Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Nie lubię swojego życia
Podgląd pojedynczej wiadomości

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2006-04-09, 19:42   #16
krzysztof25
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 236
Dot.: Nie lubię swojego życia

Dzięki Wam wszystkim za odpowiedzi. Trochę się tego uzbierało, więc wybaczcie, że może nie odpowiem dokładnie na wszystkie, ale postaram się przynajmniej na te moim zdaniem najważniejsze. Nie mogłem niestety odpisywać na bieżąco więc muszę muszę teraz tak "po łebkach".

--> Joey
Właściwie to wręcz przeciwnie. Pani psychiatra powiedziała, że nie wydaje jej się, żebym potrzebował pomocy psychiatry. W zasadzie razem doszliśmy do takiego wniosku. Powiedziała, że w razie czego zawsze mogę się z nią umówić na wizytę, jeśli będę tego potrzebował. Stwierdziła, że nie zmieni mnie "na siłę" i ja to rozumiem. Wiem, że ja też musiałbym zrobić coś w tym kierunku, tylko, że nie bardzo wiem, czy chcę. Skomplikowane, co? No, niestety. Jak jej powiedziałem, wiem że w każdej sytuacji są wady i zalety. Gdybym był inny też by tak było. Wiem, że większość ludzi, że koniec pewnego etapu (np. studiów), nie oznacza końca wszystkiego, ale w moim wypadku zawsze tak było. Wiem, że to moja wina, no ale cóż nie potrafię utrzymywać przyjaźni. Koniec podstawówki oznaczał koniec kontaktów ze znajomymi z tej szkoły, podobnie było z LO.
Co do książki "Przebudzenie", to polecała mi ją też pani psycholog. Ściągnąłem ją sobie nawet na komputer, ale jakoś zupełnie o niej zapomniałem. Myślę, że będę musiał się "zebrać" i ją przeczytać.

--> ghola_ver2
No faktycznie, niektóre dziewczyny mi się podobają (na pierwszy rzut oka ), no ale jak ja niby mam do nich "zagadać". Zawsze uważałem "podrywanie" za żałosne (to jest moje zdanie, więc proszę się nie "burzyć" ), a poza tym należę do ludzi, którzy niepytani raczej się nie odzywają i nie mam o czym z nieznajomymi rozmawiać, gdyż zapewniam Was, że nawet w kwestii pogody miałbym z pewnością inne zdanie, a wiem, że często od tego zaczyna się gadkę z nieznajomymi (jak dla mnie kretyński temat, ale to oczywiście znów jest tylko moje zdanie). Z tym chceniem czy niechceniem to też jest różnie. Owszem może i fajnie by było mieć kogoś, kto na mnie czeka, ale znam kilka dziewczyn od strony koleżeńskiej i wiem, że jako koleżanki są w zasadzie w porządku, ale wiem, że na dłuższą metę nie wytrzymałbym z nimi. Nigdy nie traktowałem dziewczyn jako coś więcej niż tylko koleżanki. Jeśli chodzi o to wyjście do kina, to właśnie z tym może być problem. (zwłaszcza w zimie). Już wyjaśniam dlaczego. Chodzi o to, że należę do ludzi, którym jest zawsze ciepło i w zimie nigdy nie noszę kurtki, szalika, czapki itp. (tej zimy oczywiście też nie nosiłem). Przez to oczywiście zwracam na siebie uwagę, więc boję się chodzić wieczorami, a zimą szybko się robi ciemno.

--> lexie
Próba samobójcza miała miejsce 2 lata temu. Spędziłem tydzień w szpitalu psychiatrycznym, a do psychologa wybrałem się dopiero jakieś pół roku temu. Główną przyczyną tego, że nie mam przyjaciół jest pewnie to, że nie wychodzę nigdzie wieczorami i jestem zamknięty w sobie. Przez te wszystkie lata nauczyłem się "grania" tzn. nie pokazuję ludziom swoich prawdziwych emocji. Owszem na studiach poznaje się ludzi, ale ja nigdy nie byłem z nikim związany. Zawsze traktowałem ludzi wg zasady "Są to są - nie ma, to nie ma"

--> cheer
Prawie codziennie myślę o tym, że nie chciałbym żyć, ale jakoś nie potrafię się zabić. Chciałem zabić się bezboleśnie, ale rozmawiałem z panią psychiatrą na ten temat i ona powiedziała mi, że w zasadzie nie da się tego zrobić, bo to, że serce mi waliło po wzięciu tabletek, to było dlatego, że człowiek ma po prostu zakodowany strach przed śmiercią i nie da się tego obejść.

--> nula88
Jeśli chodzi o uśmiech, to często się uśmiecham, ale jak już wyżej napisałem, to jest po prostu "gra". Moje koleżanki, które odwiedzały mnie w szpitalu psychiatrycznym powiedziały, że nie spodziewały, że ja coś takiego mógłbym zrobić. Po prostu nie znały mnie dobrze. Znały mnie w zasadzie tylko " z zewnątrz", a nie wiedziały, co jest "wewnątrz". W zasadzie, to jest we mnie coś takiego, że jak zbyt długo przebywam z ludźmi, to mnie to "nudzi". Jestem chyba raczej typem samotnika.

Mam nadzieję, że Ci, na których posty nie odpisałem mi wybaczą. Nie wiem, co mógłbym jeszcze dodać.
krzysztof25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując