Czy jest ktoś jeszcze kto nie lubi WIGILII?

[liquefy]

u mnie wyjątkowo nie było źle szybko minęło, a co ważne- przy opłatku rodzina złozyła mi trafne życzenia no noo za to jutro najnudniejszy dzień w roku

[smallangel]

A już myślałam, że to ja jestem jakaś dziwna, bo tak bardzo nie lubię Wigilii. Ale pocieszyłyście mnie bardzo, nie jestem sama . Nienawidzę tej sztucznej atmosfery. Każdy jest dla siebie miły, wszyscy nagle się godzą, taaaak bardzo się lubią i życzą sobie wszystkiego co najwspanialsze. Duży wpływ na to, że nie lubię świąt ma też to, ze spędzamy je w 3 - ja, mama i tata. Zawsze marzyły mi się święta w większym gronie - może wtedy poczułabym te atmosferę.
Dzisiejszą kolację jakoś przeżyłam, chociaż marzyłam o tym, żeby wszystko się jak najszybciej skończyło i żebym w końcu mogła pójść do swojego pokoju. Nawet prezenty mnie nie pocieszyły . Ja i tata staraliśmy się, żeby sprawić mamie przyjemność prezentem, a ona jak zwykle poszła na łatwiznę. Krótko mówiąc jest mistrzynią w dawaniu nietrafionych prezentów :P. Dobrze wie, że nie lubię kupować książek, których wcześniej nie czytałam więc co zrobiła? Kupiła mi książkę . Jakieś ckliwe romansidło, które kompletnie nie pasuje do mojego gustu literackiego. Ale cóż... może w przyszłym roku pójdzie lepiej.
Jutro jeszcze tylko 'odbębnić' przyjazd dziadków i święta mam zaliczone .

[emememsik]

Napisane przez marrellic

Także pomyślcie co by było gdyby przyszło dzisiaj siedzieć wam samym. Tak jak ja.

Ja wolę spędzac Wigilię sama niż brac udział w tej fałszywej grze.

[QsQs]

Ja ogólnie jestem za takimi spotkaniami rodzinnymi chociaż ten jeden raz w roku ale u niektórych bak wyczucia, %% i wszystko zepsute. U mnie było dokładnie tak jak co roku. Ropoczelo sie od omawiania mojego wygladu, ze ładna, zgrabna... potem delikate podpytywania o chlopaka o adoratorow o slubie (tylko jaki slub jak ja chlopa nie mam) i tak ciagle meczenie tematu. No i zyczyonka tradycyjnie żebym w koncu znalazla sobie chlopaka. Na koniec wielkie buum na stol od nadmiaru potluczone talerze i koniec wigilii. Powtorka z rozrywki za rok

[arktyczna]

A ja też muszę się poskarżyć. Wigilię lubię zazwyczaj co drugi rok. Wtedy, kiedy moja rodzina przyjeżdża do mnie -da się jakoś przeżyć ( oczekując kiedy sobie pójdą). Niestety w tym roku musiałam jechać na drugi koniec miasta, żeby spędzić święta z siostrą mojej babci jej synem byłą żoną i jego córką- moją chrześnicą.

Najpierw jednak przyjechał po mnie mój TŻ i zawiózł do siebie do domu. Od jakiś trzech lat Wigilię zaczynam właśnie u niego. Jego mama, siostra i tata mnie lubią i akceptują . Podzieliliśmy się opłatkiem, każdy każdego szczerze wyściskał wycałował i życzył jak najlepiej bez żadnych podtekstów. Objedliśmy się co nie miara. Dostałam mały upominek od jego rodziny a ja przyniosłam ciasteczka pomarańczowo-orzechowe które wszyscy pochwalili i cykneliśmy sobie parę fotek przy choince. Niby obcy dla mnie ludzie-jestem tylko dziewczyną ich syna a są dla mnie dobrzy.

Mój tż odwiózł mnie później właśnie do mojej rodziny. Spóźniłam się z jakieś 20 minut ale miałam być na 18. Wchodzę do mieszkania i patrzę, że na talerzach już jakieś resztki, część ogląda telewizję , chrześnica gra na komputerze w grę barbi. Okazało się, że byli głodni i zaczęli jeść kolację o 16. 50
Nawet moja mama, nie mogła ich nakłonić, żeby zaczekali, tłumaczyła mi, że jest tylko gościem więc nie może się rządzić. Zrobiło mi się naprawdę przykro. I choć ciotka chciała mi odgrzewać potrawy to ja podziękowałam i piłam tylko herbatę i kompot. Jakby tylko tego było mało, ich córka 6-letnia nawet nie zainteresowała się prezentem ode mnie -kupiłam zestaw dla dziewczynek do robienia własnej biżuterii. Kiedy ja jej tłumaczyłam co to jest ona gapiła się w monitor i nawet nie podziękowała

Najgorsze się zaczęło , jak chciałyśmy już wracać do domu. Oni nie mają w domu telefonu stacjonarnego tylko każdy ma komórkę. Chciałam zadzwonić więc po taxi ale nie znałam numeru. Pytam się wujka a on nic, nie wie bo on jeździ samochodem.
Olał mnie totalnie. Ja się zdenerwowałam , bo wykręciłam już z 30 numerów i nic więc w końcu żartuję - a ty wujek masz przecież samochód może byś nas zawiózł? Wtedy on się zerwał jak oparzony i zaczął szukać numerów w gazecie. To taki skąpiec, że nigdy nikogo z rodziny nie podwiezie-chyba, że ktoś mu zwróci za benzynę i dopłaci coś ekstra za fatygę.
W końcu zdesperowana zadzwoniłam do mamy tż, która zamówiła mi taksówkę.

Kurcze jaką ja mam beznadziejną rodzinę

Sor, że się tak rozpisałam ale musiałam się wyżalić.

[marrellic]

Napisane przez Emilkaa

Przecież to taki dzien,że nie mozna nikogo zostawić samego,jeśli się da.Współczuję i dziwni,że po Ciebie nawet nie przyszli.

eh.. sama sobie też na to chyba zapracowałam


Ememensik:
Ogólnie tak się tylko wydaje. Ale ogólnie jak się zostaje samemu przy potrawach po które poszłaś na góre, jak wszyscy jedli, jednak boli.

[emememsik]

Napisane przez marrellic

Ememensik:
Ogólnie tak się tylko wydaje. Ale ogólnie jak się zostaje samemu przy potrawach po które poszłaś na góre, jak wszyscy jedli, jednak boli.

emememsik

Mnie nie boli. Widocznie nie masz takiej złej tej rodziny. Jeśli Ci ich brakowało, trzeba było schowac dumę do kieszeni i do nich pójśc.

[201607111632]

Napisane przez marrellic

eh.. sama sobie też na to chyba zapracowałam


Ememensik:
Ogólnie tak się tylko wydaje. Ale ogólnie jak się zostaje samemu przy potrawach po które poszłaś na góre, jak wszyscy jedli, jednak boli.

emememsik ma rację.
Czasem trzeba głęboko zakopać swoją dumę i przełamać się. Ja dzięki temu odzyskałam przyjaciół

[Laura2112]

Ja sobie w tym roku osiągnęłam stan, w którym serdecznie mi to wszystko wisi i powiewa
Ktoś się tam na górze jednak widać nareszcie zlitował

[vogelek]

Nareszcie już po. Jeszcze tylko wyjazd do ciotki całodzienna głodówka i po wszystkim. (A głodówka dlatego, żę jestem wege a u mojej ciotki wszystko co leży na stole kiedyś żyło).
Laura2112, zazdroszcze takiego stanu. Mam nadzieje też kiedyś go osiągnąć.

[Leosia69]

Tez sie ciesze ze wkoncu wszystko sie skonczyło bo dłuzej bym nie wytrzymała..miałam dzis w odwiedziny do babci jechac z Tż, ale mi sie poprostu nie chce. Pewnie znow bedzie na mnie zła

[layla_lbn]

Napisane przez bitter

trzymaj się

wiecie co, dziewczyny... jestem taka wściekła że mam ochotę wyć, gryźć a przede wszystkim płakać muszę się wam wygadać.

tż dzwonił, bo mu tęskno. i powiedział mi że przy wieczerzy jego ciotka, nauczycielka rzuciła że dziewczyna od niej z klasy nie ma z kim iść więc może TŻ...

do cholery, ona wie że on od 2 lat ma dziewczynę i doskonale mnie zna. i po chwili dodała głupim tonem 'no tak, ale ty masz swoją x... to może twój braciszek' a matka tż od razu zaczęła że to przecież nic nie przeszkadza, że czemu nie i w ogóle. w tamtym roku jakaś koleżanka zaprosiła TŻ ale on odmówił (bo ja, no i miał egzamin wtedy) a jego madre była na niego obrażona kilka miesięcy bo nie poszedł z jakąś dziewczyną którą ostatnio widział 2 lata temu na studniówkę...
no i najważniejsze, że nie jest pogotowiem towarzysko-seksualno-jakimkolwiek do jasnej cholery!

a TŻ powiedział że po pierwsze to jest ze mną szczęśliwy (przy całej rodzinie! ) a po drugie ma kilka dni później początek sesji. i wiecie, co? pisałam gdzieś wyżej że matka tż była dziś dla mnie miła... a ona oczywiście jakby nie dosłyszała tego pierwszego i zaczęła strzelać swoje fochy że akurat, że zdąży się pouczyć. gdyby brat tż się nie zgodził, miałby znowu sceny jak w zeszłym roku, a ja razem z nim. dziewczyny, to ja jestem nienormalna czy ona? reaguję histerycznie na tą panią i jej żarty i dziwne zachowania.
raz mówi że zdążymy mieć po 10 chłopaków/dziewczyn żeby się tak nie angażować, drugi żeby TŻ nie myślał że zrobią wesele jak nie mają teraz za dużo pieniędzy

Jestem troche w szoku, moja rodzina, procz pilnowania mej wagi , jest calkiem w porzadku , nigdy nie zdarzyloby sie namawianie, zebym poszła z kimś na studniówkę, czy coś w tym stylu. Dla mnie takie namawianie to po prostu brak taktu. Nienawidze jak ktoś mnie namawia do czegoś, kiedy ja jasno mówię nie-czuję się jak małe dziecko, które nie ma własnego zdania i tzreba mu po 20 razy tłumaczyć wszystko.

Napisane przez arktyczna

A
Mój tż odwiózł mnie później właśnie do mojej rodziny. Spóźniłam się z jakieś 20 minut ale miałam być na 18. Wchodzę do mieszkania i patrzę, że na talerzach już jakieś resztki, część ogląda telewizję , chrześnica gra na komputerze w grę barbi. Okazało się, że byli głodni i zaczęli jeść kolację o 16. 50
Nawet moja mama, nie mogła ich nakłonić, żeby zaczekali, tłumaczyła mi, że jest tylko gościem więc nie może się rządzić. Zrobiło mi się naprawdę przykro. I choć ciotka chciała mi odgrzewać potrawy to ja podziękowałam i piłam tylko herbatę i kompot. Jakby tylko tego było mało, ich córka 6-letnia nawet nie zainteresowała się prezentem ode mnie -kupiłam zestaw dla dziewczynek do robienia własnej biżuterii. Kiedy ja jej tłumaczyłam co to jest ona gapiła się w monitor i nawet nie podziękowała

Najgorsze się zaczęło , jak chciałyśmy już wracać do domu. Oni nie mają w domu telefonu stacjonarnego tylko każdy ma komórkę. Chciałam zadzwonić więc po taxi ale nie znałam numeru. Pytam się wujka a on nic, nie wie bo on jeździ samochodem.
Olał mnie totalnie. Ja się zdenerwowałam , bo wykręciłam już z 30 numerów i nic więc w końcu żartuję - a ty wujek masz przecież samochód może byś nas zawiózł? Wtedy on się zerwał jak oparzony i zaczął szukać numerów w gazecie. To taki skąpiec, że nigdy nikogo z rodziny nie podwiezie-chyba, że ktoś mu zwróci za benzynę i dopłaci coś ekstra za fatygę.
W końcu zdesperowana zadzwoniłam do mamy tż, która zamówiła mi taksówkę.

Kurcze jaką ja mam beznadziejną rodzinę

Sor, że się tak rozpisałam ale musiałam się wyżalić.

, jeszcze bardziej jestem w szoku, przeciez wiadomo, ze czeka sie na gosci, a nie samemu zasiada do jedzenia, mogli sobie coś zjes na obiad, jak juz wytrzymac nie mogli , jeszcze ten tekst do Twojej mamy... a zachowanie siostrzenicy wcale mnie nie dziwi, jak ma taki przykład, to trudno, żeby się dpbrych nawyków nauczyća-bo skąd?


Vogelek-zabójczy dla oczu avatar



PS, jest oś ciekawego w TV?
Bo na razie ogladam kreskowki na CartoonNetwork - Scooby Doo leci

[marrellic]

Może i macie rację. Ale z drugiej strony nie jest fajnie być nieproszonym gościem

[xxmoonlightxx]

ja również nie lubię w OGÓLE świąt////

[Annmaa]

marrellic wolałabym jednak być na twoim miejscu;

u mnie Wigilia przeszła bez wielkich cyrków, ale za to dostało mi się ze zdwojoną siłą jak wróciliśmy do domu niestety jak ma się złe relacje z rodzicami to już nawet Wigilia i papież nie pomoże ...

Suma sumarum wolałabym siedzieć sama całe święta.

[PaLLitQa]

ja tez nie lubie wigilii i swiat ale to ze wzgledu na sytuacje rodzinna

[marrellic]

Możliwe.
Dzisiaj ojciec mi powiedział, że były to jego najgorsze święta w życiu. Mógł pomyśleć wcześniej... teraz też siedziemy osobno a ja wychodzę zaraz do TŻ bo mnie w chałupie rozwali.

[Arethaf]

Napisane przez marrellic

Możliwe.
Dzisiaj ojciec mi powiedział, że były to jego najgorsze święta w życiu. Mógł pomyśleć wcześniej... teraz też siedziemy osobno a ja wychodzę zaraz do TŻ bo mnie w chałupie rozwali.

Nie obraź się, ale moim zdaniem wszyscy jesteście winni, nie tylko Twoi rodzice.

[Leosia69]

Nikogo nie mozna zmusic do tego by lubił świeta, a wielu rodzicom wydaje sie, że w swieta atmosfera musi byc idealna, nikt nie może na nikogo byc złym itp...
A chyba kazdy ma prawo czegos nie lubic ze wzgledu na rózne sytuacje, ale to jest tylko moje zdanie

[skrawka]

Napisane przez Leosia69

Nikogo nie mozna zmusic do tego by lubił świeta, a wielu rodzicom wydaje sie, że w swieta atmosfera musi byc idealna, nikt nie może na nikogo byc złym itp...
A chyba kazdy ma prawo czegos nie lubic ze wzgledu na rózne sytuacje, ale to jest tylko moje zdanie

Dokładnie
Dla niektórych święta są jak kiełbasa wyborcza, podczas świąt bądźmy mili, pomocni, uśmiechnięci, wzorowi katolicy a po świętach inni ludzie. Dalej w du*ie mamy biedne dzieci, wojny, Boga, skłóconą rodzinę, chorych sąsiadów itp itd. Tak ja widzę święta.

[Laura2112]

Napisane przez vogelek

Laura2112, zazdroszcze takiego stanu. Mam nadzieje też kiedyś go osiągnąć.

Po prostu zawaliłam się pracą ile wlezie Teraz jestem przeszczęśliwa że mogę odetchnąć dwa dni.

[martini.]

Napisane przez marrellic

Może i macie rację. Ale z drugiej strony nie jest fajnie być nieproszonym gościem

Zapewniam Cię, że dużo gorzej żyje się ze świadomością, że się nim jest, a mimo wszystko dla pozorów, MUSISZ się gdzieś stawić

[marrellic]

Owsze. Ja jestem w sumie przede wszystkim winna..
kurde teraz mnie to ciągle gryzie że sama i w ogóle..Nigdy nie lubiłam wigilii ze względu na te życzenia przy opłatku. Ale sama atmosfera świąt,prezenty itp itd.

A w tym roku taka pustka że..

[peyton949]

Nie nawidze świąt Bożego Narodzenia...

[Lexie]

Napisane przez Laura2112

Po prostu zawaliłam się pracą ile wlezie Teraz jestem przeszczęśliwa że mogę odetchnąć dwa dni.

No popatrz, a ja zastosowałam metodę z zawalaniem się nauką i dziś siedzę i czytam podręcznik Przynajmniej jakoś sensownie spożytkuję czas

[Laura2112]

Napisane przez lexie

No popatrz, a ja zastosowałam metodę z zawalaniem się nauką i dziś siedzę i czytam podręcznik Przynajmniej jakoś sensownie spożytkuję czas

U mnie wolna chata, muzyka z podpisu, flaszka z avatara, smoky eyes, TŻ na wyjeździe, inszy adorator kopnięty w 4 litery nawet przestał zapychać mi skrzynkę, zaraz wezmę długą gorącą kąpiel a potem pierwszy lepszy film z Benicio - oddycham, nareszcie spokój!

[szien]

i ja się dołączę
nie lubię wigilii i w ogóle jakichkolwiek świąt.

Od kiedy mieszkam sama (w sumie z chłopakiem) to nie bardzo to obchodzę. 3 lata temu w Święta nawet z domu nie wyszłam, ponawyporzyczałam filmów DVD narobiłam jedzenia i tak sobie siedziałam w domu w święta. W tamtym roku pojechaliśmy z Tż na gotowe do jego cioci po to tylko by poświęcić 2h na otwieranie góry prezentów a w tym roku nic nie robiliśmy. Żadnej wieczerzy tylko prezenty. I czuję się z tym dobrze, żadnego stresu i nabormuszonej rodziny

[titina]

Nie cierpię świąt z jednego powodu - zawsze temat schodzi na mnie, bo jestem inna, ale jest mi już lżej bo znalazłam sobie równie innego TŻ i teraz ma mnie kto wspierać

[bitter]

a ja czekam na mojego małego riwendża i mam ivul plan

jeśli wszystko dobrze pójdzie i zostanę panią tżtową przygotuję tej babie która będzie moją teściową taką rewolucję że jej skarpetki spadną nihihi! zemszczę się złośliwie, podle i inteligentnie.


ogólnie u mnie właściwie już po świętach, bilans nie jest najgorszy. jeszcze nawiedzi mnie brat z rodzinką pewnie parę razy (moja chrześnica jest słodka - najładniejsze dziecko jakie widziałam, już chyba produkuje dziwięki welarne i bilabials, w kółko tylko bababababa i jeszcze zasuwa na czworaka po całym pokoju, jaka bystra ), w sobotę chciałabym już pojechać do wawy. lexie, Ty podczytujesz ten wątek - może jakieś małe spotkanko w warszawie przed końcem roku?

[Leosia69]

Pocieszmy sie, że dzis ostatni dzien świat