to było dlatego, że człowiek ma po prostu zakodowany strach przed śmiercią i nie da się tego obejść.

--> nula88
Jeśli chodzi o uśmiech, to często się uśmiecham, ale jak już wyżej napisałem, to jest po prostu "gra". Moje koleżanki, które odwiedzały mnie w szpitalu psychiatrycznym powiedziały, że nie spodziewały, że ja coś takiego mógłbym zrobić. Po prostu nie znały mnie dobrze. Znały mnie w zasadzie tylko " z zewnątrz", a nie wiedziały, co jest "wewnątrz". W zasadzie, to jest we mnie coś takiego, że jak zbyt długo przebywam z ludźmi, to mnie to "nudzi". Jestem chyba raczej typem samotnika.

Mam nadzieję, że Ci, na których posty nie odpisałem mi wybaczą. Nie wiem, co mógłbym jeszcze dodać.
krzysztof25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 20:23   #17
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Nie lubię swojego życia

Krzysztof, cieszę się, że się odezwałeś

Jeśli chodzi o próbę samobójczą, najczęściej niestety jest tak, że inni niczego nie podejrzewają, że jest wielkie zdumienie, zaskoczenie i niedowierzanie. Wbrew pozorom, dość łatwo jest ukryć taki problem jak myśli samobójcze. Za sztucznym uśmiechem, za żartami, za "normalnością"... Kiedy inni widzą tą fałszywą normalność, uznają automatycznie, że wsztsko jest ok.
Głównie dlatego, że często ludzie dokoła nie chcą widzeć. Sam zresztą piszesz, że pokazujesz znajomym tylko "fasadę", a wnętrze ukrywasz.

Ukrywanie uczuć... Tak, to łatwy sposób obrony przed światem. Ale jednocześnie to swego rodzaju pułapka - ukrywając swoje uczucia, nie dopuszczając innych ludzi bliżej siebie, trzymając dystans - sami decydujemy się na samotność. To zamykanie się własnoręcznie w klatce i wyrzucenie klucza. Trudno jest się z tego później wyrwać.
Może należałoby się zastanowić dlaczego nie chcesz dopuścić bliżej siebie innych ludzi, skoro najwyraźniej ich potrzebujesz. A wnioskuję, że potrzebujesz choćby po tym, że założyłeś ten wątek i że czegoś Ci w życiu brakuje bez takich bliskich osób.
Zostałeś w jakiś sposób zraniony? Jeśli tak, może to strach przed kolejnym zranieniem i taki mechanizm obronny - "jeśli nie dopuszczę nikogo do siebie, nikt mnie nie zrani".

Myślę, że tu może leżeć sedno problemu. Może tej sytuacji winne jest Twoje podejście do ludzi. Niechęć do zbliżenia, niechęć do tego, by ktoś Cię naprawdę poznał.
Przyjaźń czasem wymaga ryzyka. Trzeba się przed kimś w pewien sposób odkryć, odsłonić - można się tego bać. Trzeba zaufać. To też bywa trudne, szczególnie jeśli się już kiedyś sparzyło.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 20:28   #18
olusia...
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 4 644
GG do olusia...
Dot.: Nie lubię swojego życia

Myślę, ze odnajdziesz wkrótce jakąs drobną rzecz, która sprawi, że zmienisz swoje życie i zaczniesz zauważać w nim jasne strony.Życia z ludźmi trzeba się nauczyć.Jeśli pani psycholog powiedziała CI, że nie widzi u Ciebie potrzeby pomocy, to dobry znak, że jednak nie jest z Tobą tak źle jak sam sądzisz.Musisz sam chcieć coś zmienić i zaprzeć się, że pomimo wszystkich trudności dasz radę.Myślę, że koniec studiów jest dobrym pretekstem.Udowodnij sobie, że potrafisz.Może rzeczywiście tak jak Dziewczyny piszą przydała by Ci się terapia grupowa, może ona pomoże CI odnaleźć w sobie te siłę.
Trzymam kciuki i życzę Ci dużej wytrwałości

Edytowane przez olusia...
Czas edycji: 2006-04-15 o 11:44
olusia... jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 20:57   #19
krzysztof25
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 236
Dot.: Nie lubię swojego życia

--> lexie
Może zranienie to zbyt duże słowo, ale coś w tym jest. Kiedyś (ładnych parę lat temu) byłem strasznie gadatliwą osobą. A to się komuś pochwaliłem, że mam komputer, a to że mam urodziny itp. Czasem nawet nie miałem zamiaru się chwalić i coś po prostu powiedziałem i to powodowało kolejne pytania np.: "Masz komputer - to możemy przyjść pograć?", "Masz urodziny - a czemu nie przyniosłeś cukierków?" itp. Niby "głupoty", ale myślę, że od tego wszystko się zaczęło. Na początku starałem się "kontrolować" to co mówię i do kogo, a potem stwierdziłem, że łatwiej będzie, jak będę unikał wszelkich rozmów. Nie będzie to rodziło kolejnych pytań i będzie OK. No i chyba tak już zostało do dnia dzisiejszego. Z tą obawą przed poznaniem mnie, to też prawda. Nawet jak piszę te posty na tym forum, to też patrzę, aby nie powiedzieć za dużo, żeby nikt nie mógł mnie rozpoznać. Wiem, że może to się wydawać głupie, ale np. nie chciałbym się nigdy spotkać w realu z żadną osobą, która odpowiedziała w moim topiku, gdyż poza Internetem i psychologiem nikomu nigdy bym o tym nie powiedział. W Internecie czuję się po prostu anonimowo i dlatego o tym piszę, a normalnie nikomu bym tego nie powiedział i dlatego nie chciałbym spotkać żadnej z tych osób (mimo tego, że dają mi dobre rady).
krzysztof25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2006-04-09, 21:03   #20
ana_gabi
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Espana
Wiadomości: 1 072
Wyślij wiadomość przez MSN do ana_gabi
Dot.: Nie lubię swojego życia

Krzysiek - nie bede Ci pisac zebys wzial sie w garsc itp. poniewaz sam dobrze wiesz o tym .

Wiem tez jak potrafi byc ciezko samemu w dodatku samotnie ...

Rozumiem Cie , ale nie moge sobie wyobrazic siebie w tak skrajnej systuacji jak chec odebrania sobie zycia.
Dlatego nie wiem jak sie czujesz , wyobrazam sobie natomiast jak jestes zdesperowany .
W moim przypadku gdy jestem w dolku , powtarzam sobie ze jestem niewdzieczna - dostalam zycie , zdrowie , nie gloduje , nie jestem chora - a mimo to bezczelnie smie twierdzic ze jest mi zle .
Ludzie sa w 100 razy gorszej sytaucji ode mnie i sobie radza jest w nich jakas sila , chec do zycia pomimo trudnosci, choroby, niedoli.

Tak trudno dostrzec tą sile zycia gdy zyjemy w godziwych warunkach .
Podziwam ich (sa cichymi bohaterami ) natomiast siebie nazywam tchorzem !
Na mnie to dziala ,ilokroc(juz naprawde rzadko jak nie wcale) jestem na skraju zalamania to sobie to powtarzam . Bezpowrotnie odchodzi ...
__________________

ana gabi show fan

ana_gabi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 21:08   #21
Justin Timberlake
Zakorzenienie
 
Avatar Justin Timberlake
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 3 307
Dot.: Nie lubię swojego życia

Krzysiek, nie lam sie. a kto tak naprawde lubi swoje zycie? ja swojego tez nie lubie szczerze mowiac, ale nie siegam po az tak drastyczne srodki poza tym nie wiesz co Cie spotka za dzien lub dwa, a noz poznasz jakas dziewczyne, poza ktora swiata nie bedziesz widzial i super przyjaciol, ktorzy skoczyliby za Toba w ogien. Dziewczyny tu dobrze radza, posluchaj ich, one sa specjalistkami

ps. co studiujesz?
Justin Timberlake jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 21:23   #22
krzysztof25
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 236
Dot.: Nie lubię swojego życia

Cytat:
Napisane przez Justin Timberlake
...ps. co studiujesz?
matmę
krzysztof25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 21:28   #23
ana_gabi
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Espana
Wiadomości: 1 072
Wyślij wiadomość przez MSN do ana_gabi
Dot.: Nie lubię swojego życia

Cytat:
Napisane przez krzysztof25
matmę
Łał
Kapelusze z glów ...
__________________

ana gabi show fan

ana_gabi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 21:35   #24
krzysztof25
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 236
Dot.: Nie lubię swojego życia

Cytat:
Napisane przez ana_gabi
Łał
Kapelusze z glów ...
E tam, nic nadzwyczajnego
krzysztof25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 21:40   #25
ona1982
Zadomowienie
 
Avatar ona1982
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 1 162
Dot.: Nie lubię swojego życia

Witaj!

Gdy przeczytałam Twoją wypowiedź odezwał się we mnie głos ubolewający nad” nieudolnością psychologów”, którzy mając za zadanie wspieranie i pomaganie drugiej osobie nierzadko potrafią nawet zaszkodzić. Wydaje mi się, że trzeba po prostu trafić na człowieka, który nie tylko zna się na tej dziedzinie wiedzy, ale też jest również „ ludzki” i ma podejście do pacjenta. Jednak nie o tym miałam pisać. Chodziło mi o zaznaczenie, że mimo, iż psychologowie powinni wspierać osoby, którymi się zajmują ten proces nie dzieje się samoczynnie. Ważna jest współpraca, bo bez niej choćby najbardziej przemyślane działanie nie przyniesie skutku. Psycholog może być kimś kto trzyma za rękę, nakierowuje, pomaga iść w dobrym kierunku, ale to od strony inicjującej zależy ostateczny rezultat. Krzysztofie, nie chciałabym dawać Ci arcymądrych rad, ani niczego sugerować, bo z tego co czytam wydaje mi się, że jesteś inteligentnym człowiekiem. Po prostu myślę, że jeśli sam nie dojrzejesz do decyzji, by ze swoim życiem zrobić cokolwiek, pójść w jakimkolwiek kierunku nie zaobserwujesz radykalnych zmian choćbyś zgłosił się do najlepszych specjalistów, czy osób serwujących gotowe recepty na życie. To od Ciebie powinna wyjść chęć, pomocy samemu sobie. Wydaje mi się, że ta „ chęć” już została uruchomiona w Tobie, zadajesz sobie pewnie mnóstwo pytań i szukasz odpowiedzi. Także tutaj” wirtualnie” starasz się wyjść do ludzi, poznać nasze opinie, być może dowiedzieć się czegoś czego sam nie odkryłeś jeszcze. Bo nie oszukujmy się inne osoby są nam potrzebne, by czuć się spełnionym, czy to w związkach prywatnych czy na terenie zawodowym. Wzbogacają nas o nowe spojrzenie, odmienne sądy, czasem odbierają na „ podobnych falach”. Myślę, że warto by było zastanowić się co zrobić , by być bliżej ludzi, by powoli nauczyć się wychodzić ze swojej skorupy i częściej choćby fragmentarycznie odsłaniać swoje „prawdziwe oblicze” , pokazywać je światu. Na fałszu i zakłamanym wizerunku nie zbuduje się niczego konstruktywnego. Wiesz, gdy miałam momenty załamań, czułam się smutna albo odzywały się we mnie myśli przeplatane słowami” nie chcę”, „ nie umiem”, „ nie będę”,” nie mam siły” starałam się przełamać je mimo sobie, wbrew sobie i podłemu nastrojowi. Wydobywałam z siebie to co wartościowe, chociaż wówczas trudno doceniać samego siebie. Próbowałam zastanowić się nad tym co sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech, dzięki czemu jestem szczęśliwsza, co mnie” buduje” wewnętrznie. Szkicowałam, pisałam. Przeprowadzałam jakbym to nazwała” autoterapię”. Może tego powinieneś się chwycić? Tego, co w sobie możesz rozwijać?
Chciałabym jeszcze napisać, o szczęściu. Nie odkładajmy go na później, ono jest tak blisko, w zasięgu ręki, trzeba postarać się, aby zauważać jego najdrobniejsze aspekty. Bo jak kiedyś wytłumaczyła mi pewna mądra osoba- szczęście jest tu i teraz, a nie w przyszłości. Nie powinno się projektować szczęścia na przyszłość, bo możemy poczuć się oszukani, gdy będzie ono nie takie jak spodziewaliśmy się. Pozdrawiam ciepło.
__________________
Kocham Cię Darku najmocniej na świecie...


Anna

Dostęp do netu ograniczony(zmiana miejsca zamieszkania- w końcu)
ona1982 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 22:13   #26
miss_seepy
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 2 573
Dot.: Nie lubię swojego życia



paradoks tkwi w tym, ze tak bardzo nielubiac siebie pozwalasz sobie na usprawiedliwienia,zbyt duzo bys chcial, za malo od siebie wymagasz... taka jest prawda..szczerze mowiac, to mozna powiedziec ze wybrzydzasz... (patrz topik), nie jestes zbytnio samokrytyczny wobec siebie, to zycie nie spelnia twoich oczekiwan..hm.coz, pod tym wzgledem trudno jest mi ciebie zrozumiec...jestes doroslym czlowiekiem, meczyzna musisz podejmowac dorosle, odwazne decyzje, zastanowic sie, czy aby tym niezadowoleniem nie krzywdzisz kogos obok, masz na pewno jakas rodzine...


niestety zycie juz takie jest, ze trzeba sie dostosowac do regul, ktore nimi rzadza. uswiadom sobie tez fakt, ze nie jestes wyjatkiem, kazdego dotykaja trudne chwile, samotnosc, niezawiniona krzywda, choroba, ale nie poddaja sie i walcza...
moze ci to pani psycholog sugerowala nie wiem... musisz sobie szczerze odpowiedziec na pytanie czego naprawde chcesz i co mozesz w sobie zmienic, stawiaj sobie takie cele ktorym podolasz. powinnienes otworzyc sie na ludzi, na ICH problemy, wtedy twoje przestana cie tak bardzo przytlaczac, przeslaniac caly swiat... znajdz sobie pasje, autorytet, poszerz horyzonty-zainteresowania, poznaj nowych ludzi, chocby przez internet... poza tym jest wiosna,mozesz zaczac wszystko od nowa, teraz!, a kwestia kontrowersyjnego ubioru chyba jest nieaktualna, prawda? szczerze mowiac, z perspektywy zycia miejskiego zauwazylam, ze chocby ktos ubieral sie bardziej kiczowato niz elton john i majkel dzekson to nikogo to na dluzsza mete NIE OBCHODZI... jesli zle sie czujesz w swoim srodowisku, moze pomysl o zmianie miejsca zamieszkania...po prostu :p

Cytat:
"Mam 25 lat, ale moje życie jest takie jakieś "puste" Nie mam w zasadzie przyjaciół, nigdy nie miałem dziewczyny, jestem na ostatnim roku studiów i zastanawiam się co będzie potem. Póki się uczyłem przez te wszystkie lata to jakoś było, a jak skończę studia, to co będzie? Zero przyjaciół, zero perspektyw... Próbowałem już raz się zabić jakiś czas temu. Myślałem, że jak połknę tabletki, to umrę szybko i bezboleśnie, ale serce zaczęło mi mocno walić, więc się przestraszyłem i sam zadzwoniłem po pogotowie. Chodziłem już do psychiatry i do psychologa, ale panie stwierdziły, że nie potrafią mi pomóc. Nie wiem co mam robić. Do d... z takim życiem"

jak przeczytalam twoja wypowiedz, to pomyslalam sobie...hm... idealny kandydat do tytulu "anemik postanawia umrzec".niesamowite, totalny brak zaangazowania emocjonalnego w kazde ze zdan, dziw bierze ze napisal to zywy czlowiek ;p
tez mialam ciezkie chwile, podkreslam jak kazdy, sa po prostu osoby po ktorych nie widac co przeszly, maja charakter, ktore nie rozczulaja sie nad soba, wyciagaja wnioski ze swego postepowania i aktywnie zmieniaja swoje zycie...wiedza ze zycie jest kruche, jest chwila w porownaniu z wiecznoscia, staraja sie mu nadac sens, nie egzystowac ale byc, wierzyc w cos... dostales zycie w prezencie a nie za kare, ale taki prezent to odpowiedzialnosc i zoobowiazanie, nie chodzi o to, zeby pewnego dnia stwierdzic "niepodobamisie" wcisnac reset i zapakowac sie w deseczki...:/ CZLOWIEKU, sproboj, sproboj chociaz raz zmienic myslenie, skoro chcesz sie zabic, to przecie niczym nie ryzykujesz... jak to mowil edi "wigilia jest wtedy kiedy my tego chcemy" (w ogole bardzo madry film polecam!!!) nie wiem czy jestes wierzacy, czy to ci potrzebne czy nie, ale moze i to warto zmienic?

zeby nie bylo ze sie wymadrzam w temacie ktory mnie niedotyczy, wielokrotnie bylam zdolowana, postepowalam autodestrukcyjnie konsekwentnie obrazona na caly swiat i nadal mi sie czasem zdarza postepowac niezbyt konstruktywnie mimo to zupelnie inaczej przebiega u mnie rozpacz... jezeli wystepuje to w calym kolorycie, moze dlatego ze jestem kobieta, moze wiem ze mi wolno...ale co to zmienia... z drugiej strony w stanach depresjii nie mam sily nawet kiwnac palcem, wolac o pomoc. KRZYSZTOFIE ty jakos godzisz jedno i drugie. za malo zeby samemu zmienic, zbyt dobrze ci, bezpiecznie w obecnym stanie zeby histeryzowac i sie zadreczac... zalaczam jeszcze wypowiedz szanownego kolegi, zeby nie bylo ze podnosze reke na bezradnego czlowieka i mu nietaktownie wytykam bledy :P

Cytat:
Właściwie to wręcz przeciwnie. Pani psychiatra powiedziała, że nie wydaje jej się, żebym potrzebował pomocy psychiatry. W zasadzie razem doszliśmy do takiego wniosku. Powiedziała, że w razie czego zawsze mogę się z nią umówić na wizytę, jeśli będę tego potrzebował. Stwierdziła, że nie zmieni mnie "na siłę" i ja to rozumiem. Wiem, że ja też musiałbym zrobić coś w tym kierunku, tylko, że nie bardzo wiem, czy chcę.

studia sie koncza, jestes przerazony tym, ze bedziesz musial dokonac wyboru i na cos sie zdecydowac, ludzie i swiat ida do przodu, nikt nie bedzie cie cale zycie trzymal za reke i pokazywal jak zyc... musisz byc za swoje zycie odpowiedzialny. tyle.


ah i jeszcze dwie bzdury, ktore popelniles...jedna bzudra dotyczy bezposrednio twojego zachowania i odnosi sie do odpowiedzi na posta ghola_ver2... pogratulowac nastawienia :p po co od razu podrywac, nie mozesz po prostu poznac? usmiechnac sie , byc, milym, uczynym... wytlumaczyc kolezankom matme, udzielic korepetycji (swoja droga zazdroszcze, w swiecie zdeklarowanych humanistwo dobry korepetytor na wage zlota => czyt. niezly biznes), dac kwiatka nieznajomej na dzien kobiet etc... mozesz kupic sobie psa, slodkiego szczeniaka jesli nie masz moze nauczy cie otwartosci i pomoze podbic serca kobiet podczas wiosennych spacerow jesli jestes zestresowany to dla ducha i dla ciala warto wprowadzic nowe nawyki, uprawiac sport chocby i w domu pokryjomu, chodzic na basen, sluchac fajnej muzyki (zacznij od regge ;p dont worry be happy itepe ;pp) , czytac fajne ksiazki, ogladac fajne filmy (miasto aniolow ;> o milosci i cenie zycia, aniol zazdroscil ludziom, tego ze moga zyc i zakochac sie w kobiecie), wyjezdzac w fajne miejsca... az wreszcie chcac niechcac pomyslisz "zycie jest cudowne"
druga bzdura..to moim zdaniem zastanawiajace stwierdzenie pani psycholog :P mysle, ze przyspieszona akcja serca.. byla spowodowana nie strachem przed smiercia, tylko ogolnie stresem i reakacja na przyjecie tabletek, ktorych najczesciej ubocznym dzialaniem jest wlasnie pobudzenie organizmu... moze nie powinnam tego mowic, ale przy zbyt duzej dawce lekow nie umeira sie tylko automatycznie wymiotuje... za duzo filmow ogladasz ;P ;p

generalnie to jeszcze sie wytlumacze z czegos, gdybym cie znala osobiscie... to pewnie, szybko bym sie poddala, nie przepadam za ludzmi, ktorym na niczym nie zalezy, w nic sie nie potrafia serio zaangazowac, sa nadasani i nieszczesliwi, zachowuja sie jak duze dzieci, takie cos urasta do rangi problemu jesli w gre chodzi zachowanie 25latka, a nie kilkunastoletniego chlopaka... ale dzisiaj wygrywa moja chec idealizowania swiata i szukania w ludziach dobrych cech, mam cicha nadzieje ze przepchne ci jakims cudem droga elektronicznych bramek sugestie o ponownym spojrzeniu w glab siebie i poczynieniu gruntownych zmian w postepowaniu i mysli, a przede wszytskim o zmienieniu podejscia...na mniej obojetne... gdyby ktos byl najprzystojniejszym facetem na ziemi, dotego cholernie bogatym nigdy nie zwrocilabym na niego uwagi,jesli byl taki troche ..rozlazły i bylejaki
od kobiet oczekuje sie dlugich nog, slniacych wlosow, pieknej cery, jesli tego nie maja staraja sie zatuszowac mejkapem, wydobyc inne atuty swojej kobiecosci...samo sie nie zrobi, do wszystkiego trzeba dazyc w trudzie i w pocie czola, liczac sie z tym, ze nie od razu efekt bedzie osiagniety i zakceptowany przez innych... ty tez sie mozesz zmienic, mimo swiadomosci ze doskonalosc nie istnieje.
__________________


Edytowane przez miss_seepy
Czas edycji: 2006-04-09 o 23:30
miss_seepy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-09, 23:34   #27
Kobieta_słonecznik
Zakorzenienie
 
Avatar Kobieta_słonecznik
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: słonecznikowe pole :-)
Wiadomości: 3 176
Dot.: Nie lubię swojego życia

Witaj Krzysztofie Fajnie, że napisales na Wizazu.... czasami lepiej jest sie wygadac niż wszystko dusic w sobie.... Myślę, że wkraczasz teraz w przełomowy okres w swoim życiu.... w takich sytuacjach kiedy coś się kończy, zmienia.... człowiek dochodzi do różnych, czasami błednych wniosków o samym sobie.... uświadamia sobie, że tak strasznie dużo czasu upłynęło, a jeszcze tylu rzeczy się nie zrobiło, przecież inni już mają swoją drugą połówke, prace, tylu przyjaciół... aaaa ja ???.... a ja nie, tylko stoję w miejscu.... . Wiesz... myślę, że każdy człowiek żyje swoim rytmem... jestem pewna, że i Ty kiedys będziesz szczęśliwy... tylko się nie poddawaj, nie porównuj się do innych.... każdy człowiek jest jedyny w swoim rodzaju.... Ty również Wyjdz do ludzi, bądz sobą...., a wszystko na pewno się ułoży....
Pozdrawiam i powodzenia
Kobieta_słonecznik jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-10, 00:26   #28
miss_seepy
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 2 573
Dot.: Nie lubię swojego życia

Cytat:
Napisane przez Kobieta_słonecznik
Witaj Krzysztofie Fajnie, że napisales na Wizazu.... czasami lepiej jest sie wygadac niż wszystko dusic w sobie.... Myślę, że wkraczasz teraz w przełomowy okres w swoim życiu.... w takich sytuacjach kiedy coś się kończy, zmienia.... człowiek dochodzi do różnych, czasami błednych wniosków o samym sobie.... uświadamia sobie, że tak strasznie dużo czasu upłynęło, a jeszcze tylu rzeczy się nie zrobiło, przecież inni już mają swoją drugą połówke, prace, tylu przyjaciół... aaaa ja ???.... a ja nie, tylko stoję w miejscu.... . Wiesz... myślę, że każdy człowiek żyje swoim rytmem... jestem pewna, że i Ty kiedys będziesz szczęśliwy... tylko się nie poddawaj, nie porównuj się do innych.... każdy człowiek jest jedyny w swoim rodzaju.... Ty również Wyjdz do ludzi, bądz sobą...., a wszystko na pewno się ułoży....
Pozdrawiam i powodzenia


kiedy krzysztof nie chce i nie umie!! krzysztofie jak to w koncu z toba jest? ;>
__________________

miss_seepy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-10, 08:49   #29
krzysztof25
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 236
Dot.: Nie lubię swojego życia

--> ona1982
Mam swoje zainteresowania i też lubię je rozwijać, ale mimo wszystko nie potrafię przestać myśleć o samobójstwie jako o "sposobie wybawienia". Interesuję się matematyką, komputerami, lubię uprawiać sport, lubię także język angielski. Już nawet parę książek po angielsku przeczytałem, myślę że chyba nawet więcej niż po polsku, ale mimo tych wszystkich zainteresowań jakoś tak "nudzę" się w życiu. Może "nudzę się" to nie jest dobre słowo, ale nie wiem jak to inaczej określić. Może powiem tak: nie sądzę, aby któreś z tych moich zainteresowań stało się w przyszłości moim zawodem. W ogóle nie mam pojęcia, co mógłbym w życiu robić. W zasadzie to chyba strach przed tym, co przyniesie przyszłość powoduje, że wolałbym się zabić, a nawet nigdy się nie urodzić.

--> miss_seepy
Ja za mało od siebie wymagam? Pewnie zależy pod jakim względem. Jestem niestety perfekcjonistą i jeśli już coś robię to chciałbym to robić jak najlepiej. Ludzie z mojego roku na uczelni mówią, że jestem bardzo dobry z matmy. Ja nigdy nie uważałem się za bardzo dobrego. Nigdy nie zająłem jakiegoś dobrego miejsca w olimpiadzie matematycznej, ani w "Kangurze". Owszem, potrafię pomóc ludziom, którzy mają problemy, ale nie uważam się za bardzo dobrego. Nawet to, że czytam książki po angielsku. Co za problem? Uważam, że każdy, gdyby tylko chciał potrafiłby to zrobić. Rozmawianie po angielsku - no to już "wyższa szkoła jazdy" i niestety nie jestem w tym zbyt dobry.
Jeśli chodzi o rodzinę, to jak to się mówi: "Z nią dobrze tylko na zdjęciu". Z ojcem właściwie od lat nie rozmawiam, poza "Dzień dobry" i "Dobranoc". Z mamą mam trochę lepszy kontakt, ale też oczywiście nie mówię jej o wszystkim. Mieszkam z nimi, ale z reguły zamykam się w swoim pokoju i nie rozmawiam z nimi.
Wiem, że niektórzy ludzie mają gorzej niż ja i czasem faktycznie myślę, że pewnie prawdziwa tragedia to byłaby gdybym był chory, chociaż czasem z drugiej strony chciałbym zachorować na jakąś nieuleczalną chorobę, gdyż wtedy mógłbym umrzeć nie popełniając samobójstwa. Przed samobójstwem powstrzymuje mnie jeszcze jedna rzecz - wiara w Boga. Chodzę co niedzielę do Kościoła, chociaż nie powiem żebym był jakimś fanatykiem religijnym. Wskutek tego, że jakoś tam "wierzę" w Boga boję się tego, że jako samobójca mógłbym pójść do piekła.
Kwestia kontrowersyjnego ubioru jest akurat teraz jak najbardziej aktualna, gdyż mimo tego, że ludzie w moim mieście jeszcze chodzą w kurtkach, to ja już parę razy chodziłem w krótkich spodenkach. Dla mnie jak jest powyżej 0 stopni C, to jest już za ciepło na chodzenie w bluzie, a powyżej 10 - za ciepło na chodzenie w spodniach. Nie mówcie tylko, że "szpanuję" lub coś w tym stylu, bo tak nie jest. Nie byłem chory od ponad 10 lat (od momentu kiedy się tak ubieram), więc widocznie mojemu organizmowi to odpowiada. Przez ten swój ubiór wielokrotnie słyszałem określenia typu "debil" więc nie mów, że nikogo nie interesuje jak kto się ubiera.
krzysztof25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-04-10, 09:20   #30
jogusia
Rozeznanie
 
Avatar jogusia
 
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Wiadomości: 520
Dot.: Nie lubię swojego życia

Moze za to co teraz napisze mnie ktos...ale nie moge sie powstrzymac
Chłopie a co ja mam powiedzieć moi rodzice są bezrobotni ja 21 letnia osoba utrzymywałam nas ze stażu,który teraz mi sie skończyl(marne 460zł)o studiach moge sobie tylko pomarzyć.W moim mieście nie ma perspektyw na jakąkolwiek prace no i co ja mam teraz robić co ryczec mi sie chce ale sie nie poddaje moze na lato cos znajde. A Ty po studiach jeszcze narzekasz świat stoi przed tobą otworem,dobra kończe bo juz nie mam sił na nic.
(przepraszam za błędy)Pozdrawiam.
jogusia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Forum plotkowe


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:15.