Która z dziewczat ma "doła" przez faceta prosze pisac!!

[lorinka]

i ja też mam doła przez faceta.

słodkie smsy, ciągłe gadanie na gg, spacerki, a od ponad 2 tygodni nawet nie zagada... tylko gapi się w szkole, ale samo gapienie to dziecinada jak dla mnie.

heh, trzymajcie się Dziewczyny

[ahinsa]

A ja mam doła. Na szczescie nie mam za duzo czasu, zeby sie w niego zaglebiac, bo akurat masa rzeczy na mojej głowie...

Jestem zła. Po calaku. Na "to wszystko". Trwam w fatalnym zawieszeniu uczuciowym, boje sie zrobić krok w którąkolwiek ze stron - bo gdziekolwiek postawie stope bedzie tragedia

I wychodzi na to, ze jestem wredna zołza, która ma problem nie-wiadomo-skąd (bo przeciez widzialy gały co brały, no nie? ) a on był zawsze wobec mnie w porządku. To ja jestem (uwaga, cytat) "niedobra, niewdzięczna" oraz "dzika i z lasu" a on jest cacy.

Szlag mnie trafia.
Przestawiam sie na kobiety

[stokrotka_to_ja]

Ahinsa Jak ja Cie rozumiem... Też "mam problem nie wiadomo skąd" i to ja mam problem. TYLKO ja. I przez ponad 2 lata tylko sie go czepiam. I może jemu byłoby lepiej samemu.Ale trzymie sie twardo. Patrze w to co jest w nim,i staram się nie słuchać słów rzucanych w złości. Zaciskam zęby i próbuję dotrzeć do niego.

Też juz nie raz mówiłam,że zmienię orietnację

[ahinsa]

Stokrotko
Dzielna z Ciebie kobieta.

Mnie sie chyba właśnie silnik zatarł... Tzn oczywiscie ze moglabym udac, ze zadnego problemu nie widze i zyc sobie u jego boku dalej. Zreszta robilam tak nie raz... Z tym, ze problem naprawde nie jest mój. Ja tylko cierpie patrzac na to co on wyrabia, a co wg niego problemem specjalnym nie jest.
Moim jest. On jest wolny czlowiek a mi wara.
Gmatwam, ale niewazne.
Babskie gadanie.
Babskie humory.
Fochy (moja niby specjalnosc).
Mój kot tysiąc razy odwracany ogonem.
Juz sie przyzwyczaił (kot) i tak mu sie od tego odwracania we łbie kręci, że juz sam (kot) nie wie gdzie prawo a gdzie lewo...

No to wpadłam na poważnie

[Ciri :)]

Napisane przez Equita

Ciri: powodzenia na maturze, bedzie dobrze

dzięki Equita, poszło oki, angielski to moja specjalność
A co do doła, to już sobie poszedł dostałam ok. 1.00 ładnego smska że już jest w domu (TŻ) i że trzyma kciuki

[m0niSk4]

Dajcie spokój dziewczyny... facet to tylko facet, nie należy się przez niego dołować!!! Chociaż przyznam, że moje dołki są zwykle nimi spowodowane.... ehhhhhhh

[evangeline]

Ehhh... szkoda gadać.

[m0niSk4]

Napisane przez evangeline

Ja mam totalnego Bardzo kocham mojego TŻ, a mam wrażenie, ze to koniec tego, co jest między nami... ehhh...

No to tak samo jak ja miałam... i jak tu wierzyć w miłość....?bu

[czuczenka]

Napisane przez m0niSk4

Dajcie spokój dziewczyny... facet to tylko facet, nie należy się przez niego dołować!!! Chociaż przyznam, że moje dołki są zwykle nimi spowodowane.... ehhhhhhh

Swieta racja Mam tak samo

Dziewczyny wiecie co... nasze dolki czesto sa spowodowane tym ze nasz TZ nie daje nam tego czego od niego oczekujemy neistety sa malo domyslni dla nich wszystko jest proste, nie lubia sie zastanawiac dlugo, utrudniac sobie zycia... nigdy nie miewaja problemow poprostu szczesliwcy.... a jak my dziewczyny chcemy cos powiedziec ze cos jest nie tak.. to i tak sie to nam nie udaje niestety bo potem wychodzi ze my tylko marudzimy, stwarzamy problemy itp... najlepiej ejst wtedy jak sie nie odzywamy... chociaz jak ja sie nie odzywam w towarzystwie mojego TZ to tez wychodze na takiego przydupasa.... YO jak mam sie odzywaac i niby o czym gadac skoro jego towarzystwo to zupelnie obojetni mi ludzie z ktorymi nie mam wspolnych tematow

[Equita]

Ostatnio moj TZ powiedzial, ze mam mu zawsze mowic czego od niego oczekuje. Ale ja bym wolala, zeby czytal mi w myslal i mile zaskakiwal. Eh, i masz tu babo placek

[m0niSk4]

Napisane przez czuczenka

Swieta racja Mam tak samo

Dziewczyny wiecie co... nasze dolki czesto sa spowodowane tym ze nasz TZ nie daje nam tego czego od niego oczekujemy neistety sa malo domyslni dla nich wszystko jest proste, nie lubia sie zastanawiac dlugo, utrudniac sobie zycia... nigdy nie miewaja problemow poprostu szczesliwcy.... a jak my dziewczyny chcemy cos powiedziec ze cos jest nie tak.. to i tak sie to nam nie udaje niestety bo potem wychodzi ze my tylko marudzimy, stwarzamy problemy itp... najlepiej ejst wtedy jak sie nie odzywamy... chociaz jak ja sie nie odzywam w towarzystwie mojego TZ to tez wychodze na takiego przydupasa.... YO jak mam sie odzywaac i niby o czym gadac skoro jego towarzystwo to zupelnie obojetni mi ludzie z ktorymi nie mam wspolnych tematow

aaaaaaaaa i się CZEPIAMY!!! tak, tak.... najlepiej żebyśmy były kucharkami w kuchni, damami w salonie i dziwkami w łóżku......... a i tak by mieli o coś pretense.........

...NO BOY`S - NO PROBLEM...

[czuczenka]

Napisane przez m0niSk4

aaaaaaaaa i się CZEPIAMY!!! tak, tak.... najlepiej żebyśmy były kucharkami w kuchni, damami w salonie i dziwkami w łóżku......... a i tak by mieli o coś pretense.........

...NO BOY`S - NO PROBLEM...

TAK TAK TAK hehe
chociaz no boy's - no pleasure
a potem sie nie dziwic ze pelno lesbijek po miescie gania jak kobiety rozumeija swoje potrzeby

[m0niSk4]

Napisane przez czuczenka

TAK TAK TAK hehe
chociaz no boy's - no pleasure
a potem sie nie dziwic ze pelno lesbijek po miescie gania jak kobiety rozumeija swoje potrzeby

hahaha... nio dokładnie..!! Ja czasami myślę, że factom poprostu z zasaday, przy urodzeniu mózg wyparował........ityle

[czuczenka]

Napisane przez m0niSk4

hahaha... nio dokładnie..!! Ja czasami myślę, że factom poprostu z zasaday, przy urodzeniu mózg wyparował........ityle

hehe masz chlopaka? tak na marginiesie to chyba sie taki chlopak nie urodzil co to by super rozumial dziewczyne

[m0niSk4]

Napisane przez czuczenka

hehe masz chlopaka? tak na marginiesie to chyba sie taki chlopak nie urodzil co to by super rozumial dziewczyne

Nie... zostałam purzucona ponad 2 miesiące temu...

[czuczenka]

łojjj... porzucona jak to paskudnie brzmi... ale juz sie otrzasnełas z tego wiec jest LuksiK

[m0niSk4]

Czy ja wiem czy otrząsnełam... boli, boli ale przecież JUŻ płakać nie będę... tylko ciężko mi teraz komukolwiek zaufać....=/ i wszystkich potencjalnych kandydatów autuje.........bleeh

[jami]

ja tez mam ostatnio problemiki z moim TZ. Przez to humor popsyty doszczetni;slucham tylko smutnych piosenek i ryczec mi sie chce

Napisane przez m0niSk4

JUŻ płakać nie będę... tylko ciężko mi teraz komukolwiek zaufać....=/ i wszystkich potencjalnych kandydatów autuje.........bleeh

mam to samo za kadym razem, gdy COS sie skonczy

[m0niSk4]

Napisane przez jami

mam to samo za kadym razem, gdy COS sie skonczy

Eh.. ja tak nie miałam nigdy.. teraz tylko ciekawe kiedy się z tego wylecze??

[emer]

Ja też się dołuję przez faceta (wyjątkowego dla mnie ), który w czasie pewnej naszej rozmowy stwierdził, że nie chce być na razie w żadnym związku etc. Jednak są sytuacje, w których jest dla mnie bardzo kochany, tak jak chłopak dla swojej dziewczyny. I co ja mam o tym myśleć?? On na słowo 'związek' zareagował jak diabeł na święconą wodę. Teraz już nie wiem, jaki jest jego stosunek do mnie, może powinnam z nim pogadać, ale wydaje mi się, że to on powinien się określić, czego w takim razie chce. Pierwszy facet w moim życiu, który jest taki pogmatwany (ale przez to podobny do mnie ) i którego nie potrafię do końca zrozumieć. Ciężko się żyje w takim zawieszeniu, szczególnie gdy komuś zależy...

[m0niSk4]

Napisane przez emer

Ja też się dołuję przez faceta (wyjątkowego dla mnie ), który w czasie pewnej naszej rozmowy stwierdził, że nie chce być na razie w żadnym związku etc. Jednak są sytuacje, w których jest dla mnie bardzo kochany, tak jak chłopak dla swojej dziewczyny. I co ja mam o tym myśleć?? On na słowo 'związek' zareagował jak diabeł na święconą wodę. Teraz już nie wiem, jaki jest jego stosunek do mnie, może powinnam z nim pogadać, ale wydaje mi się, że to on powinien się określić, czego w takim razie chce. Pierwszy facet w moim życiu, który jest taki pogmatwany (ale przez to podobny do mnie ) i którego nie potrafię do końca zrozumieć. Ciężko się żyje w takim zawieszeniu, szczególnie gdy komuś zależy...

Ano ciężko... ja czasem sama tak mam jak ten Twój...heh to się nazywa NIEZDECYDOWANIE ajjt;P

[petrol]

tak mam problem...
Z moim TŻ jestem od 7 lat (mieszkamy już 3 lata razem)
I właśnie się wszystko kończy...
A najbardziej przygnębiające jest to, że na lipiec mamy wyznaczoną datę ślubu (praktycznie wszystko załatwione - co gorsza niektóre zaproszenia rozdane)

I trzeba wszystko odwołać...
Żyć się nie chce..


Ja naprawdę nie wiem, jak to się stało. Od miesiąca jesteśmy jakby obcymi ludzmi dla siebie. Coś się nagle zepsuło (mój TŻ ma poważne problemy i jest bliski depresji, odsuwa mnie od siebie, mimo że ja chcę mu pomóc.To złożony problem i nawet nie wiem od czego zacząć...

czuję się fatalnie

[m0niSk4]

Napisane przez petrol

tak mam problem...
Z moim TŻ jestem od 7 lat (mieszkamy już 3 lata razem)
I właśnie się wszystko kończy...
A najbardziej przygnębiające jest to, że na lipiec mamy wyznaczoną datę ślubu (praktycznie wszystko załatwione - co gorsza niektóre zaproszenia rozdane)

I trzeba wszystko odwołać...
Żyć się nie chce..


Ja naprawdę nie wiem, jak to się stało. Od miesiąca jesteśmy jakby obcymi ludzmi dla siebie. Coś się nagle zepsuło (mój TŻ ma poważne problemy i jest bliski depresji, odsuwa mnie od siebie, mimo że ja chcę mu pomóc.To złożony problem i nawet nie wiem od czego zacząć...

czuję się fatalnie

Może wizyta u psychologa...?? Brzmi drastycznie, ale na takie sytuacje ponoć pomaga... może jakiś wypad na weekend, dla rozluźnienia??
Trzeba walczyć o to, wierzę, że się ułoży

[emer]

do m0niSk4: Generalnie to ja też jestem bardzo niezdecydowana, a teraz jak pierwszy raz spotkałam faceta, na którym mi zależy i z którym chciałabym być pomimo jego wad, to on sam nie wie czego chce. Trafiła kosa na kamień . Chociaż może gdyby nie był tak podobny do mnie to by mnie tak nie fascynował. ehhh nie wiem już

do petrol: współczuję, bo to faktycznie przykra sytuacja, ale może wszystko się jeszcze ułoży? każdy związek ma kryzysy czasem nawet bardzo ciężkie, ale to nie musi oznaczać końca..

pozdr

[petrol]

wiesz, ja bardzo chcę. Ale on już raczej nie. On twierdzi, że jest w bardzo dobrym stanie i nie potrzebuje żadnego wsparcia (tym bardziej fachowego)

Dziś powiedział mi, że nie pasujemy do siebie (przez 7 lat pasowaliśmy???) i że to bez sensu
Powiedziałam mu że on tak mówi przez te kłopoty (naprawdę poważne) i że musimy się trzymać razem, bo razem to wszystko przetrwamy

A on mi na to, że jest chyba typem samotnika i że lepiej się czuje, jak jest sam. Że najlepiej będzie jak się rozstaniemy...


Bardzo mnie męczy to wszystko...
A jeszcze niedawno mówił że jestem wszystkim, kobietą jego życia.
Nie wiem co robić

[m0niSk4]

emer miałam podobną sytuację... pierwszy facet, którego wady wręcz pokochałam - zostawił mnie.. i masz Ci los..heh

Napisane przez petrol

wiesz, ja bardzo chcę. Ale on już raczej nie. On twierdzi, że jest w bardzo dobrym stanie i nie potrzebuje żadnego wsparcia (tym bardziej fachowego)

Dziś powiedział mi, że nie pasujemy do siebie (przez 7 lat pasowaliśmy???) i że to bez sensu
Powiedziałam mu że on tak mówi przez te kłopoty (naprawdę poważne) i że musimy się trzymać razem, bo razem to wszystko przetrwamy

A on mi na to, że jest chyba typem samotnika i że lepiej się czuje, jak jest sam. Że najlepiej będzie jak się rozstaniemy...


Bardzo mnie męczy to wszystko...
A jeszcze niedawno mówił że jestem wszystkim, kobietą jego życia.
Nie wiem co robić

Jejku współczuję Ci bardzo... Ale zapewniam Cię, że nie jest typem samotnika!! Bo gdyby nim był, nie trwał by w 7 letnim związku!! Czasem, ludzie mając kłopoty, chcą sobie na siłe jeszcze czymś dowalić... Zdaje mi się, że to właśnie taki przypadek... Ale jestem pewna, że zmieni zdanie...!! Nie narzucaj mu niczego, nie męcz zbytnio rozmowami.. poprostu bądź... przemilcz to.. Będzie chciał sam rozmawiać - wporzadku... ale narzucając mu coś, możesz tylko pogorszyć sytuację... skoro jest tak jak piszesz

[Taverney]

Napisane przez m0niSk4

emer miałam podobną sytuację... pierwszy facet, którego wady wręcz pokochałam - zostawił mnie.. i masz Ci los..heh

Kochana, głupio to zabrzmi...wiem...może teraz w to nie wierzysz, ale będzie dobrze, zobaczysz Jakby co, masz nas i jeszcze trochę, a znów słonko dla Ciebie zaświeci i znajdzie się taki ktoś, kto będzie Ciebie wart


A tak na marginesie, to właśnie ja mam doła przez faceta. Tak, przewrażliwiony, przesadzony, nie na miejscu, ale jednak boli dlatego proszę...niech mnie ktoś przytuli

kupiłam sobie gingersa na pocieszenie, a pani mi się w sklepie o dowód zapytała (a ja przecież teraz studia kończę), tak marnie wyglądam-jak się czuję... eh, taki BTW, ale komu mam się wygadać, jak nie Wam?

[petrol]

Jest w tym zapewne też moja wina. Nie byłam idealną partnerką, czasem raniłam go bardzo, a on to znosił bez słowa. Mój problem polega na tym, że ja zawsze najpierw mówiłam, a potem myslałam... Albo, jak on mnie zdenerwował, to starałam się mu odgryść podwójnie. Mam ciężki charakterek, ale on zawsze mówił, że za to mnie kocha.

A teraz nagle wszystko się rozsypało. Na święta mieliśmy spięcie (ja zupełnie niepotrzebnie zrobiłam mu scenę) i coś w nim pękło. Wiem że to właśnie wtedy się zaczęło. Przegrałam sprawę....

Pogodziliśmy się wtedy po KILKU dniach, ja obiecałam, że się najpierw ugryzę w język, zanim coś powiem.

Ale wiem że chyba za poźno zrozumiałam, że w chwili gdy on potrzebował SPOKOJU i chichego wsparcia, o którym m0niSk4 piszesz, ja zachowałam się wręcz odwrotnie.
Od rana nie rozmawialiśmy. On cały dzień przesiedział w ogrodzie, sam. Ma zupełnie inne oczy, jakieś dziwne. Boję się ze jest z nim źle. Nie wiem jak pomóc, a nie chcę mu teraz wchodzić w drogę...

[emer]

Napisane przez m0niSk4

emer miałam podobną sytuację... pierwszy facet, którego wady wręcz pokochałam - zostawił mnie.. i masz Ci los..heh

Qrcze przykro mi . Szczerze mówiąc to ostatnio już coraz mniej rozumiem o co chodzi ludziom, którzy są razem. Ale staram się wierzyć, że każdy trafi na kogoś mu przeznaczonego, bo bez tej wiary świat jest nieciekawy

do petrol: Wydaje mi się, że Twój facet czuje się bardzo zagubiony i sam nie wie co zrobić. Jeżeli jego zachowanie wynika tylko z tych problemów, to niekonieczne musi myśleć to co mówi. Człowiek przygnębiony staje się zrezygnowany i czasami traci poczucie sensu w rzeczach, które są dla niego ważne. Wydaje mi się, że jeśli czujesz, że on nadal Cię kocha, to nie powinnaś rezygnować, tylko przeczekać i starać się w miarę możliwości mu pomóc, najlepiej tak dyskretnie, żeby on nie czuł się jak ktoś, nad kim się litują. Życzę powodzenia i mam nadzieję, że będzie dobrze

[m0niSk4]

Napisane przez Taverney

Kochana, głupio to zabrzmi...wiem...może teraz w to nie wierzysz, ale będzie dobrze, zobaczysz Jakby co, masz nas i jeszcze trochę, a znów słonko dla Ciebie zaświeci i znajdzie się taki ktoś, kto będzie Ciebie wart


A tak na marginesie, to właśnie ja mam doła przez faceta. Tak, przewrażliwiony, przesadzony, nie na miejscu, ale jednak boli dlatego proszę...niech mnie ktoś przytuli

kupiłam sobie gingersa na pocieszenie, a pani mi się w sklepie o dowód zapytała (a ja przecież teraz studia kończę), tak marnie wyglądam-jak się czuję... eh, taki BTW, ale komu mam się wygadać, jak nie Wam?

<przytul>
a podziękowania masz na temacie "nie wierze w miłość"...

Napisane przez petrol

Jest w tym zapewne też moja wina. Nie byłam idealną partnerką, czasem raniłam go bardzo, a on to znosił bez słowa. Mój problem polega na tym, że ja zawsze najpierw mówiłam, a potem myslałam... Albo, jak on mnie zdenerwował, to starałam się mu odgryść podwójnie. Mam ciężki charakterek, ale on zawsze mówił, że za to mnie kocha.

A teraz nagle wszystko się rozsypało. Na święta mieliśmy spięcie (ja zupełnie niepotrzebnie zrobiłam mu scenę) i coś w nim pękło. Wiem że to właśnie wtedy się zaczęło. Przegrałam sprawę....

Pogodziliśmy się wtedy po KILKU dniach, ja obiecałam, że się najpierw ugryzę w język, zanim coś powiem.

Ale wiem że chyba za poźno zrozumiałam, że w chwili gdy on potrzebował SPOKOJU i chichego wsparcia, o którym m0niSk4 piszesz, ja zachowałam się wręcz odwrotnie.
Od rana nie rozmawialiśmy. On cały dzień przesiedział w ogrodzie, sam. Ma zupełnie inne oczy, jakieś dziwne. Boję się ze jest z nim źle. Nie wiem jak pomóc, a nie chcę mu teraz wchodzić w drogę...

Narozrabiałaś... mój związek (o wiele krótszy) też się skończył, bo w nim coś pękło.. wkońcu nie wytrzymał z moim ciężkim charakterem... Podobnie jak Ty, powinnam sie kilka razy ugryźć w język heh.... Pozostaje Ci tylko czekać słońce, nie rób nic na siłe.. ja robiłam i zepsułam jeszcze bardziej...

Napisane przez emer

Qrcze przykro mi . Szczerze mówiąc to ostatnio już coraz mniej rozumiem o co chodzi ludziom, którzy są razem. Ale staram się wierzyć, że każdy trafi na kogoś mu przeznaczonego, bo bez tej wiary świat jest nieciekawy

do petrol: Wydaje mi się, że Twój facet czuje się bardzo zagubiony i sam nie wie co zrobić. Jeżeli jego zachowanie wynika tylko z tych problemów, to niekonieczne musi myśleć to co mówi. Człowiek przygnębiony staje się zrezygnowany i czasami traci poczucie sensu w rzeczach, które są dla niego ważne. Wydaje mi się, że jeśli czujesz, że on nadal Cię kocha, to nie powinnaś rezygnować, tylko przeczekać i starać się w miarę możliwości mu pomóc, najlepiej tak dyskretnie, żeby on nie czuł się jak ktoś, nad kim się litują. Życzę powodzenia i mam nadzieję, że będzie dobrze

Widząc moją mamę która wkońcu odnalazła tego jedynego.. wcześniej przerabiając kilku facetów (m.in. mojego ojca;D) wierzę w to, że ON gdzieś jest i czeka na mnie... tzn. chcę wierzyć